Towarzystwa funduszy zaczną się starać o nasze pieniądze
Aktywa dziewięciu TFI stopniały już poniżej ubiegłorocznego poziomu. Klienci powinni się cieszyć, bo jest szansa na konkurencję – pisze „Puls Biznesu”.
Nietrudno rosnąć, gdy trwa hossa. O tym, kto jest mocny, przekonamy się, gdy przyjdzie bessa – taka opinia krążyła w branży. Bessa przyszła i nie wszystkim wiedzie się kolorowo – w przypadku dziewięciu TFI trzy ostatnie miesiące pochłonęły cały ubiegłoroczny urobek.
W listopadzie po raz pierwszy od wielu miesięcy klienci wycofali więcej niż wpłacili. W grudniu podobnie, choć umorzona kwota była mniejsza. Styczniowy krach sprawił, że klienci w panice wycofywali pieniądze – zabrali 11,3 mld zł. W sumie od listopada do stycznia z funduszy odpłynęło 13,8 mld zł.
Gazeta pisze, że krach i panika inwestorów zamknęły pewien rozdział w historii rynku TFI – „owczy pęd do funduszy”. – Przeszliśmy od fazy ilościowej do jakościowej. TFI będą musiały się bardziej starać, by zdobyć pieniądze. Czasy, gdy wystarczyło otworzyć fundusz i czekać na wpłaty, już minęły. Teraz będzie liczyć się jakość, czyli wyniki inwestycyjne i wysokość opłat – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
– Nie staramy się uruchamiać funduszy tylko po to, by w szybkim czasie uzyskać zastrzyk pieniędzy. Wprowadzamy tylko takie, które będą rentowne dla klienta i dla TFI – mówi Zbigniew Wojtowicz, wiceprezes DWS TFI.
Więcej na ten temat w „Pulsie Biznesu”.