Pośrednicy kredytowi przetrwają zmianę prawa?

Przygotowywane przez posłów ustawy antylichwiarskie to śmiertelne zagrożenie dla firm oferujących kredyty ratalne i gotówkowe. Eksperci szacują, że pod rządami nowego prawa wartość kredytów ratalnych i gotówkowych – najczęściej udzielanych przez pośredników – spadnie o 6 mld zł rocznie.

Grupa posłów SLD chce wprowadzić do kodeksu cywilnego ograniczenie dotyczące ceny kredytów. Maksymalne oprocentowanie pożyczek mogłoby wynieść tylko 125 proc. tzw. odsetek ustawowych (ustala je w rozporządzeniu Rada Ministrów). Oznacza to, że banki nie mogłyby udzielać kredytów oprocentowanych wyżej niż na 16,3 proc. w skali roku. Swój pomysł antylichwiarski ma też PiS, ale proponuje nieco wyższy limit 18 proc. Ma to zlikwidować problem udzielania przez instytucje finansowe pożyczek na bardzo wysoki procent.

Żyją z wysokich odsetek

Choć do uchwalenia nowego prawa przez Sejm jest jeszcze daleko (powstała dopiero podkomisja, która ma doszlifować projekt), bankowcy i pośrednicy finansowi nie czekają, aż będzie za późno. – Będziemy ze wszystkich sił przekonywać posłów, że takie przepisy przyniosą więcej złego niż dobrego – zapowiada prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz. Banki mogą bowiem zaostrzyć kryteria udzielania kredytów, co zamknęłoby do nich drogę blisko 2 mln osób.

W najtrudniejszej sytuacji znaleźliby się pośrednicy kredytowi. Sieci takie jak Lukas, Cetelem, Żagiel i Chrobry żyją głównie z udzielania w imieniu banków szybkich kredytów ratalnych (na zakup np. sprzętu AGD, mebli, komputerów) lub gotówkowych. Takie pożyczki są z reguły wysoko oprocentowane, bo nie wymagają zabezpieczeń (np. weksli, żyrantów), a oprócz banku zarobić musi także pośrednik. Z analizy przygotowanej przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) wynika, że średnie oprocentowanie szybkiej pożyczki wynosi w Polsce aż 18 proc. rocznie.

Sektor pośrednictwa finansowego na razie błyskawicznie się rozwija. W pierwszym półroczu dziesięć wiodących firm podpisało umowy kredytowe za 4 mld zł (wzrost aż o jedną piątą). Sam tylko największy na rynku Lukas udzielił ponad miliona kredytów za 1,7 mld zł. Nic dziwnego, że Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych (KPF) zrzeszająca pośredników kredytowych oraz banki specjalizujące się w udzielaniu szybkich pożyczek (m.in. GE Capital Bank, Dominet Bank, Lukas, Żagiel, Provident) wytaczają przeciwko projektom posłów SLD i PiS najcięższe armaty.

Zdaniem pośredników określanie ich działalności lichwą jest nadużyciem. – Kilkanaście procent kredytobiorców nie jest w stanie spłacać swoich zobowiązań. Zwykle są to osoby, które przeceniły swoje możliwości i nie mogą spłacić nawet podstawowych rat. Nie wpadły więc w pętlę zadłużenia na skutek lichwiarskich odsetek – przekonuje Mariusz Karpiński z GE Capital Banku. Według IBnGR kredyty konsumpcyjne w Polsce są co prawda dwa razy droższe niż na Zachodzie (tam średnia stopa to 8-9 proc. rocznie), ale to skutek wyższej ceny pieniądza w Polsce (warszawski wskaźnik WIBOR wynosi prawie 7 proc., a jego odpowiednik – londyński LIBOR – 2 proc.) oraz gorszej pozycji finansowej kredytobiorców, która zmusza banki do narzucania wyższych marż (wyższe ryzyko niewypłacalności = droższy kredyt).

Eksperci IBnGR w swoim raporcie szacują, że wprowadzenie maksymalnych odsetek 16 proc. spowoduje spadek wartości udzielanych kredytów aż o 6-7 mld zł rocznie, w tym gotówkowych i ratalnych o 5-6 mld.

Jak zapowiada prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz, banki nie wykluczają przerzucenia wyższych obciążeń na pozostałych klientów. Pośrednicy nie mają takich możliwości.

Na Zachodzie jest łagodniej

Zdaniem pośredników regulowanie odsetek nie sprawdziło się na świecie. KPF ma w środę przedstawić dziennikarzom m.in. raport londyńskiego ośrodka badawczego Policis na temat przepisów obowiązujących na innych rynkach europejskich. Z opracowania tego wynika, że w innych państwach przepisy antylichwiarskie są znacznie łagodniejsze niż propozycje rodzimych posłów. We Francji i w Niemczech granica, od której zaczyna się lichwa, jest uzależniona od średniego oprocentowania kredytów na rynku, a nie ustalanych arbitralnie odsetek ustawowych. Poza tym dla każdego rodzaju kredytu obowiązuje inny próg – im bardziej ryzykowny kredyt, tym wyższe jest dopuszczalne oprocentowanie.

Z raportu wynika też, że w krajach, gdzie uregulowania prawne są łagodniejsze (np. USA, Wielkiej Brytanii), konsumenci mają dostęp do szerszego wachlarza pożyczek niż np. w Niemczech.

Jak jest w innych krajach

We Francji odsetki lichwiarskie to 4/3 średnich odsetek rynkowych ustalanych co kwartał przez Banque de France. Najwyższy limit odsetek (20,8 proc. w pierwszym kwartale 2004 r.) dotyczy pożyczek konsumenckich o wartości poniżej 1,5 tys. euro. Za kredyty ratalne banki mogą żądać maksymalnie 16,5 proc., a za pozostałe pożyczki – 9,6 proc.

W Niemczech o tym, czy kredyt jest lichwiarski, czy nie, decydują sądy. W wyniku głośnych spraw w lat 80. za lichwę uważa się oprocentowanie przekraczające dwukrotność średniej stopy procentowej wyliczanej co miesiąc dla danego rodzaju kredytu przez Bundesbank. Dla debetów związanych z kontami osobistymi stawka Bundesbanku wynosiła w 2003 r. 7-8 proc., a dla pożyczek konsumenckich 10-11 proc. To oznacza, że lichwa zaczyna się od 18-20 proc.

Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza