Akcje PKO BP za założenie lokaty w tym banku

Niemal połowę akcji oferowanych oszczędzającym (z puli detalicznej) resort skarbu chce zarezerwować dla zakładających lokatę prywatyzacyjną! – dowiedziała się „Gazeta Wyborcza”. – To ma być bank polskich, drobnych inwestorów – podkreśla minister Jacek Socha.

Sprzedaż akcji PKO BP – największa od wielu lat publiczna oferta w tej części Europy – rusza za trzy tygodnie. Czy przed placówkami PKO BP powstaną komitety kolejkowe, jak w czasach prywatyzacji Banku Śląskiego? Minister skarbu nie widzi takiego zagrożenia. – Chcemy zachęcić do zakupu akcji PKO BP najmniej doświadczonych inwestorów, którzy nie mają rachunku w biurze maklerskim i nie są zainteresowani zakupem akcji na kredyt. Ten będzie możliwy tylko poprzez biuro maklerskie – powiedział.

Lokaty z bonusem

Posiadacz lokaty prywatyzacyjnej PKO BP, aby kupić akcje banku, nie będzie musiał otwierać konta maklerskiego, ani składać zleceń giełdowych. Wystarczy, że przyniesie do banku od 500 zł do 50 tys. zł., założy specjalną lokatę i wyda bankowi pełnomocnictwo. Bank zrobi za niego resztę.

Resort skarbu podał, że lokaty będzie można zakładać od 4 października. Ich posiadaczom obiecano przydział akcji banku bez redukcji zleceń. To ważne, bo we wcześniejszych ofertach publicznych prywatyzowanych firm, rzadko kiedy drobni inwestorzy otrzymywali tyle akcji, ile zamawiali.

Minister Jacek Socha ujawnił „Gazecie”, że na lokaty prywatyzacyjne może być zarezerwowanych nawet 30-40 proc. akcji z transzy detalicznej, szacowanej na blisko 2 mld zł! – Wstępnie planujemy, że będą warte 720 mln zł. – powiedział nam Socha.

Bank będzie otwierał lokaty według zasady „kto pierwszy, ten lepszy”. Nie będzie przywilejów dla dotychczasowych klientów. Kwota zarezerwowana przez resort na lokaty to prawie dwa razy więcej, niż wartość wszystkich akcji kupionych przez drobnych graczy w piętnastu tegorocznych ofertach publicznych!

Minister Socha zdradził, że osoby zakładające lokatę prywatyzacyjną mogą liczyć także na 4-proc. upust od ceny emisyjnej (taki sam, jaki otrzymają pierwsi inwestorzy składający zlecenia w biurze maklerskim), a po roku – jedną darmową akcję na 20 posiadanych.

Lokata prywatyzacyjna – jak powiedział minister – nie będzie obwarowana żadnymi dodatkowymi warunkami. Zgromadzone na niej pieniądze zostaną zamienione na akcje PKO BP, którymi będzie można od razu handlować. Do tej pory większość obserwatorów uważała, że ceną uniknięcia redukcji zleceń muszą być jakieś ograniczenia – np. konieczność trzymania akcji PKO BP przynajmniej przez rok.

Na temat lokaty i ewentualnych opłat milczą przedstawiciele PKO BP. – Nic nie możemy zdradzić do czasu publikacji prospektu emisyjnego. Nastąpi to na przełomie września i października. Wtedy też zorganizujemy konferencję prasową i rozpoczniemy wzmożoną akcję promocyjną oferty – powiedział nam rzecznik PKO BP, Marek Kłuciński.

Posłowie nie zaszkodzą

Według ministra Sochy ofercie nie powinni przeszkodzić posłowie. W ubiegłym tygodniu wezwali rząd do wstrzymania ostatecznych decyzji w sprawie prywatyzacji m.in. PKO BP do czasu przedstawienia szczegółowych założeń prywatyzacji strategicznych przedsiębiorstw.

– Posłowie uważają, że powinni być informowani o przebiegu procesów prywatyzacyjnych. Doskonale to rozumiem, bo w poprzednich latach zdarzało się, że prywatyzacje przeprowadzano w sposób nie do końca czytelny – mówi nam Socha. Zapowiada, że informacje na temat prywatyzacji PKO BP już w pierwszej części przyszłego tygodnia trafią do Sejmu, o ile zaakceptuje je wcześniej rząd.

Minister wyklucza też przesunięcie oferty publicznej. – Myślę, że nic złego się nie zdarzy. Ale posłowie muszą sobie zdawać sprawę, że rynek publiczny jest bardzo wrażliwy na informację. Jeśli wystąpiłaby presja polityczna, powodująca zmniejszenie popytu, albo konieczność obniżenia ceny emisyjnej, to stanowiłaby ona dla mnie zupełnie niezrozumiałe torpedowanie pracy rządu – dodaje.

Maciej Samcik, Andrzej Stec

Gazeta Wyborcza