Bardziej ryzykowny od obligacji, mniej zyskowny od akcji

Zdecydowanie najostrożniejszą politykę inwestycyjną, spośród funduszy stabilnego wzrostu, prowadzi SEB 4 – Stabilnego Wzrostu. Najlepiej sprawdza się więc w czasie gorszej koniunktury giełdowej. Można go polecić inwestorom, którzy nie lubią ryzyka. Do grona stosunkowo bezpiecznych funduszy należy również Arka Stabilnego Wzrostu i CitiSenior. Najbardziej agresywne fundusze tego typu to ING Stabilnego Wzrostu Emerytura Plus i Commercial Union Stabilnego Inwestowania. Ich klienci mogą liczyć na wysokie zyski w okresie korzystnej koniunktury giełdowej. Potwierdzają to dobre wyniki w ostatnim roku i półroczu. Inwestowanie w jednostki tych funduszy wiąże się jednak z wyższym od przeciętnego ryzykiem wystąpienia straty w czasie bessy.

Od czerwca 2003 r. rosną rynkowe stopy procentowe. Konsekwencją tego jest spadek cen papierów skarbowych i pogorszenie wyników funduszy obligacji lokujących środki na rynku krajowym. Godną polecenia alternatywą dla tych funduszy – przy założeniu, że chcemy zainwestować na dłuższy, kilkuletni okres – mogą być fundusze stabilnego wzrostu. Z inwestycją taką wiąże się stosunkowo niewielkie ryzyko w zamian za potencjalnie znacznie wyższe zyski niż te osiągane przez fundusze lokujące wyłącznie w papiery dłużne.

Pierwszy fundusz stabilnego wzrostu (PKO/CS Stabilnego Wzrostu) rozpoczął działalność blisko sześć lat temu, na początku 1998 r. Obecnie do tej kategorii zalicza się 13 funduszy (otwartych lub specjalistycznych otwartych) zarządzanych przez 11 towarzystw funduszy inwestycyjnych (TFI). Prawie wszystkie fundusze adresowane są do klientów indywidualnych, jedynie SFIO TP SA ma ograniczone grono uczestników (mogą być nimi członkowie Pracowniczego Funduszu Emerytalnego Telekomunikacji Polskiej).

Wartość aktywów netto funduszy stabilnego wzrostu zwiększa się bardzo szybko, zwłaszcza w ostatnich czterech miesiącach. Na koniec listopada tego roku wynosiła 4,42 mld zł. Stanowiło to 13,1 proc. ogółu środków zarządzanych przez fundusze inwestycyjne w naszym kraju. Jeszcze w końcu ubiegłego roku udział ten wynosił zaledwie 2,2 proc. Obecnie więcej środków mają tylko krajowe fundusze papierów dłużnych i fundusze rynku pieniężnego.

Zróżnicowana oferta i wyniki

Większość funduszy stabilnego wzrostu ma za sobą ponadroczny staż na rynku, a połowa nawet ponadtrzyletni. Pozwala to na ich ocenę, która może być pomocna przy dokonywaniu wyboru. Różnice między stopami zwrotu najlepszych i najgorszych funduszy są duże, wahają się od 1,41 pkt. proc. dla ostatniego miesiąca do 22,59 pkt. proc. w przypadku minionych trzech lat.

Równie istotne jest porównanie ryzyka wiążącego się z inwestycjami w jednostki poszczególnych funduszy. Jedną z najlepszych i najczęściej stosowanych miar ryzyka jest współczynnik beta. Pokazuje on, w jakim stopniu stopa zwrotu danego funduszu reaguje na zmianę stopy zwrotu określonego portfela rynkowego (indeksu rynku), czyli, o ile zmieni się stopa zwrotu funduszu, gdy portfel rynkowy (indeks rynku) zmieni się o jednostkę. Współczynnik beta jest bardzo zróżnicowany. Dla okresu minionych 12 miesięcy beta najbardziej defensywnego funduszu wynosi 0,68, a najbardziej agresywnego 1,49, a dla okresu trzykrotnie dłuższego – odpowiednio 0,65 i 1,78.

Deklaracje i rzeczywistość

Nie ulega wątpliwości, że decyzja o wyborze funduszu stabilnego wzrostu nie może być podjęta wyłącznie na podstawie analizy wyników inwestycyjnych i ryzyka. Tak znaczne rozpiętości między poszczególnymi funduszami nie mogą być bowiem tylko efektem mniej lub bardziej trafnego doboru spółek do części akcyjnej portfeli. Różnice są przede wszystkim pochodną strategii odnośnie do poziomu zaangażowania funduszy w akcje.

W tej sytuacji konieczne jest przeanalizowanie deklarowanej polityki inwestycyjnej oraz faktycznego zaangażowania funduszy w akcje. Ponieważ statutowe zapisy dotyczące strategii inwestycyjnej są zwykle bardzo ogólnikowe, analizę tę należy poszerzyć o benchmarki (wzorce odniesienia) stosowane przy ocenie wyników inwestycyjnych poszczególnych funduszy – można je znaleźć w skrótach prospektów informacyjnych funduszy. Przyjęcie przez fundusz danego benchmarku pozwala na bardziej precyzyjne określenie zamierzonej polityki inwestycyjnej, a porównanie go z faktycznie realizowaną strategią umożliwia wychwycenie ewentualnych różnic między deklaracjami a rzeczywistością.

Większość funduszy stabilnego wzrostu deklaruje, że maksymalny udział akcji w ich portfelach wyniesie 30 lub 40 proc. Wyjątkami są SEB 4 – Stabilnego Wzrostu, który chce lokować w akcje tylko do 20 proc. aktywów, oraz Warta Trzeciofilarowy, gdzie udział ten może sięgać nawet 50 proc. Z kolei większość benchmarków składa się w 20 – 30 proc. ze zmiany indeksu WIG oraz w 70 – 80 proc. z rentowności bonów skarbowych (część funduszy zamiast rentowności bonów skarbowych wykorzystuje indeksy obligacji). Nieco bardziej agresywny benchmark wybrał fundusz PZU Stabilnego Wzrostu Mazurek – udział indeksu giełdowego (WIG20) sięga w nim 40 proc., a bonów skarbowych 60 proc. Całkiem odmienny od pozostałych jest natomiast benchmark funduszu SEB 4 – Stabilnego Wzrostu. Składa się ze wskaźnika rocznej inflacji sprzed dwóch miesięcy powiększonego o 6 proc. i pomniejszonego o koszty poniesione przez fundusz.

Które ostrożne, które agresywne

Choć powyższe informacje mogą już przybliżyć strategie inwestycyjne poszczególnych funduszy, dopiero analiza rzeczywistego zaangażowania w akcje w ciągu minionych dwóch lat pozwala poznać realną politykę inwestycyjną oraz zweryfikować statutowe deklaracje. Na podstawie rzeczywistego udziału akcji w portfelach inwestycyjnych można wyjaśnić także zróżnicowanie wyników i ryzyka inwestycyjnego poszczególnych funduszy. Widać poza tym, jakie fundusze sprawdzą się najlepiej w okresie dobrej oraz złej koniunktury giełdowej.

Zdecydowanie najostrożniejszą politykę inwestycyjną prowadzi konsekwentnie fundusz SEB 4 – Stabilnego Wzrostu. Jego zaangażowanie w akcje (według czterech ostatnich sprawozdań finansowych) oscylowało przeważnie między 5 a 10 proc. aktywów. Jest on więc najbezpieczniejszy spośród funduszy stabilnego wzrostu. Najlepiej sprawdza się w czasie gorszej koniunktury giełdowej. Można go polecić inwestorom o bardzo niskiej akceptacji ryzyka. Do grona stosunkowo bezpiecznych funduszy należy również Arka Stabilnego Wzrostu i CitiSenior. Wynika to zarówno z udziału akcji w ich portfelach (poniżej 20 proc.), jak i bardzo niewielkich wahań w tym zakresie (poniżej 5 pkt. proc.).

Druga grupa to fundusze, które w ostatnich dwóch latach inwestowały na rynku akcji średnio 20 proc. aktywów, ale udział akcji w ich portfelach był bardzo zmienny (różnice od 5 do ponad 17 pkt. proc). Do tego grona zaliczyć można fundusze: DWS Zabezpieczenia Emerytalnego, PKO/CS Stabilnego Wzrostu, Skarbiec-III Filar, Warta Trzeciofilarowy, a także PZU Stabilnego Wzrostu Mazurek (jego średnie zaangażowanie na rynku akcji jest niższe niż wcześniej wymienionych podmiotów). Są to więc fundusze, które w umiarkowany sposób reagują na zmiany sytuacji na giełdzie, ale jednocześnie trudno od nich wymagać nadzwyczajnych wyników.

Do najbardziej agresywnych funduszy stabilnego wzrostu należą ING Stabilnego Wzrostu Emerytura Plus i Commercial Union Stabilnego Inwestowania. Lokowały one w akcjach przeważnie ok. 30 proc. aktywów (w przypadku drugiego z funduszy udział akcji w portfelu był bardzo zmienny). Klienci tych funduszy mogą liczyć na wysokie zyski w okresie korzystnej koniunktury giełdowej. Potwierdzają to wyniki w minionych sześciu i dwunastu miesiącach – były najlepsze spośród wszystkich funduszy zrównoważonego wzrostu. Równocześnie jednak inwestowanie w jednostki tych funduszy wiąże się z wyższym od przeciętnego ryzykiem wystąpienia straty w czasie bessy.

Z uwagi na krótki okres funkcjonowania trudno na razie ocenić politykę inwestycyjną funduszy: Lukas Stabilnego Wzrostu i Pioneer Stabilnego Wzrostu – jedyną wskazówką mogą być na razie wyniki inwestycyjne. Należy też zaznaczyć, że powyższe wnioski mogą rozminąć się z rzeczywistością w przypadku funduszy zarządzających niewielkimi aktywami. Nawet wbrew deklarowanej polityce inwestycyjnej mogą one w ciągu stosunkowo krótkiego czasu znacznie ograniczyć lub zwiększyć – w zależności od sytuacji na rynku – swoje zaangażowanie na giełdzie.

Tomasz Miziołek, Analizy Online

Artykuł ukazał się w dzienniku Rzeczpospolita z dn. 18 grudnia 2003 r.