Upadłość konsumencka wraca do Sejmu

Posłowie PiS złożą w Sejmie projekt ustawy, która pozwoli ogłaszać upadłość osobom nieradzącym sobie ze spłatą rat kredytów. To ten sam projekt, który przepadł z kretesem w poprzednim Sejmie.

– Kończymy pisać uzasadnienie do projektu, który złożymy w Sejmie w najbliższym czasie. Być może jeszcze w marcu – ujawnia Artur Zawisza, ekspert PiS od spraw bankowych. Nowe prawo ma pomóc kredytobiorcom, którzy wpadli w pętlę zadłużenia. Dziś banki przy pomocy komorników mogą ściągać przeterminowane długi do ostatniego grosza na postawie tzw. Bankowego Tytułu Egzekucyjnego.

Upadłość dla milionów

Po wejściu w życie ustawy klienci banków mogliby tak samo jak firmy ogłaszać upadłość. I dogadywać się z bankami-wierzycielami, co dalej: rozłożenie długu na długie raty, umorzenie jego części… Od chwili przyjęcia wniosku o upadłość banki miałyby zakaz naliczania nowych odsetek karnych i przysyłania do dłużnika komornika. Po dogadaniu się z bankiem i spłatą uzgodnionej sumy dłużnik rozpoczynałby „nowe życie” z czystą kartą (teraz trafia na lata do rejestru dłużników i nie może nigdzie wziąć kredytu).

Prawo o upadłości konsumenckiej funkcjonuje m.in. w USA i większości dużych krajów Europy Zachodniej. Budzi tam jednak spore kontrowersje, bo korzysta z niego coraz więcej lekkomyślnych konsumentów. W Wielkiej Brytanii co kwartał bankructwo ogłasza 5-10 tys. osób, a w USA na ogłoszenie upadłości decyduje się co roku 1,5 mln osób!

Upadłość konsumencka była gorącym tematem już w poprzedniej kadencji Sejmu. Posłowie PiS nie zdołali wówczas przeforsować swojego projektu. Własny projekt przedstawił też rząd Marka Belki, ale nie starczyło czasu nie jego przyjęcie. – Teraz zgłosimy ulepszoną wersję naszego dawnego projektu – mówi Artur Zawisza z PiS. To zwiastuje kolejną sejmową awanturę. Ówczesny projekt PiS wywołał bowiem burzę w środowisku bankowców. Po miażdżącej krytyce ekonomistów na dobre ugrzązł w komisjach sejmowych.

Kim jest osoba niewypłacalna?

O co poszło? Zdaniem bankowców projekt PiS uwzględniał głównie interesy dłużników, dyskryminując banki i ich uczciwych klientów. Za osobę niewypłacalną PiS chciał uznać każdego dłużnika, który nie spłaca bieżących rat, a wartość jego majątku jest niższa od długów. Bankowcy przekonywali, że to zbyt łagodny warunek. I że upadłość powinna być stosowana tylko w wyjątkowych przypadkach. Z jej dobrodziejstw – według instytucji finansowych – powinny korzystać wyłącznie osoby, które udowodnią, że ich kłopoty wynikły z okoliczności losowych, a nie zwykłej lekkomyślności. A więc na przykład, że straciły pracę w wyniku niespodziewanej redukcji w firmie.

W nowej wersji swojego projektu PiS nie chce jednak zmienić definicji osoby niewypłacalnej. – Zawężenie definicji oznaczałoby, że z ustawy mogliby skorzystać tylko nieliczni zadłużeni. To, że ktoś wpadł w pętlę zadłużenia tylko z przyczyn losowych, jest nie do udowodnienia – argumentuje poseł PiS.

Projekt nie zawiera też żadnego ograniczenia liczby możliwych upadłości pojedynczej osoby. W alternatywnym dla PiS-owskiego projekcie rządu premiera Belki był zapis, że klient banku może prosić o upadłość nie częściej niż raz na dziesięć lat. – Zastanowimy się nad wprowadzeniem jakiegoś ograniczenia, ale przecież upadłość to życiowa tragedia, która nie zdarza się często – mówi poseł Zawisza.

PiS forsował też utworzenie specjalnych kolegiów, które orzekałyby upadłość konsumencką. W ich skład wchodziliby m.in. przedstawiciele organizacji konsumenckich i bankowych. To nie spodobało się sędziom. Ich zdaniem o upadłości konsumenta nie mogą decydować zwykli urzędnicy, skoro o niewypłacalności przedsiębiorstw orzekają niezawisłe sądy. W obecnym projekcie PiS znajdzie się więc zapis, że od decyzji kolegiów można się odwołać do sądu.

Bankowcy chcą pomóc PiS

PiS-owskim projektem o upadłości Sejm może zająć się już w kwietniu-maju. Bankowcy już zapowiadają aktywny udział w pracach. – Wprawdzie uważamy, że problem nadmiernego zadłużenia jeszcze się w Polsce nie pojawił, ale cieszymy się, że ktoś już o nim myśli – powiedział nam Łukasz Mężyk z Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych (KPF).

KPF jeszcze kilka tygodni temu planowała zgłoszenie w Sejmie własnego projektu ustawy o upadłości konsumenckiej. Prowadziła nawet wstępne konsultacje z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Chcielibyśmy aktywnie współtworzyć pomysł PiS – dodał Mężyk.

Wprowadzenie upadłości konsumenckiej to kolejny pomysł PiS, który ma ułatwić życie klientom banków. W poprzedniej kadencji Sejmu PiS i SLD rzutem na taśmę przyjęły kontrowersyjną ustawę antylichwiarską. Ograniczyła ona maksymalną wysokość odsetek od pożyczek i kredytów do czterokrotności stopy lombardowej NBP. Obecnie ów „sufit” to 22 proc. Ustawa przyniosła spadek oprocentowania kart kredytowych, ale okazała się dziurawa niczym ser szwajcarski i łatwa do ominięcia przez instytucje finansowe (np. Provident wprowadził dla kredytobiorców dodatkowe obowiązkowe ubezpieczenie na życie). Trafiła też do Trybunału Konstytucyjnego, który ma orzec, czy jest zgodna z prawem.

Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza