Alan Greenspan Superstar
W ostatnich dniach kolejny raz okazało się, że jest człowiek, którego wypowiedzi mogą poruszyć notowaniami najważniejszych walut na świecie. Tym człowiekiem jest Alan Greenspan – szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Wizja trwałego rozwoju gospodarczego przedstawiona przez Alana Greespana w zeszłym tygodniu diametralnie zmieniła sposób postrzegania przez inwestorów amerykańskiej waluty. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapomnieli oni o ostatnich słabych danych z rynku pracy, podwójnym deficycie i zagrożeniu terroryzmem.
Międzybankowy rynek walutowy (forex) to najbardziej płynny i przejrzysty rynek na świecie. Dzienne obroty przekraczają na nim 1,6 bln dolarów. Na zachowanie się kursów walutowych mają jednak wpływ nie tylko wskaźniki gospodarcze czy wysokość stóp procentowych. Bardzo ważne są także wypowiedzi ważnych osób ze świata polityki i gospodarki. Często wypowiedzi te mają większy wpływ na decyzje inwestorów niż dane makroekonomiczne.
Uwaga na Alana
Osobą, której wypowiedzi mają największe znaczenie dla międzynarodowego rynku walutowego jest szef Banku Rezerw Federalnych USA Allan Greenspan. Jego wystąpienia są bardzo uważnie analizowane. Zwraca się uwagę zarówno na to, co Greenspan powiedział, jak i na to, czego nie powiedział. Ma on zwyczaj mówić w sposób bardzo delikatny i jednocześnie zawiły. Specjalni interpretatorzy objaśniają, co autor miał na myśli. Reakcje rynków na jego słowa są dość spokojne tylko wówczas, jeśli spokojny jest ton jego wypowiedzi. Wypowiedzi Alana Greenspana mają wpływ na notowania dolara i wydarzenia na giełdzie nowojorskiej. Z uwagi na pozycję Stanów Zjednoczonych oddziałują jednak na rynki finansowe na całym świecie.
Wydarzenia na międzynarodowym rynku walutowym, jakie miały miejsce w ostatnich dniach to ciekawy przykład wpływu jednego człowieka na poglądy i decyzje milionów inwestorów. Ostatnie wystąpienie Alana Greenspana, Prezesa Banku Rezerwy Federalnej (amerykański bank centralny) przed senacką komisją USA we wtorek 13 lipca, mimo że nie przyniosło nowych danych makroekonomicznych i nie ujawniło nieznanych wcześniej faktów, zmieniło najprawdopodobniej kilkumiesięczny trend wzrostowy na rynku eurodolara. Wobec ostatniego napływu sprzecznych informacji rynkowych z USA, szef Fed niejako „wyprostował” poglądy analityków na sytuację ekonomiczną największej gospodarki świata.
Huśtawka nastrojów
Relatywnie niewielka zmiana stóp w czerwcu i zapowiedź szefa Fed o ostrożnym tempie kolejnych podwyżek sprawiły, że inwestorzy z obawą wyczekiwali na publikacje danych makroekonomicznych. Drugiego lipca Departament Pracy opublikował The Employment Report. Dane z rynku pracy rozczarowały inwestorów, którzy oczekiwali, że amerykańska gospodarka stworzyła w czerwcu 250 tys. miejsc pracy. Faktycznie powstało ich zaledwie 112 tys., wobec 235 tys. miesiąc wcześniej. Reakcja rynku była natychmiastowa. Dolar osłabił się o 125 pkt wobec jena (z 109,25 do 108,00) i o 190 pkt wobec euro (z 1,2150 na 1,2290). Analitycy odebrali tak słabe dane jako zapowiedź spowolnienia gospodarczego, a co się z tym wiąże wolniejszego tempa podwyżki stóp procentowych. Tydzień później na rynek napłynęły informacje o słabych wynikach sprzedaży detalicznej w USA. Największa sieć sklepów detalicznych Wall Mart zanotowała najniższą sprzedaż od roku. Jednocześnie wypowiedź amerykańskiego sekretarza bezpieczeństwa Toma Ridge’a, o możliwych atakach terrorystycznych ze strony Al Kaidy spowodowała pogłębienie spadków wartości dolara. Szalę goryczy przechyliły publikowane 16 lipca dane o poziomie inflacji w USA. Wskaźnik CPI wyniósł w czerwcu 0,3 proc. wobec 0,6 proc. miesiąc wcześniej. Inwestorzy odczytali to jako spadek tempa inflacji, co oznacza mniejsze szanse na podwyżkę stóp.
Większość inwestorów ma negatywny stosunek do waluty amerykańskiej. Nie były go w stanie zmienić inne, pozytywne publikacje z amerykańskiego rynku. Deficyt obrotów bieżących zmniejszył się w maju do 45,95 mld USD wobec przewidywanych 48,30 mld. Philadelphia Fed – indeks obrazujący nastroje w gospodarce – wzrósł do poziomu 36,1 pkt wobec prognozowanych 25 pkt. Informacje te nie wpłynęły na notowania amerykańskiej waluty. Alan Greespan dokonał jednak tego, czego nie udało się zmienić danym statystycznym.
Greenspan wkracza do akcji
Po zakończeniu każdego półrocza szef Banku Rezerwy Federalnej składa sprawozdanie z wykonania polityki pieniężnej, przedkłada jednocześnie obraz aktualnej sytuacji gospodarczej kraju. We wtorek 20 lipca Alan Greespan wystąpił przed przedstawicielami Senatu, a następnego dnia przed komisją finansową parlamentu USA. W swoim wystąpieniu szef Fed przedstawił pozytywny obraz bieżącego stanu gospodarki amerykańskiej, która w ostatnim czasie wypracowała sobie solidne podstawy rozwoju i powinna rosnąć w tempie 5 proc. rocznie. Zapewnił jednocześnie, że nie należy się zbytnio przejmować ostatnimi danymi z rynku pracy, gdyż przedsiębiorstwa amerykańskie, aby sprostać rosnącej produkcji, będą musiały w najbliższym czasie zwiększyć zatrudnienie. Wzrastający popyt oraz wysokie ceny energii podnoszą presję inflacyjną. Aby nie dopuścić do dużego wzrostu inflacji Fed przygotowany jest na kolejne podwyżki stóp procentowych. Chociaż Alan Greespan zapewnił ponownie o rozsądnym tempie tych zmian, to całość wystąpienia zwolennicy wyższych stóp procentowych odebrali bardzo pozytywnie. Wizja trwałego rozwoju gospodarczego przedstawiona przez Alana Greespana od razu zmieniła sposób postrzegania przez inwestorów amerykańskiej waluty. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapomnieli oni o niskim wskaźniku CPI, ostatnich słabych danych z rynku pracy, podwójnym deficycie i zagrożeniu terroryzmem. W ciągu dwóch dni dolar umocnił się do jena o 210 pkt (z 108,12 do 110,27) i o 240 pkt (z 1,2390 do 1,2150) wobec euro. Był to największy tak gwałtowny spadek kursu eurodolara od sześciu miesięcy.
Niczym magia
Magiczne działanie słów Alana Greenspana utrzymuje się. Sesja amerykańska, 23 lipca, przyniosła umocnienie dolara wobec euro w pobliże poziomu 1,2100 nie notowanego od dłuższego czasu. Obecnie (wtorek 27.07, godz. 11) kurs euro do dolara kształtuje się na poziomie 1,2168, a kurs dolara do jena 109,75.
Wszystko wskazuje na to, że trend wzrostowy na rynku eurodolara z ostatnich miesięcy został odwrócony. Nie ma wątpliwości, że bezpośrednią przyczyną tego były wypowiedzi szefa Banku Rezerwy Federalnej. Po raz kolejny ujawnił się wielki wpływ Alana Greenspana na światowy rynek finansowy. Jego słowa spowodowały nie tylko umocnienie dolara, ale także poprawiły nastroje na giełdzie w Nowym Jorku. A wiadomo przecież, że wydarzenia w największej gospodarce świata decydują o koniunkturze w skali globalnej.
O Alanie Greenspanie i jego władzy w gospodarce amerykańskiej napisano już wiele artykułów i książek. Od wielu lat uważany jest on także za guru finansów międzynarodowych. Ostatnio jednak zarzucano mu, że nie zdołał uchronić Ameryki przed kryzysem gospodarczym z początku wieku. Niektórzy twierdzili nawet, że traci posłuch na rynkach finansowych, gdyż jego słowne interwencje dotyczące możliwości zmiany stóp procentowych są ignorowane. Lipcowe wydarzenia dowiodły jednak, że ludzie ci nie mieli racji, a głos szefa Fed jest wciąż decydujący, jeśli chodzi o kształtowanie poglądów i nastrojów inwestorów międzynarodowych.
Koniec kryzysu
Na początku tego wieku amerykańska gospodarka, podobnie jak reszta świata, przeżywała kryzys gospodarczy. Zapoczątkowany on został w 2000 r. i wiązał się z pęknięciem bańki spekulacyjnej w sektorze nowych technologii. Gwałtowne przeceny firm technologicznych i spadki na nowojorskiej giełdzie spowodowały, że wielu ludzi straciło oszczędności całego swojego życia. W kolejnych latach Ameryką wstrząsnęły skandale finansowe i ataki terrorystyczne z 11 września. Wykryte oszustwa księgowe spowodowały upadek wielu potężnych amerykańskich spółek, w tym największej – Enron Corporation. Ich bankructwa ponownie wywołały spadki giełdowe i utratę oszczędności zwykłych obywateli. Zaufanie do gospodarki radykalnie zmalało, co spowodowało spadek konsumpcji. Było to tym bardziej bolesne dla amerykańskiej gospodarki, że popyt wewnętrzny odpowiada za 2/3 wzrostu PKB tego kraju. W tej sytuacji Bank Rezerwy Federalnej, który stoi na straży finansów USA powoli obniżał podstawowe stopy procentowe, aż osiągnęły one poziom 1 proc. – najniższy od 46 lat.
Gospodarka przyspiesza
W drugiej połowie 2003 r. amerykańska gospodarka powoli zaczęła wychodzić z kryzysu, a w 2004 r. rozwój nabrał szybkiego tempa. W pierwszej połowie 2004 r. roczny przyrost PKB przekroczył najprawdopodobniej 4 proc. Wzrosły także inwestycje, konsumpcja i sprzedaż detaliczna. Gospodarka amerykańska boryka się jednak z kilkoma poważnymi zagrożeniami. Najważniejsze z nich to bliźniaczy deficyt i wojna z terroryzmem. W maju deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych przekroczył 48 mld dolarów. Do tego wydatki związane z bezpieczeństwem narodowym oraz wprowadzone przez prezydenta Georg’a Busha obniżki podatków spowodowały wzrost deficytu budżetowego w ostatnim roku do 431 mld dolarów. Czynniki te sprawiły, że przedsiębiorstwa, pomimo wzrostu produkcji, niechętnie zatrudniały nowych pracowników. Wywołało to wzrost wydajności w przemyśle, ale jednocześnie spowodowało, że bezrobocie zmniejszało się bardzo powoli.
Dolar a wzrost gospodarczy
Aby przezwyciężyć kryzys i przyspieszyć rozwój gospodarczy Alan Greespan obniżył stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu. Chociaż przyniosło to zamierzony efekt gospodarczy, zmniejszyło atrakcyjność lokat w amerykańską walutę. Stopa podstawowa na poziomie 1 proc. spowodowała odpływ kapitału spekulacyjnego do krajów, gdzie oprocentowanie jest wyższe. Czynnik ten wpłynął na znaczne osłabienie amerykańskiej waluty. Zwolennicy „zielonego” z niepokojem wypatrywali więc oznak nadchodzących podwyżek stóp procentowych. Doczekali się ich w czerwcu. Na comiesięcznym posiedzeniu Bank Rezerwy Federalnej podwyższył podstawowe stopy o 25 pkt procentowych. Szef Fed Alan Greespan zaznaczył jednak, że kolejne podwyżki nastąpią przy określonym zachowaniu gospodarki, czyli trwałym wzroście PKB lub szybkim wzroście inflacji. Ponieważ niski poziom zatrudnienia w ostatnim czasie najbardziej hamował wzrost, inwestorzy w nadziei na kolejne podwyżki stóp szczególnie pilnie śledzili publikacje obrazujące poziom bezrobocia i inflacji. Najważniejsze z nich to odpowiednio raport dotyczący zatrudnienia (The Employment Report) i wskaźnik CPI.
ZŁOTY TAKŻE WRAŻLIWY NA SŁOWA
Każda waluta jest narażona na interwencje słowne lokalnych przywódców politycznych, przedstawicieli rządu i banku centralnego.
Także w Polsce występuje zjawisko reakcji rynku walutowego na wypowiedzi przedstawicieli władz. Najbardziej jaskrawym przykładem są wydarzenia z 6 lipca 2001 r. Ten dzień przeszedł do historii jako czarny piątek złotego. Najbardziej prawdopodobny wówczas kandydat na premiera Leszek Miller powiedział, że Polska znajduje się na skraju kryzysu gospodarczego. Stwierdził, że „w ciągu ostatnich lat nie było jeszcze tak złej sytuacji w finansach”. W ciągu kilkudziesięciu minut wartość dolara wzrosła z 4,17 do 4,30. Tego dnia złoty stracił w ciągu kilku godzin 5 proc. wartości.
Osobą z kręgu finansów, której głos w Polsce liczy się najbardziej jest obecny szef NBP Leszek Balcerowicz. Twórca polskich przemian gospodarczych lat 90-tych postrzegany jest za granicą jako gwarant stabilności polskiego systemu finansowego. Kiedy w drugiej połowie 2000 roku będąc ministrem finansów zagroził, że odejdzie z rządu zagraniczni inwestorzy w panice zaczęli wycofywać kapitał z Polski.
W tym roku największy wpływ na złotego mają zawirowania polityczne związane ze słabnącym poparciem społeczeństwa dla rządzącego SLD i groźbą przejęcia władzy w Polsce przez partie populistyczne, a zwłaszcza Samoobronę. W ostatnich tygodniach inwestorzy szczególnie pilnie obserwowali wydarzenia związane z realizacją projektu naprawy finansów publicznych przez wicepremiera Jerzego Hausnera. Wypowiedzi polityków zapowiadające trudności w przyjęciu przez Sejm ustaw reformatorskich od razu odbijały się na notowaniach złotego.
Wojciech Czaplicki
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.