Polskie banki chcą zarabiać na handlu internetowym

Robimy przelew ze stron internetowych naszego banku, a już za chwilę w sklepie internetowym prowadzonym przez ten sam bank kupujemy opony do samochodu. Nie trzeba nawet wpisywać nowego adresu WWW. To nie wizja przyszłości, lecz rzeczywistość – pisze „Gazeta Opolska”.

W instytucjach finansowych zaczyna się moda na otwieranie sklepów w sieci dostępnych bezpośrednio ze stron internetowych banków. Najnowszy market online otworzył właśnie Bank Nordea. Market współpracuje z ponad pięćdziesięcioma sklepami internetowymi. Klient Nordei za zakupy w nim zapłaci, dokonując przelewu prosto z konta. Nordea jest siódmym bankiem w naszym kraju, który uruchomił sklep w sieci. W październiku R-Market otworzył Reiffeisen, a jeszcze wcześniej Bank BPH i Inteligo PKO BP. Prekursorem na rynku były marki detaliczne BRE Banku – mBank i MultiBank.

Instytucje finansowe wyczuły, że w sieci jest biznes. Dane mówią same za siebie. W ubiegłym roku z internetu korzystało 11 mln Polaków. W tym – już około 15 mln. Co czwarty przyznaje się do robienia zakupów w e-sklepach i ten odsetek wciąż rośnie. Jednak tylko około 10 proc. klientów e-sklepów decyduje się na użycie karty. Pozostali boją się podawać danych i wolą płacić gotówką przy odbiorze towaru. Tymczasem banki mają najnowocześniejsze, najlepiej zabezpieczone serwery zdolne do dokonywania gigantycznych operacji online, czyli w czasie rzeczywistym. Dlatego ich systemy są pilnie strzeżone i monitorowane. To gwarantuje, że dane o karcie, którą płaci klient, będą kodowane, podobnie jak dane o rachunku.

Więcej na ten temat w „Gazecie Opolskiej”.