Czy rozliczenie kredytów walutowych jest uczciwe?

Osoby, które zaciągają kredyty w walutach obcych, tracą na obowiązkowej wymianie na złote. Wkrótce sąd zdecyduje, czy taka praktyka stosowana przez banki jest zgodna z prawem.

A wszystko przez tzw. spread, czyli różnicę między kursami kupna(wypłaty) i sprzedaży (spłaty) zaciągniętego kredytu. Każdy klient, biorąc kredyt np. w euro, otrzymuje pieniądze w złotych i w tej walucie musi go również spłacać. Bank staje się więc swoistym kantorem, który wykorzystuje różnice kursów kupna-sprzedaży.

Pozew w tej sprawie przygotował jeden z klientów GE Money Bank, który uważa, że zmuszanie kredytobiorców do takich operacji jest bezprawne. – Nie ma to żadnego uzasadnienia i jest krzywdzące dla klientów, którzy mogliby nabywać walutę potrzebną do spłaty rat kredytowych na wolnym rynku polepszym kursie od tego w GE – tłumaczy radca prawny Maciej Gawroński, autor pozwu.

Bank się broni. -Zasady rozliczania kredytów walutowych są zgodne z przepisami. Poza tym kredyty np. we frankach i tak są tańsze od złotowych – mówi Aleksandra Kwiatkowska, rzeczniczka GE.

Stronę konsumentów bierze UOKiK. „Taka różnica to dodatkowy koszt, z którego konsumenci nie zdają sobie sprawy” – czytamy w jednym z komunikatów. Skargi w tej sprawie dotychczas do urzędu nie trafiały.

Michał Kosiarski, Rzeczpospolita