Nowe rekordy na wyciągnięcie ręki

Dobra sytuacja na amerykańskim rynku pracy, z jaką inwestorzy zapoznali się z publikacji w piątek, wywarła duży wpływ na indeksy za oceanem. Wyższe od oczekiwań okazały się liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym (211 tys.), oraz zarobki Amerykanów. Spadła z kolei stopa bezrobocia (do 4,7%). Wszystko to daje podstawy przypuszczać, iż polityka podwyższania stóp procentowych w USA nie osiągnęła wyznaczonego celu a zagrożenie inflacyjne nadal istnieje.

Główna stopa Rezerwy Federalnej wynosi obecnie 4,75%, lecz rynek oczekuje kolejnej podwyżki o 0,25% już na następnym posiedzeniu. Z wyceny FRA wynika również, że w perspektywie pięciu miesięcy możemy zobaczyć główną stopę FED na poziomie 5,25%! Te oczekiwania mocno wpłynęły na rynek długu, gdzie rentowności obligacji wzrosły najsilniej od 4 lat. 10-letnie obligacje amerykańskie dają zarobić 4,94% (te same polskie obligacje mają rentowność 5%, a niemieckie 3,9%). Reakcja na rynku długu oraz drożejące surowce (zwłaszcza miedź) były przyczyną spadku indeksów w USA i Europie. Dow Jones i Nasdaq na koniec piątkowej sesji straciły po 0,9%, a S&P500 1%.

W znacznie lepszej kondycji był warszawski parkiet, który ustanawiał kolejne rekordy notowań. WIG20 przekroczył 2988 pkt, WIG 41943 pkt, MIDWIG 2916 pkt. Obroty na całym rynku pokonały wartość 1,8 mld PLN, a na największych polskich spółkach 1,3 mld PLN. Na dalsze losy naszych indeksów wpływ będą miały m.in. interpretacja piątkowego zamknięcia giełd w USA, amerykański rynek długu, perspektywy koalicyjne na polskiej scenie politycznej a także, co w obliczu dobrych wyników finansowych za 2005 rok wydaje się być czynnikiem nader istotnym, oczekiwana dywidenda. Uważam, że siłę polskiego rynku poznamy dopiero po dniu ustalenia prawa do dywidendy przez poszczególne spółki. Wtedy powinno dojść do spadku cen poszczególnych walorów o wartość dywidendy, a co najważniejsze przestanie oddziaływać ten czynnik podtrzymujący aprecjację kursów akcji. To jak będą się wówczas zachowywały nasze indeksy będzie faktycznie świadczyć o sile rynku.

Wydarzeniem tygodnia był również komunikat po decyzji ECB, w którym Jean-Claude Trichet przekazał, że nie widzi zagrożenia inflacyjnego w strefie euro. W związku z tym stopy pozostały bez zmian. Rynek oczekiwał jednak podwyżki jeśli nie na tym, to na majowym posiedzeniu banku. Z retoryki jednak wynika, że podwyżka ta jest mało prawdopodobna, stąd próba pokonania przez EUR/USD poziomu 1,2330 zakończyła się niepowodzeniem. Na koniec tygodnia EUR/USD uplasował się na poziomie 1,2091. W tych okolicach przebiega 1,5-miesieczna linia trendu wzrostowego, zatem technicznie rzecz biorąc, spadek poniżej 1,2050 powinien zadziałać korzystnie dla dolara.

Złotówka pozostaje w trendzie spadkowym. Na wykresie świecowym EUR/PLN ostatnie dni cechują się długimi dolnymi cieniami, to sygnał że rynek nie akceptuje niskich poziomów i jest możliwe wybicie kursu powyżej 4 zł. Nieudany test tego poziomu miał miejsce już w minionym tygodniu, lecz sygnał osłabiania złotego nie przestał oddziaływać. USD/PLN zakończył tydzień na poziomie 3,28. Górne ograniczenie miesięcznej konsolidacji przebiega niecałe 3 grosze wyżej, zatem spadek na EUR/USD powinien doprowadzić do osłabienia złotego wobec dolara. Czynnikami, które będą działały w kierunku umocnienia PLN są szybkie ukształtowanie koalicji rządowej (bez udziału Samoobrony w resortach istotnych dla gospodarki) oraz oczekiwane dobre dane makroekonomiczne, które powinny stymulować wzrosty na giełdzie i zwiększenie przez inwestorów zagranicznych zaangażowania w Polsce.

Kluczowym dniem tego tygodnia z punktu widzenia danych makroekonomicznych jest środa. Podany zostanie wówczas amerykański deficyt handlowy osiągnięty w lutym. Rynek oczekuje spadku do poziomu 67,5 mld $, jednak ważne jest aby figurę tą zestawiać z przepływami kapitałowymi netto, które będą publikowane w następnym tygodniu 17 kwietnia. Jeśli przepływy będą znowu wyższe niż deficyt to oznacza, że inwestorzy zagraniczni (głównie z Azji) są skłonni, mimo nierównowagi w handlu zagranicznym, kupować amerykańskie papiery skarbowe, których rentowność mocno kusi. Taki czynnik będzie oddziaływał wzmacniająco na dolara.

Od dawna się jednak mówi, że w obliczu potencjalnego wzrostu inflacji, a co za tym idzie podnoszenia kosztu pieniądza w Japonii, inwestorzy z tego kraju mogą ograniczyć napływ środków do USA, wówczas dolar znajdzie się w niełasce i będzie tracił zarówno do euro jak i do jena.

W tym tygodniu zapoznamy się również ze wzrostem gospodarczym w Eurolandzie w IV kwartale 2005 roku. Oczekuje się, iż wspólna gospodarka wzrastała w tempie 1,7% czyli podobnie jak w USA. Pod koniec tygodnia dowiemy się ponadto jaka była w marcu sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa w Stanach Zjednoczonych.

W minionym tygodniu emocjonująco zachowywał się rynek surowców. Na uwagę zasługiwały szczególnie miedź i złoto. Notowania czerwonego metalu sięgały w piątek poziomu 5900 USD/tonę. Był to najlepszy tydzień notowań od 1999 roku. Złoto osiągnęło historyczne poziomy w czwartek sięgając poziomu blisko 600 USD/uncję, a w piątek nastąpiła korekta. To wszystko powoduje, że nadchodzący tydzień może zacząć się od kontynuacji korekty na rynku surowców, lecz po chwilowym uspokojeniu powinniśmy zobaczyć kolejne rekordy.

Michał Kowalski, Expander