Jak nie dać się oszukać przed świętami
Większość Polaków nie zgłasza reklamacji nawet do wadliwych produktów pochodzących ze świątecznych promocji. To czas, kiedy bez większego zastanowienia kupujemy oraz zaciągamy kredyty.
Takie wnioski płyną z raportu przygotowanego specjalnie z okazji Bożego Narodzenia przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Podczas ubiegłorocznych świąt co piąty Polak kupił coś, czego nie potrzebuje. Potwierdza się teza, że zakupy robimy bez zastanowienia i choć staramy się je planować, nic z tego nie wychodzi. Dla niemal 60 proc. ankietowanych przez TNS OBOP impulsem do niepotrzebnych zakupów była cena. – Tylko 24 proc. z nas w czasie świątecznych zakupów trzyma się ustalonej listy zakupów, ale nawet oni kupują towary spoza niej – mówiła podczas konferencji Urszula Krassowska z TNS OBOP. Dalej kochamy promocje i nie potrafimy się im oprzeć. 59 proc. kupowało w ten sposób żywność, 47 proc. prezenty.
UOKiK przyjrzał się przy okazji kredytom świątecznym, których jest w tym roku wyjątkowo dużo. Nadal nie sprawdzamy dokumentów przed ich podpisaniem, a banki w świątecznych promocjach to wykorzystują. – Spróbujmy porównać oferty kilku banków i dopiero podejmujmy decyzję. Najważniejsze jest dokładne przeczytanie umowy – apelowała Monika Stec z Departamentu Polityki Konsumenckiej UOKiK.
Klienci nadal nie dostają pełnej informacji o kosztach kredytu udzielanego w tzw. promocji. Wiele takich danych można znaleźć dopiero w tabeli opłat i prowizji. – W jednej z umów znaleźliśmy punkt o opłacie 350 zł z tytułu ustalenia adresu zamieszkania. Nie wiadomo nawet, czyj adres miałby być tak drogo ustalany – dodaje Stec.
Równie chętnie przy okazji gorączki zakupów zadłużamy się, korzystając z kart kredytowych czy kupując nawet drobne prezenty na raty. – To zgubna metoda. Lepiej po prostu wziąć jeden większy kredyt, który na pewno będzie tańszy. Przy wielu drobnych nie kontrolujemy terminów spłaty, a efekt to wysokie odsetki – mówi Katarzyna Marczyńska, arbiter bankowy.
Piotr Mazurkiewicz, Rzeczpospolita