Wycofując teraz pieniądze z funduszy obligacji możesz stracić

Fachowcy przestrzegają, że wycofywanie obecnie pieniędzy z funduszy obligacji może okazać się złym posunięciem. Ich zdaniem kolejny rok powinien być znacznie lepszy dla tych funduszy.

Rok temu w funduszach obligacji było zgromadzone ponad 20 mld zł, obecnie jest to około 12 mld zł. Inwestorzy masowo wycofują pieniądze z powodu słabych wyników inwestycyjnych tych funduszy. Sytuacja polityczna, problemy budżetu, spodziewany wzrost stóp procentowych stały się bowiem przyczyną spadku cen obligacji.

W ostatnich 12 miesiącach większość funduszy obligacji odnotowała stratę, choć w tym czasie rentowność papierów skarbowych wzrosła o ponad 2 pkt. proc. Z punktu widzenia inwestujących w fundusze liczy się jednak to, że kursy obligacji na giełdzie spadły często o kilkanaście procent. Dlatego osoby, które rozpoczynały inwestycję w okresie, gdy fundusze obligacji zarabiały bardzo dobrze, a wycofały pieniądze w ostatnich miesiącach, poniosły znaczne straty.

Jak mogło do tego dojść? Przecież gdy kupimy obligacje skarbowe samodzielnie i przetrzymamy je do momentu wykupu, zawsze otrzymamy odsetki; obecnie w zależności od rodzaju papieru wynoszą one około 7 proc. w skali roku. Z funduszami obligacji jest jednak inaczej. Każdy fundusz stopniowo tworzy portfel, w skład którego wchodzą różne rodzaje obligacji. Papiery te są notowane na giełdzie. Od ponad roku ich ceny spadają. A to przekłada się bezpośrednio na wartość jednostki uczestnictwa funduszu obligacji. W przypadku funduszy liczy się więc przede wszystkim cena papierów na giełdzie, a nie odsetki wypłacane przez emitenta, czyli skarb państwa.

Wiele wskazuje jednak na to, że spadek cen obligacji na giełdzie zostanie zahamowany. Dlatego specjaliści uważają, że obecnie decyzja o wycofaniu oszczędności z funduszy obligacji nie jest słuszna. Przyszły rok powinien być dla tych funduszy znacznie lepszy. Teraz raczej powinno się myśleć o zakupie obligacji, a nie o ich sprzedaży. Wzrost stóp procentowych i ryzyko polityczne na jesieni wcale nie muszą być tak duże, jak prognozują najwięksi sceptycy.

Często bywa tak, że drobni inwestorzy podejmują nieracjonalne decyzje. Rok temu kupowali jednostki funduszy obligacji, choć ich wartość była wysoka i wiele wskazywało na to, że będzie spadać. Teraz kończą inwestycję, ponieważ nie mogą pogodzić się ze stratą (papierową, dopóki pieniądze nie zostały wycofane). A jest bardzo prawdopodobne, że znajdujemy się właśnie tuż przed wzrostem notowań obligacji na giełdzie.

Ryszard Trepczyński, kierownik zespołu papierów dłużnych Pioneer Pekao TFI, zaznacza, że obecną sytuację i ryzyko dobrze obrazuje różnica między rentownością obligacji polskich i niemieckich. W przypadku papierów 5-letnich wynosi ona około 4,5 pkt proc., a nieco ponad rok temu nie przekraczała 2 punktów. Jego zdaniem może to oznaczać, że ceny obligacji uwzględniają większe ryzyko niż adekwatne do obecnej sytuacji (dlatego ceny spadły tak znacznie). Podobnie uważa Mirosław Jamka, prezes ING Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych. Według niego, jesteśmy blisko końca tendencji spadkowej na rynku obligacji. W 2005 roku fundusze obligacji powinny osiągać atrakcyjne stopy zwrotu.

Ryszard Trepczyński uważa, że może powtórzyć się taka sytuacja, jaką obserwowaliśmy na rynku walutowym – w ostatnich trzech miesiącach wartość złotego wzrosła blisko o 10 proc. Jego zdaniem poprawa na rynku obligacji powinna nastąpić w IV kwartale tego roku. Początek przyszłego roku powinien być już znacznie lepszy dla funduszy obligacji.

Wcześniej czeka nas jeszcze zamieszanie wokół kolejnego wotum zaufania dla rządu i debata nad budżetem na przyszły rok. To może spowodować, że ceny obligacji w najbliższych kilku tygodniach jeszcze trochę spadną. Ale nie jest to wystarczający powód, by pozbywać się jednostek tych funduszy, skoro wedle wszelkich prognoz za kilka miesięcy ich wartość zacznie rosnąć.

Szymon Karpiński, Rzeczpospolita