Banki zapłacą za kryzys
Argentyńskie banki muszą wynagrodzić swoim klientom straty oszczędności po załamaniu gospodarczym z 2001 r.
Wielu Argentyńczyków nie jest zadowolonych z decyzji sądu i oskarża rząd o oszustwo. Na zdjęciu demonstrujący przed siedzibą sądu niosą transparent: ?1 stycznia 2002 Duhalde powiedział: Kto zdeponował dolary, dostanie dolary z powrotem?Taki bezprecedensowy wyrok wydał sąd najwyższy w Argentynie. Orzekł, że instytucje finansowe muszą wyrównać swoim klientom straty w oszczędnościach, które ponieśli w wyniku przymusowej zamiany dolarów na peso po niekorzystnym kursie.
Wyrok, dzięki któremu Argentyńczycy odzyskają przynajmniej część swoich dolarowych oszczędności zamienionych przez banki na peso, ogłoszono niemal dokładnie pięć lat po wybuchu największego kryzysu gospodarczego w historii trzeciej co do wielkości gospodarki Ameryki Łacińskiej.
Zawierucha z oszczędnościami, która wielu Argentyńczyków z dnia na dzień pozbawiła dorobku życia, była konsekwencją bankructwa Argentyny w grudniu 2001 r.
Jak to możliwe, żeby kraj ogłosił niewypłacalność? Wszystko przez polityków, którzy przez całą dekadę lat 90. żyli na kredyt, wydawali pieniądze budżetowe całymi garściami i z tego powodu musieli pożyczać na potęgę, przede wszystkim za granicą. Kiedy w 2001 r. nadeszło globalne spowolnienie gospodarki i pogorszyła się koniunktura, państwo nie było w stanie już spłacać zadłużenia wobec zagranicznych wierzycieli. Na domiar złego sztywny kurs peso wobec dolara (w stosunku 1:1) podkopywał rezerwy walutowe kraju.
W grudniu 2001 r. rząd wstrzymał wypłaty pensji i emerytur, rozpoczęły się krwawe rozruchy na ulicach. Żeby nie doprowadzić do kryzysu bankowego i kompletnego krachu finansowego, prezydent Fernando de la Rua zakazał wycofywania oszczędności z banków.
To spowodowało panikę, zamieszki w których zginęło 20 osób, a w konsekwencji – dymisję prezydenta, który musiał uciekać z pałacu helikopterem.
Później nadeszła decyzja o „pesyfikacji” – zamianie dolarowych oszczędności (a tych była większość, bo Argentyńczycy nie ufali swej walucie) na peso. Podjął ją nowy prezydent kraju, Eduardo Duhalde. Wymiana miała nastąpić po kursie oficjalnym, czyli 1,4 peso za dolara. Czarnorynkowy, realny kurs peso dobijał wtedy do 4 peso za dolara! Dziesiątki tysięcy osób pozwało wówczas banki, które muszą dziś zrekompensować straty swoim klientom.
Decyzja sądu ma rozwiązać spory z 50 tys. klientów, którzy zgłosili pozwy – banki będą musiały wypłacić im tyle pieniędzy, ile dostaliby, gdyby zamieniali dolary na peso po kursie 3,08 peso, a nie 1,4 za dolara.
Nie wszyscy klienci banków są zadowoleni i protestują przeciwko decyzji sądu, domagając się zwrotu swoich oszczędności w dolarach.
Argentyna po kryzysie do dziś nie może w pełni otrząsnąć się z jego skutków. Obecny prezydent kraju Nestor Kirchner powoli wyprowadza kraj z zapaści – renegocjował warunki spłaty ponad 100 mld dol. zadłużenia. MerVal, indeks giełdy w Buenos Aires, od początku roku wzrósł o 33 proc. Firmy zagraniczne stopniowo wracają do Argentyny.
Opozycja jednak przypomina: problemem nadal są rzesze bezrobotnych, które zostały po kryzysie – w szczytowym okresie stopa bezrobocia przekraczała 21 proc.
Maciej Kuźmicz, AP, Gazeta.pl