Moskwa – specyficzny rynek nieruchomości
Wzrost cen na rynku moskiewskich nieruchomości zapiera dech w piersiach. Od początku 2000 roku cena metra kwadratowego wzrosła sześciokrotnie. W samym 2006 roku mieszkania zdrożały o 80 proc.
I to mimo faktu, że w Moskwie buduje się tyle, ile nigdzie indziej w Europie. Powstają tam zarówno wieżowce w lekko sentymentalnym, bo przypominającym budynki z czasów Stalina, stylu oraz domki wzorowane na zamkach znanych z kreskówek Walta Disneya. A symbolem tego miasta mógłby być obecnie budowlany żuraw. Mimo to, oddawane co roku do użytku 4,5 miliona metrów kwadratowych nie jest w stanie zaspokoić mieszkaniowych potrzeb.
W kształtowaniu niebotycznych cen mają swój udział również (o ile nie przede wszystkim) majętni Rosjanie czerpiący swe dochody z wydobywania ropy, gazu i metali szlachetnych na Syberii, którzy zakup mieszkania traktują wyłącznie jako bardzo dobrą lokatę kapitału. Statystyki podają, że 60 proc. wszystkich mieszkań nabywanych jest przez „obcych”.
Co ciekawe, tylko przy co dziesiątym zakupie wykorzystywane są bankowe kredyty. W 2006 roku w dziesięciomilionowej Moskwie założono tylko 12 400 hipotek, a w całej Rosji suma kredytów hipotecznych w ubiegłym roku wyniosła 4,6 miliarda euro. A to za sprawą dwóch powodów. Po pierwsze, rzadko który Rosjanin jest w stanie udokumentować swoje dochody. Po drugie, oprocentowanie kredytów hipotecznych dochodzi obecnie do 20 proc.
Kolejną ciekawostką jest niedawne zarządzenie moskiewskiego burmistrza, które nakazuje deweloperom sprzedawać co najmniej 50 proc. budowanych mieszkań mieszkańcom Moskwy. Rosyjski dziennik gospodarczy „Vedomosti” twierdzi, że owa decyzja wcale nie pomaga Moskwianom, a utrudnia tylko życie deweloperom i przyczynia się do wzrostu korupcji w urzędach.
Jednocześnie nie jest to jedyny „kwiatek” rosyjskiego sektora nieruchomości, który jak widać z gospodarką rynkową wspólnego ma niewiele. Budowlany inwestor jest bowiem zobowiązany do gratisowego odstąpienia 40 proc. nowopowstałych mieszkań na rzecz państwa. To taka specyficzna obowiązkowa podzięka za przyznanie gruntu i pozwolenie na budowę. Tak wygląda tamtejszy program budownictwa społecznego. W 2006 roku powierzchnia rozdzielona w ten sposób między emerytów, żołnierzy, rodziny wielodzietne i znajomych urzędników wyniosła 1,87 miliona metrów kwadratowych.
Powyższe dodatkowe koszty firm budowlanych muszą oczywiście znaleźć odzwierciedlenie w cenach mieszkań, które mogą normalnie sprzedać. Wszystkie powyższe czynniki razem wzięte sprawiają, że Moskwa jest obecnie na szóstym miejscu na świecie, jeśli chodzi o ceny mieszkań (według Global Property Guide). Wyprzedzają ją tylko Monte Carlo, Londyn, Paryż, Amsterdam i Vaduz. Prognozy na 2007 rok przewidują możliwość zatrzymania wzrostu cen, może nawet spadek, ale z pewnością nie poniżej 4 tys. dolarów za metr.
Michał Ziętal, na podst. Jens Hartmann, www.welt.de