Czy będzie powtórka z 1998 r.?
Najważniejsze wydarzenia z 15 stycznia 2008 r.:
- Grudniowa inflacja CPI w Wielkiej Brytanii wyniosła 2,1%, czyli utrzymała się powyżej akceptowanej przez Bank Anglii bariery 2%. Zostało to odebrane jako czynnik ryzyka dla łagodzenia polityki monetarnej w tym kraju
- Grudniowa sprzedaż w Wielkiej Brytanii wzrosła zgodnie z oczekiwaniami o 4%
- Grudniowa inflacja CPI w Polsce, tak jak prognozowano, wyniosła 4%
- Grudniowa inflacja PPI w USA wyniosła 6,3% i była niższa od oczekiwań, bazowy wskaźnik utrzymał się na poziomie 2%
- Grudniowa sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych wypadła słabiej od prognoz – była o 0,4% niższa niż w listopadzie (miała się nie zmienić). Tyle samo spadła po odliczeniu sprzedaży samochodów
- Styczniowy indeks ZEW spadł w Niemczech do najniższego poziomu od 15 lat – minus 41,6 pkt
Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych
Od początku tego roku nasza giełda zaskakuje słabością, zresztą podobnie, jak inne rynki w naszym regionie. Wczoraj oglądaliśmy kolejną odsłonę czegoś, co można nazywać już małym dramatem, który jest dziś kontynuowany od rana. Wystarczyła iskra w postaci słabych danych o sprzedaży detalicznej w USA, by ceny naszych akcji runęły. Nasze zapowiedzi, które u progu tego roku, czyli dwa tygodnie temu, wydawały się czarnowidztwem, są już bliskie realizacji. A co więcej, to, co wtedy wydawało się czarnowidztwem, teraz wcale nie jest najgorszym scenariuszem rozwoju wypadków. W wyniku wtorkowej przeceny – WIG stracił 3,6% – tegoroczne straty urosły już do 14%, co stawia nas w piątce najgorszych w 2008 r. rynków na świecie. Licząc od rekordu wszech czasów WIG jest już 29% niżej. Ta ostatnia cyfra robi wrażenie. Z drugiej strony skala wcześniejszych wzrostów była na tyle duża, że ten ruch w dół wciąż wygląda dość niepozornie. Wniosek z tego jest albo taki, że mamy jeszcze bardzo dużo miejsca na realizowanie zysków i w efekcie spadek cen akcji, albo że w długim terminie niezbyt się trzeba tym, co się teraz dzieje, przejmować, bo struktura hossy jest wciąż dobrze widoczna. Coraz bardziej zaczyna przeważać ten pierwszy pogląd.
We wtorek zwracały uwagę zarówno same doniesienia z rynków, jak i ich żywiołowe reakcje na nie. Tym razem nie chodziło tylko o USA, ale złe wiadomości napływały praktycznie z każdego ważnego zakątku globu. Znacznie większe straty od spodziewanych wykazał w IV kwartale Citigroup. O losach sesji rozstrzygnęły jednak wiadomości o grudniowej sprzedaży detalicznej w Ameryce. Dane wyraźnie rozczarowały. Konsternację mogły budzić informacje o PPI w USA. Wskaźnik obniżył się, ale w sumie pozostał na wysokim poziomie. Niemile zaskoczyła też inflacja w Wielkiej Brytanii. Zimnym prysznicem była grudniowa sprzedaż detaliczna w Singapurze. Spadła o 0,3% w skali roku. Nie ma się więc co dziwić, że Azja jest również w ostatnim czasie pod sporą presją. Są to bardzo ważne rynki z punktu widzenia ogólnej koniunktury na rynkach wschodzących. Do najniższego poziomu od 15 spadł wskaźnik optymizmu analityków i ekonomistów ZEW.
W sytuacji, gdy narastają obawy o stan globalnej gospodarki, zasadnym wydaje się pytanie o kondycję rynków wschodzących, które do tej pory dość dzielnie znosiły dekoniunkturę na globalnych parkietach. Coraz więcej ostrzeżeń, a także potwierdzeń, że amerykańskie spowolnienie oddziałuje również na emerging markets. Podniesienie się spreadów na obligacjach z rynków wschodzących, wyrażających premię za ryzyko inwestowania w nie, sygnalizuje, że powili zmienia się na gorsze postrzeganie tego grona rynków. To będzie owocować utrzymaniem presji na ceny akcji na nich.
Taką diagnozę potwierdza dzisiejsze załamanie na rynkach azjatyckich. Hang Seng poszedł w dół aż o 5,7% (najwięcej od 11 września 2001 roku), Nikkei stracił 3,4%. W takich warunkach można obawiać się o pojawienie się panicznych zachowań na naszym parkiecie. WIG przebił w porannym handlu barierę 46 tys. punktów, związana ze szczytem z wiosny 2006 roku. Przełamanie z marszu tego wsparcia grozi wystąpieniem wystąpienia czegoś w rodzaju krachu na giełdzie. Rozumiemy przez to takie jej zachowanie, jak w 19988 r., kiedy w bardzo krótkim czasie, w nieco ponad 2 miesiące, notowania pokaźnie poszły w dół. WIG spadł wtedy z ok. 17,5 tys. pkt do ok. 10,5 tys. pkt, czyli o 40%. Z drugiej strony poranna panika i rozlew krwi zwiększa szanse na obronę bariery 46 ty. pkt . W sumie jednak i tak nic nie wskazuje na to, by w najbliższych tygodniach sytuacja na giełdzie miała się poprawić na dłużej i takie przeświadczenie będzie nadal nad naszym rynkiem ciążyć.
Dziś na rynkach
16 I 2008 r.
- Z ankiety wśród profesjonalistów z rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii wynika, że grudzień był najgorszym miesiącem dla branży pod względem cen od 1992 r.
- Grudniowa inflacja CPI w Niemczech
- Grudniowa inflacja w strefie euro
- Cotygodniowy raport o liczbie zaciąganych kredytów hipotecznych w USA
- Bilans handlowy Polski za listopad
- Grudniowe zatrudnienie i płace w Polsce
- Amerykańska inflacja CPI w grudniu
- Produkcja przemysłowa w grudniu w USA
- Napływ zagranicznego kapitału do USA w listopadzie
Katarzyna Siwek
Expander