Ustawa antylichwiarska znów wisi na włosku
Posłowie SLD oraz PiS apelują do prezydenta, by zajął się nią jak najszybciej. Inaczej Sejm nie zdąży rozpatrzyć ewentualnego weta
Wprawdzie ustawa antylichwiarska, ograniczająca do 26 proc. w skali roku maksymalne odsetki od kredytów i pożyczek, jest od początku tygodnia na biurku Aleksandra Kwaśniewskiego, ale wciąż nie wiadomo, kiedy prezydent zdecyduje o jej losach. Zgodnie z prawem ma aż 21 dni na podpisanie ustawy lub jej zawetowanie. To, czy prezydent wykorzysta do ostatniego dnia przysługujący mu czas do namysłu, może zadecydować o być albo nie być ustawy antylichwiarskiej. Kadencja Sejmu ma się bowiem ku końcowi i wcale nie jest pewne, czy posłowie zdążą rozpatrzyć ewentualne weto Kwaśniewskiego.
Wczoraj pomysłodawcy ustawowej walki z lichwą – posłanka SLD Aldona Michalak oraz przedstawiciel PiS Artur Zawisza – wspólnie zaapelowali do prezydenta, by jak najszybciej podpisał ustawę. „Liczymy, że prezydent stanie ponad presją lobby lichwiarskiego i w imieniu szerokich rzesz Polaków złoży swój podpis pod ustawą” – piszą posłowie w rozdanym dziennikarzom oświadczeniu. Posłowie mają powody do obaw, że prezydent nie podpisze ustawy. Przeciwny ustawowej walce z lichwą jest bowiem jego najważniejszy doradca ekonomiczny prof. Witold Orłowski. Jego zdaniem prawo antylichwiarskie przyniesie więcej strat niż pożytku.
Argumentem na rzecz weta jest też sprzeciw wobec ustawy, który zgłosił rząd premiera Marka Belki, a także Narodowy Bank Polski oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dla pomysłodawców ustawy antylichwiarskiej prezydenckie weto teoretycznie nic nie zmienia. W Sejmie projekt poparła większość aż 324 posłów pozwalająca myśleć o jego odrzuceniu. Tyle że ostatnie posiedzenie Sejmu tej kadencji jest w przyszłym tygodniu. – Obawiamy się, że może zostać zastosowany trik: prezydent zgłosi weto już po ostatnim posiedzeniu Sejmu – powiedział wczoraj poseł Zawisza. I ustawa automatycznie trafiłaby do kosza.
Środowisko bankowe, które sprzeciwia się ustawie, twierdząc, że odetnie ona dostęp do kredytów 2 mln najbiedniejszych klientów, namawia prezydenta, by skierował projekt do Trybunału Konstytucyjnego. Według mec. Jerzego Bańki ze Związku Banków Polskich objęcie ustawą całego obrotu gospodarczego – nie tylko kredytów, lecz również obligacji, kredytu kupieckiego czy obrotu długami – może być niezgodne z konstytucją. Posłowie uważają, że angażowanie Trybunału Konstytucyjnego też byłoby grą na czas. – Ustawa jest zgodna z konstytucją i ustawodawstwem UE. Kładzie kres bezprawiu, które kwitnie od 1989 r. – uważają Michalak i Zawisza.
Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza