Kredyty świąteczne – zastaw się a postaw się

Jak zawsze w grudniu handlowcy liczą na hojność klientów i dbają o utrzymanie ich w świątecznym nastroju. GUS podał, że w tym miesiącu Polacy kupują o 20 proc. więcej towarów niż w listopadzie.

Niektóre firmy w ciągu kilku tygodni poprzedzających Święta Bożego Narodzenia sprzedają prawie połowę swojej rocznej produkcji. Mimo że w ub.r. 1/3 badanych przez PBS konsumentów deklarowała zakup skromniejszych niż zwykle prezentów świątecznych, to i tak obroty w handlu detalicznym były w grudniu wysokie. Najbardziej, bo o ponad 26 proc., wzrósł zakup pojazdów, chociaż trudno sobie wyobrazić, że Polacy masowo wręczają kluczyki do samochodu pod  choinkę, ale już na 2. miejscu pod względem dynamiki sprzedaży uplasowały się farmaceutyki i kosmetyki – wzrost o 19,4 proc. w porównaniu z ub.r.  Mroźna zima przyczyniła się też do zwiększonego popytu na odzież i obuwie. Wzrosła sprzedaż mebli, sprzętu AGD i RTV w stosunku do listopada o prawie 29 proc., ale też w porównaniu z grudniem 2001 r. – o 1,9 proc.

– W październiku i listopadzie klienci biorą pożyczki gotówkowe chętniej niż w innych miesiącach, a w grudniu obserwujemy większe zainteresowanie kredytami ratalnymi – mówi Maciej Witucki, wiceprezes Lukas Banku. – Wtedy też klienci częściej wykorzystują limity w kartach kredytowych. Witucki dodaje, że Lukas w ciągu 3 pierwszych tygodni grudnia wypracowuje 12 proc. całorocznego obrotu. Można się spodziewać, że świąteczna sprzedaż wzrośnie o 4,5 do 6 proc. w porównaniu z 2002 r. Za oceanem od połowy lat 90. do 1999 r. zwyżki sprzedaży w okresie świątecznym w detalu sięgnęły 8,5 proc.

– Wyraźnie widać, że  ożywienie gospodarcze przekłada się na wyniki akcji kredytowej – mówi Maciej Witucki. – Już teraz zanotowaliśmy w czasie przedświątecznym wzrost sprzedaży o 11 proc. w stosunku do tego samego okresu ub.r. Z roku na rok w grudniu PKO BP, które dysponuje największą siecią bankomatów w Polsce, odnotowuje większą niż w listopadzie liczbę transakcji dokonywanych za pośrednictwem tych urządzeń. Częściej wykorzystywane są także karty kredytowe. Sezonowe kredyty są dla banków kolejnym sposobem przyciągnięcia klienta. Banki, pośrednicy kredytowi i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe już od listopada reklamują swoją świąteczną ofertę.

Kredyty sezonowe mają tę cechę, że premiują klientów własnych banków mających ROR-y albo tych, którzy założą konto wraz z zaciągniętym kredytem. W Raiffeisenie oprocentowanie Kredytu Zimowego jest niższe o 2 pkt proc., a prowizja o 1 pkt proc. niższa dla klientów stałych. Ale uwaga! Bank ściśle określa, kim jest stały klient. To ten, kto posiada od pół roku konto, na które wpływa regularnie co miesiąc co najmniej 1,5 tys. zł. Dodatkowo klient musi być wzorowy, żeby zasłużyć sobie na miano „stałego”. Wzorowość jest w bankach łatwa do zdefiniowana: niezaleganie z należnościami dla banku. Wszyscy inni kredytobiorcy w Raiffeisenie muszą zapłacić 2 proc. prowizji od kwoty kredytu oprocentowanego na poziomie 14 proc. Jest to i tak jedna z niższych prowizji na rynku.

Nieco więcej odsetek od kwoty kredytu życzy sobie PKO BP – 3 lub 4 proc. w zależności od okresu kredytowania. Kredyt Zima z PKO BP można zaciągnąć na 2 lata. Standardowo banki nie udzielają kredytów sezonowych na dłużej niż półtora roku. PKO BP daje też możliwość spłaty pierwszej raty dopiero po 3 miesiącach. W przypadku tego kredytu posiadanie konta w PKO BP nie ma wpływu na wysokość oprocentowania. Podobnie jest w Pekao – Pożyczkę Jesienno-Zimową można zaciągnąć wraz z założeniem konta.

Korzystniejsze warunki „sezonowego” kredytowania swoim klientom dają BGŻ, BPH PBK i ING BSK. W tym ostatnim zaufanie banku, które przekłada się na korzystniejsze warunki kredytowania, zyskuje ten, kto ma rachunek w ING BSK od roku albo Konto z Lwem, Komfort lub Prestiż od 6 miesięcy, czyli wpłaca 2 tys. lub 5 tys. zł co miesiąc. Wygląda na to, że kredyty i pożyczki świąteczne trzeba planować dużo wcześniej, żeby uzyskać jak najlepsze warunki kredytowania.

Z badań TNS OBOP wynika, że zaledwie 3 proc. kredytobiorców zadeklarowało, że zaciągnie w tym roku kredyt na zakupy świąteczne. Uroczystości rodzinne, wyjazdy na wakacje, świąteczne wydatki to są najrzadsze cele, na które Polacy przeznaczają środki pochodzące z kredytu. Nie bez racji – lepiej skromniej niż bogato i z długami. Nominalne oprocentowanie podawane w ulotkach, a nawet materiałach informacyjnych banków, jest co najmniej mylące.

Lepiej porównać rzeczywistą roczną stopę procentową (RRSO) niż nominalne oprocentowanie, które nie odzwierciedla całkowitego kosztu kredytu. Najczęściej niskie oprocentowanie bank rekompensuje wysoką prowizją. Albo jeszcze inaczej – oprocentowanie jest co prawda stosunkowo niskie, ale przy spełnieniu określonych warunków. Typowa praktyka bankowa, na którą każą zwracać uwagę klientom specjaliści od doradztwa kredytowego. Przykładem niech będzie Pożyczka 13 Deutsche Banku: oprocentowanie – 0 proc. Ale już RRSO wyliczona dla rocznego kredytu na kwotę 10 tys. zł wynosi prawie 17 proc. Podobnie jest w innych bankach – RRSO dla kredytów sezonowych sięga, w zależności od wysokości pożyczanej kwoty, od 14,2 proc. nawet do ponad 19 proc.

Znacznie prościej i przy okazji bezpieczniej jest wziąć kredyt odnawialny w rachunku albo w karcie kredytowej. Niestety, nie wszyscy klienci banków mogą sobie na to pozwolić. Pozostają im „ekspresowe kredyty bez poręczycieli, dla tych, którym odmówiono kredytu bankowego”.

Marta Chmielewska, Gazeta Finansowa