Jak nie wpaść w pułapkę łatwych pieniędzy
Wakacje i urlopy to czas, w którym szczególnie wiele osób wpada w liczne pułapki związane z kartami kredytowymi. Ten niepozorny prostokącik, dodający prestiżu i bardzo użyteczny na co dzień, gdy w wakacje ulegnie się pokusie łatwego pieniądza i sfinansuje wydatki ponad stan, może okazać się narzędziem, które potrafi rozchwiać naszą prywatną płynność finansową na długie miesiące.
Już grubo ponad milion Polaków nosi w portfelach karty kredytowe. Liczba ta rośnie dynamicznie niemal z dnia na dzień, bo po długim okresie, gdy ten produkt finansowy był oferowany tylko przez 2-3 banki, obecnie dostępny jest niemal we wszystkich liczących się na rynku bankach. Jak to zwykle bywa, skutkiem wzmożonej konkurencji jest zarówno większa dostępność produktu, jak i niższe koszty korzystania z niego.
Ponieważ banki chcą zająć jak najlepszą pozycję w segmencie kart kredytowych, przedstawiciele wielu z nich prowadzą bardzo ofensywną politykę marketingową, namawiając klientów do zawarcia umowy o korzystanie z karty. A np. Kredyt Bank jesienią ub.r. zrezygnował w ogóle z emisji kart obciążeniowych, zastępując je kartami kredytowymi.
Kiedy kredyt bezpłatny, a kiedy nie
Karta kredytowa, w porównaniu z innymi typami kart płatniczych, ma dwie niewątpliwe przewagi. Po pierwsze umożliwia zaciąganie kilkutygodniowego bezpłatnego kredytu na bezgotówkowy zakup towarów i usług. Bezpłatnego, ponieważ jedyne koszty z tym związane to – roczna zazwyczaj – opłata za korzystanie z karty (średnio 40 zł) i ewentualne opłaty związane z przelewami (wpłatą) pożyczonych kwot, raz na miesiąc w terminach rozliczeń.
Tymczasem w przypadku kart obciążeniowych, poza podobną opłatą roczną, zazwyczaj trzeba płacić prowizję (średnio 1 proc.) także od transakcji bezgotówkowych. Odpada za to ewentualna opłata za miesięczne rozliczenie, gdyż karty o charakterze obciążeniowym przypisane są do konta osobistego i należność jest w trybie miesięcznym ściągana wprost z ROR-u.
Druga ważna cecha wyróżniająca karty kredytowe z wielu innych wiąże się właśnie z faktem, że nie musi być ona związana z kontem osobistym. Ba, posiadanie ROR-u nie jest w ogóle warunkiem ubiegania się o kartę kredytową. Ma to tę niewątpliwą zaletę, że przyszły jej posiadacz może swobodnie wybierać w dostępnej ofercie, decydując się na kartę, która najlepiej odpowiada jego potrzebom. Poza tym, jeśli takie są jego oczekiwania, a pozwala na to jego zdolność kredytowa, może jednocześnie korzystać z dwóch czy nawet kilku kart kredytowych jednocześnie, co nie musi być wcale przejawem rozrzutności, o czym bardziej szczegółowo dalej.
Ile kosztuje „zapłać tylko 5 proc.”…
I wreszcie trzecia właściwość wyróżniająca karty kredytowe, z którą wiąże się wygoda, ale jednocześnie niebezpieczeństwo popadnięcia w tarapaty finansowe: możliwość rozłożenia na raty, na zasadzie klasycznego kredytu, należności. Standardowo stosowanym obecnie rozwiązaniem jest możliwość zapłacenia co miesiąc tylko 5 proc. obciążenia, na które składają się wydatki w ramach transakcji bezgotówkowych oraz pobrana gotówka. Reszta staje się wówczas kredytem zaciągniętym do końca okresu, na który opiewa umowa o korzystanie z karty, zazwyczaj rocznego lub dwuletniego, ale z opcją automatycznego przedłużenia na kolejny taki okres, a więc w rzeczywistości kredytu bezterminowego.
Problem w tym, że jest to kredyt bardzo wysoko oprocentowany, obecnie średnio od 22 do 39 proc. w skali rocznej. Praktycznie oznacza to, że większa część 5-proc. obciążenia idzie na obsługę zadłużenia, natomiast część kapitałowa zobowiązania zmniejsza się bardzo powoli.
PRZYKŁAD Posiadacz karty kredytowej w czasie wakacyjnego odpoczynku za jej pomocą uregulował bezgotówkowo należności za towary i usługi w wysokości 2500 zł. Ponadto pobrał z bankomatu 3000 zł. Obciążenie z tego tytułu, np. 10 sierpnia, wynosi 5500 zł. Przy rozliczeniu ma on do wyboru dwie opcje: zapłacić całą należność (5500 zł plus opłaty związane z poborem gotówki) albo zapłacić część zobowiązania, nie niższą niż 5 proc. (a więc ok. 275 zł, przyjmijmy, że dokładnie tyle). W tym drugim przypadku reszta zobowiązania zamieni się jednak w kredyt, oprocentowany roczną stopą przewidzianą w umowie o korzystanie z karty, załóżmy, że 24 proc. Jeśli np. posiadacz karty zapłaci tylko 300 zł, to w kolejnym terminie rozliczenia (w naszym przykładzie 10 września), przy założeniu, że nie poniesie kolejnych wydatków, obciążenie wyniesie 5304 zł (w tym 104 zł z tytułu odsetek). Jeśli znów zapłaci 300 zł, to z tej kwoty tylko 196 zł pójdzie na zmniejszenie długu i przy takim trybie rozliczeń spłata potrwa 3 lata albo i dłużej, choć 5 proc. to inaczej 1/20, a więc można by spodziewać się spłaty w 20 ratach. A jeszcze bardziej spłata wydłuży się w czasie, gdy dodatkowo będzie dokonywał na bieżąco nowych płatności w ramach limitu karty.
Jak wybrać najlepszą kartę
By wakacyjna pokusa łatwych pieniędzy nie okazała się dla nas finansową pułapką zadłużenia, z którego trudno się wydobyć, powinniśmy przede wszystkim działać z pełną świadomością i znajomością mechanizmów rządzących rozliczeniami kart kredytowych.
Oczywiście najlepiej poznać je jeszcze, nim zdecydujemy się na wybór konkretnej karty kredytowej, oferowanej przez konkretny bank. Obecnie bowiem w ofercie są produkty o bardzo zróżnicowanych parametrach. Nie ma problemu, jeśli kartę wykorzystywać będziemy tylko do płatności bezgotówkowych, a dodatkowo zaplanujemy, że całe zobowiązanie zapłacimy w terminie płatności. Wówczas interesować nas powinny dwa parametry: roczna opłata za korzystanie z karty oraz długość okresu kredytowania (po ilu dniach od dnia rozliczenia należy spłacić obciążenie), ze wskazaniem, przy porównywalnych parametrach, na bank, w którym ewentualnie mamy ROR, gdyż ułatwi nam to rozliczenie.
Gdy jednak zamierzamy korzystać z gotówki pobieranej za pomocą karty (nawet tylko w wyjątkowych przypadkach, np. w czasie urlopu), a na dodatek dopuszczamy ewentualność rozkładania należności na raty, powinniśmy szukać najlepszej dla siebie karty, analizując przede wszystkim dwie okoliczności: koszt poboru gotówki i oprocentowanie kredytu w karcie.
Jedna karta albo dwie
Na tym nie koniec. Jeśli nasze wydatki wakacyjne będą ponoszone za granicą, trzeba jeszcze uwzględnić aspekt rozliczeń transakcji zagranicznych. Mniejsza przy tym o to, ile wynoszą prowizje od takich transakcji (bezgotówkowych i gotówkowych), bo w przypadku całej oferty rynkowej są one do siebie zbliżone. Ważna jest waluta rozliczeń.
I tak w przypadku wielu kart systemu Visa transakcje w euro przeliczane są najpierw na USD, a dopiero potem na złote. Jeśli więc będziemy korzystać z karty głównie w krajach strefy euro, wygodniejsza (tańsza) będzie karta przeliczana od razu z euro na złote. Gdy zaś bywamy i w krajach euro, i innych, warto rozważyć wariant dwóch kart kredytowych: jednej, np. systemu Mastercard, rozliczanej w euro, a drugiej – Visa – rozliczanej w USD.
ABC KART PŁATNICZYCH
Karta debetowa
Najprostsza karta ściśle związana z rachunkiem, np. ROR, służy do regulowania należności w ramach środków dostępnych obecnie na rachunku: zgromadzonych własnych pieniędzy plus ewentualnie dostępnego limitu debetowego lub kredytu odnawialnego (tzw. wolnych środków). Najczęściej używane: Visa Electron i Maestro.
Karta obciążeniowa
Karta także związana z rachunkiem, ale pozwalająca na wykonywanie płatności niezależnie od aktualnego stanu środków na rachunku – do wysokości przyznanego limitu. Raz w miesiącu następuje obciążenie rachunku całą kwotą dokonanych w ciągu miesiąca płatności, w terminie ustalonym w umowie (najczęściej ostatniego dnia miesiąca). Wówczas na rachunku muszą być środki, które pozwolą na pokrycie całego obciążenia.
Karta kredytowa
Niezwiązana z kontem osobistym, rozliczana na odrębnym rachunku. W ramach przyznanego limitu posiadacz karty może dokonywać płatności bezgotówkowych i pobierać gotówkę. W dniu rozliczenia, raz na miesiąc, może spłacić całe zobowiązanie albo tylko jego część (co najmniej 5 proc.). Niespłacona część od tego dnia zamienia się w oprocentowany kredyt.
W przeszłości posiadacze kart kredytowych, którzy korzystali z gotówki, musieli liczyć się z koniecznością zapłacenia 3-proc. prowizji od pobranej kwoty oraz z tym, że w przeciwieństwie do płatności bezgotówkowych, pożyczka była oprocentowana nawet wtedy, gdy w terminie obciążenia regulowane jest całe zobowiązanie (suma płatności bezgotówkowych i pożyczona gotówka). Obecnie banki wydające karty kredytowe mają tu zróżnicowaną strategię. Choć w większości przypadków nadal funkcjonują oba obciążenia, są banki, które pobierają tylko oprocentowanie, a prowizję 3-proc. tylko gdy gotówka jest pobrana z cudzego bankomatu. Ale są i takie, które za zaciągnięcie takiego specjalnego kredytu gotówkowego nie pobierają prowizji 3 proc., ale stałą, kwotową, np. 7 zł. Jak łatwo policzyć, przy pobraniu z bankomatu np. 2 tys. zł w pierwszym przypadku (3 proc.) prowizja wyniesie 60 zł, a w drugim – niezależnie od pobranej kwoty i sieci, do której bankomat należy – tylko 7 zł.
Gdy zaś idzie o oprocentowanie kredytu, to obecnie nie tylko różni się ono wysokością w różnych bankach, ale dodatkowo (w przypadku niektórych nowych na rynku kart kredytowych) wysokość oprocentowania jest zmienna, uzależniona od wysokości obrotów; im więcej wydajemy za pomocą karty, tym oprocentowanie jest niższe.
Zbigniew Biskupski, Gazeta Prawna