W bankach tanieją kredyty

 

 

Część banków już zmniejszyła ceny kredytów, inne uczynią to w najbliższych dniach. Oprocentowanie lokat w większości banków ostatnio nieco spadło, więc oszczędzający po decyzji RPP raczej nie ucierpią

 

Na ekranach telewizorów widać coraz większą konkurencję pomiędzy bankami o kredyty i lokaty – aż roi się od reklam największych instytucji finansowych. Czy dzięki temu decyzje Rady Polityki Pieniężnej zmierzające do potanienia kredytów odniosą zamierzony skutek? Do tej pory bywało z tym nie najlepiej – banki z reguły chętniej obniżały oprocentowanie depozytów niż kredytów.

 

Różnica pomiędzy oprocentowaniem lokat (średnio za roczną można dostać ok. 4 proc.) i kredytów (hipoteczne kosztują 6-8 proc., samochodowe 10-12 proc., a gotówkowe ok. 16 proc. rocznie) wciąż należy w Polsce do największych w Europie. Co gorsza, od 2002 r. rozpiętość między depozytami i kredytami spadła tylko o 1-2 proc., choć w tym samym czasie podstawowa stopa procentowa NBP obniżyła się o połowę – z blisko 10 do 5 proc!

 

Pomyślą o stopach

 

Bankowcy zapewniają, że środową decyzję Rady Polityki Pieniężnej klienci bardzo szybko odczują w portfelach. Przede wszystkim w postaci niższych odsetek od kredytów.

 

Rada sprowadziła stopy procentowe do najniższego poziomu w historii – główna stopa spadła z 5,5 do 5 proc.

 

– Wciąż analizujemy sytuację, konkretne decyzje zapadną już na początku przyszłego tygodnia – mówi Piotr Gajdziński, rzecznik BZ WBK. W ciągu najbliższych dni decyzję o obniżeniu cen kredytów podejmie zarząd ING Banku Śląskiego i PKO BP, największego banku detalicznego.

 

Spokój zachowują przedstawiciele Banku Pekao. – W najbliższym czasie nie będziemy zmieniać stóp – mówi Robert Moreń. Ale bank z żubrem w logo nie od dziś chadza własnymi ścieżkami. Rzecznik BPH Jacek Balcer przypomina, że ten bank ostatnio dwukrotnie obniżał swoje stopy procentowe, więc teraz nie należy się spodziewać kolejnej redukcji. Podobnie mówi Alina Stahl z Eurobanku. Ten i inne średniej wielkości banki swoje dalsze postępowanie uzależniają od tego, co zrobią najwięksi gracze na rynku, np. PKO BP.

 

Hipoteczne już spadają

 

Obniżkę stóp najszybciej odczują osoby mające kredyty, których oprocentowanie jest uzależnione od tzw. stawki WIBOR, czyli ceny pieniądza na rynku międzybankowym. Dotyczy to zwłaszcza kredytów hipotecznych – takich kredytobiorców jest w Polsce ok. 450 tys. – oraz większości kredytów zaciąganych przez firmy. Ich oprocentowanie już spadło, bo rynek międzybankowy zawsze wyprzedza decyzje rady. Trzymiesięczny WIBOR, który jeszcze na początku czerwca wynosił 5,4 proc., w środę spadł do 5,05 proc., a wczoraj – nawet do 4,9 proc.

 

Banki już teraz naliczają więc klientom niższe odsetki. Np. w ING Banku Śląskim ustalona wczoraj lipcowa stopa procentowa dla kredytów hipotecznych wynosi tylko 5,47 proc. W czerwcu było to 6,37 proc. Dla przeciętnego Kowalskiego, który pożyczył na mieszkanie 100 tys. zł i spłaca po 1000 zł miesięcznej raty, oznacza to oszczędność od kilkudziesięciu do 100 zł na każdej racie.

 

Obniżka stóp na pewno zwiększy zainteresowanie kredytami hipotecznymi wyrażonymi w złotych – komentuje Piotr Utrata z ING. Zwłaszcza w stosunku do tych dolarowych, których oprocentowanie (nie licząc marży banku) sięga 3 proc. Frank szwajcarski z oprocentowaniem ok. 1 proc. (plus marża banku zwykle ok. 2 proc.) nadal jest poza konkurencją.

 

A co z kredytami niezwiązanymi ze stawką WIBOR? Do tej kategorii należą m.in. debety dołączane do kont osobistych, bardzo popularne i wysoko oprocentowane szybkie pożyczki gotówkowe, a także karty kredytowe, z których w sumie korzysta kilka milionów Polaków?

 

Ich oprocentowanie na pewno nie spadnie „z automatu” jak kredytów hipotecznych, ale spodziewam się, że i one znacznie potanieją – mówi Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ. Banki będą bowiem naliczały niższą premię za ryzyko. Stanowi ona stałą część ceny każdego kredytu, ale nominalnie zmniejszy się wraz ze stopami. Poza tym na rynku kredytowym panuje ostra konkurencja, która zmusi bankowców do odważniejszych decyzji.

 

Niemrawa walka o lokaty

 

Obniżkę stóp już zauważyli w kieszeniach oszczędzający. Oprocentowanie większości lokat, podobnie jak kredytów hipotecznych, jest dość ściśle związane ze stawkami rynku międzybankowego WIBOR. Banki rzadko bowiem decydują się na zbieranie od oszczędzających lokat po wyższej cenie niż ta, po której mogą pożyczyć pieniądze od innych banków.

 

Nic dziwnego, że część banków już w ostatnich tygodniach obniżyła odsetki od lokat. Nawet w Eurobanku, czy Dominet Banku, które zwykle biły po oczach dobrze oprocentowanymi lokatami, trudno wywalczyć za roczny depozyt więcej niż 5 proc. Duże banki detaliczne oferują po 3-4 proc. Nie stracili tylko ci, którzy skorzystali z organizowanych przez banki promocji lokat. – Ich obniżki nie obejmą – obiecuje Piotr Utrata z ING.

 

Stanisław Kluza pociesza, że tym razem oprocentowanie kredytów spadnie bardziej niż lokat. Jego zdaniem banki z wolna rezygnują z części zarobku na różnicy między depozytami a kredytami, by nie zrażać do siebie klientów. – Znacznie więcej zarabia się na małej marży i dużej liczbie klientów niż odwrotnie – dodaje. Poza tym banki coraz bardziej potrzebują lokat, by mieć pieniądze „pod kredyty”. – Jeśli akcja kredytowa szybko pójdzie w górę, nawet te banki, które mają w odwodzie sporo depozytów, mogą mieć problem z finansowaniem wzrostu – ostrzega Dariusz Górski, analityk DB Securities.

 

Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza