Kredyt mieszkaniowy będzie drożał

Ceny kredytów hipotecznych pójdą w górę! Takie skutki może mieć obowiązująca od stycznia uchwała Komisji Nadzoru Bankowego. Możliwe, że niektóre banki ograniczą kredytowanie nieruchomości.

Na razie ceny mieszkań rosną, a banki chętnie pożyczają pieniądze na ich kupno. Można otrzymać kredyt na 80, a nawet 100 proc. wartości nieruchomości. To dobry interes, bo klienci spłacają raty terminowo. Nikt jednak nie wie, jaka sytuacja będzie za 10 czy 15 lat, a kredyty hipoteczne są z reguły długoterminowe – 20-, a nawet 30-letnie. Dlatego nadzór bankowy trzyma rękę na pulsie. Wie, co robi – jeśli ceny nieruchomości gwałtownie spadną, może okazać się, że w wielu przypadkach wartość zabezpieczenia jest niższa od samego kredytu. Zagrożenie jest realne, bo sprzedaż kredytów mieszkaniowych rośnie jak na drożdżach (w zeszłym roku około 40 proc.), a do tego zdobywa coraz większy udział w portfelu kredytowym.

Dlatego od początku tego roku nadzór bankowy wprowadził zmiany w przepisach dotyczących tzw. adekwatności kapitałowej. Jest to relacja między kapitałem własnym banku a ryzykiem poniesienia strat. KNB ustaliła granicę, do której bank może bez problemu udzielać kredytów hipotecznych. Jest to 50 proc. wartości nieruchomości. Jeżeli na przykład wynosi ona 100 tys. zł, to kredyt może sięgnąć 50 tys. zł. Natomiast jeżeli kredyt zostałby udzielony na 70 tys. zł, to ryzyko związane z „brakującymi 20 tys. zł” bank musi uwzględnić w kapitałach własnych.

Oczywiście, dużym bankom pewnie taki zabieg nie zagraża, ale banki o niskich kapitałach własnych udzielające kredytów hipotecznych na dużą skalę mogą mieć problemy. W konsekwencji będą musiały ograniczyć swój udział w kredytowaniu nieruchomości lub pozyskiwać kapitał, co przełoży się na zwiększenie kosztów kredytu.

Banki już teraz liczą, o ile on wzrośnie. Na przykład z szacunków Banku BPH wynika, że oprocentowanie kredytów hipotecznych może być wyższe o 0,15-0,25 pkt proc.

Bank może poradzić sobie inaczej: nie podnosić kapitału, ale co roku wyceniać nieruchomość. Komitet ds. Finansowania Nieruchomości przy Związku Banków Polskich twierdzi, że to bez wątpienia przełoży się na wzrost ceny kredytu.

Średni koszt wyceny to 700 zł rocznie, czyli tyle, ile wysokość jednej raty odsetkowej od kredytu 100 tys. zł. Oznacza to, że przez dziesięć lat wydamy dodatkowo 7 tys. zł. To tak, jakbyśmy co roku płacili jedną ratę więcej.

Monika Krześniak, Gazeta Prawna