Kartel na rynku pośredników nieruchomości?

Czy internetowe bazy danych o ofertach mieszkań, domów i działek mogą być zalążkiem karteli pośredników nieruchomości? Wydaje się to mało prawdopodobne, ale Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów woli dmuchać na zimne.

W poniedziałek informowaliśmy o wszczęciu przez UOKiK postępowania antymonopolowego przeciwko 64 śląskim pośrednikom, którzy założyli w internecie wspólną bazę ofert najmu i sprzedaży mieszkań. Prezesowi UOKiK nie podobało się, że przystępujący do takiego Systemu Oferowania Nieruchomości (SON) pośrednik „zobowiązuje się do stosowania standardowych wzorów umów”, czyli m.in. „nie może pobierać prowizji za usługi w wysokości niższej niż 500 zł”. Według UOKiK może to być zabroniony przez prawo kartel cenowy. Klient – niezależnie do którego pośrednika pójdzie – będzie musiał zapłacić za jego usługi przynajmniej te 500 zł.

Szef Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości Marek Stelmaszak nie widzi w tym niczego złego. – Nie ma takiej czynności pośrednika, przynajmniej w dużych miastach, która kosztowałaby tylko tyle – mówi Stelmaszak. – Usługi pośrednictwa nie są tanie. Np. w przypadku transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości o wartości 100 tys. zł prowizja pośrednika wynosi 2-3 tys. zł plus VAT – dodaje.

Jednak np. przy najmie mieszkania prowizja zwykle wynosi równowartość miesięcznego czynszu i ustalenie minimalnej stawki na 500 zł może ograniczać konkurencję.

Według Dariusza Łomowskiego z UOKiK w tej sprawie wysokość minimalnej kwoty wynagrodzenia nie ma znaczenia. – Tu chodzi o regułę. Prawo nie rozróżnia sytuacji, że poniżej pewnej sumy nie mamy do czynienia z kartelem cenowym – wyjaśnia Łomowski.

Podobnego zdania jest krakowski pośrednik Bogumił Tryjański, który jest ojcem chrzestnym systemu MLS w Polsce (Multiple Listing Service, tak nazywane są komputerowe bazy danych o nieruchomościach będących w ofercie agencji). – Narzucanie uczestnikom systemu minimalnej stawki wynagrodzenia przeczy idei konkurencji – mówi Tryjański.

Wygląda na to, że śląscy pośrednicy nie zamierzają walczyć z UOKiK. Z internetu i regulaminu SON już zniknął kwestionowany przez UOKiK wzór umowy z kwotą minimalną. Współtwórca systemu Adam Nitka zapewnia, że każde biuro ma własne umowy. Mimo to UOKiK chce się tym umowom przyjrzeć i sprawdzić, czy jednak nie są takie same. UOKiK rozstrzygnie też na przyszłość, czy minimalne stawki w systemach typu MLS są zgodne z prawem.

MLS przywędrował do Polski z USA. Tam ponad 80 proc. transakcji na rynku nieruchomości finalizują agenci w takiej sieci.

U nas pierwsze MLS-y powstały w 1999 r. Dziś działają niemal w każdym większym mieście (w niektórych jest więcej niż jeden). Agencja, która zdobywa ofertę i wciąga ją do sieci, ma zapewnioną prowizję od sprzedającego. Z kolei ta, która znajdzie kupca, bierze prowizję od niego. Firmy nie muszą więc tracić pieniędzy na wykonywanie tej samej pracy (jeśli klient zgłasza ofertę w kilkunastu miejscach) i dublowanie reklam.

MLS-y mogą być jednak zalążkiem karteli cenowych. Warszawski pośrednik Adam Polanowski przyznaje, że w środowisku co jakiś czas pojawiają się próby stworzenia jednolitych warunków obsługi klientów pod pretekstem standaryzacji. Według Polanowskiego w grę wchodzi m.in. wysokość prowizji. – Nie jestem zwolennikiem „chińskich mundurków”. Byłoby więc wskazane, by UOKiK wypowiedział się w tej sprawie – mówi Polanowski, który jest też prorektorem Wyższej Szkoły Gospodarowania Nieruchomościami.

Marek Wielgo, Gazeta Wyborcza