Polacy coraz chętniej korzystają z kart

Pierwsze karty płatnicze weszły na polski rynek dziesięć lat temu. Przez lata królowały „debetówki”, teraz jednak zapanował prawdziwy szał na karty kredytowe. Banki coraz chętniej je wydają, a my skwapliwie z tego korzystamy. W pierwszym półroczu wartość karcianych płatności wyniosła prawie 90 mld zł.

Pierwsze karty płatnicze weszły na polski rynek dziesięć lat temu. Coraz więcej Polaków docenia ich zalety: gdy chcemy iść na zakupy, nie musimy nosić portfela wypchanego banknotami. Według Narodowego Banku Polskiego w II kwartale 2005 roku na rynku było prawie 19 mln kart płatniczych, czyli o 18,5 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.

Liderem w Polsce jest Visa, która ma w obiegu 10,9 mln kart. Jej największy konkurent MasterCard – 6,5 mln. Na rynku jest też około 900 tys. kart supermarketowych.

Wciąż królują karty debetowe, czyli takie, które pozwalają na płatności bezgotówkowe lub pobieranie pieniędzy z bankomatu, ale tylko do poziomu stanu konta. Stanowią 79 proc. wszystkich kart. Zaledwie 18 proc. to karty kredytowe, które pozwalają na zaciąganie szybkich kredytów konsumenckich bez zbędnych formalności. To niezbyt duży odsetek w porównaniu z krajami Europy Zachodniej.

Jednak w Polsce to właśnie ten segment rozwija się najbardziej dynamicznie. Pod koniec pierwszego półrocza Visa miała o 38,4 proc. więcej wydanych kart kredytowych niż rok wcześniej. Ta liczba u MasterCarda rośnie jeszcze szybciej – w czerwcu 2005 roku kart kredytowych było aż o 56 proc. więcej niż w tym samym okresie 2004 roku.

Jeszcze kilka lat temu karty kredytowe były produktem luksusowym oferowanym przez niewiele banków i wyłącznie dla zamożnych klientów. Konkurencja staje się jednak coraz większa. Liderem jest nadal Citibank Handlowy, który pod koniec II kwartału tego roku posiadał w portfelu 550 tys. kart kredytowych (o 8,5 proc. więcej niż w tym samym okresie 2004 roku). Za to imponujący wzrost zanotował PKO BP. W czerwcu 2005 roku miał 467 tys. wyemitowanych kart kredytowych, czyli aż o 82,5 proc. więcej niż w tym samym okresie 2004 roku.

By przyciągnąć nowych klientów, banki upraszczają procedury i obniżają limity zarobków. W BPH i Pekao wystarczy mieć 500 zł miesięcznych dochodów, żeby dostać „kredytówkę”. PKO BP oferuje błękitną kartę kredytową dla tych, których miesięczne wpływy na konto wynoszą co najmniej 850 zł. Limit karty wynosi od 200 do 2 tys. zł.

– Poziom penetracji rynku, szczególnie w segmentach klientów o niższych dochodach, jest wciąż mały – narzeka jednak Paweł Placzke, dyrektor marketingu kart kredytowych Citibanku Handlowego. – W tej grupie jest duży potencjał wzrostu.

Z danych NBP wynika, że Polacy ciągle wolą płacić gotówką. Ponad 80 proc. wartości transakcji dokonywanych kartami płatniczymi stanowią wypłaty z bankomatów. Np. w Luksemburgu proporcje są odwrotne.

Według ekonomistów sytuacja będzie się jednak zmieniać na korzyść płatności bezgotówkowych. Przybywa miejsc – nie tylko sklepów, ale i restauracji, punktów usługowych – gdzie można płacić kartą. Pod koniec czerwca tego roku było ich w Polsce już prawie 130 tys. To o 18 proc. więcej niż w tym samym okresie 2004 roku. Cały czas rośnie też liczba bankomatów. Pod koniec czerwca 2005 roku było ich już prawie 8,5 tys. w całym kraju.

Z raportu przygotowanego pod kierownictwem Janusza Jankowiaka, głównego ekonomisty BRE Banku, wynika, że karty płatnicze to nie tylko oszczędność czasu i ułatwienie życia. Ich pozytywną rolę widać w całej gospodarce. Wpływają na redukcję kosztów, dają łatwiejszy dostęp do środków na koncie, umożliwiają zaciąganie szybkich kredytów. – Te czynniki wywołują zwiększanie konsumpcji – uważa Jankowiak. Pieniądze korzystających z kart płatniczych statystycznie pozostają dłużej na kontach bankowych, a to oznacza dodatkowe oszczędności, które mogą być przeznaczone na inwestycje. W efekcie, według Jankowiaka, zwiększenie wartości transakcji dokonywanych kartami płatniczymi może pozytywnie wpływać na wzrost PKB.

Leszek Baj, Gazeta Wyborcza