Koniec uproszczonego rozliczenia z fiskusem – Z dzienników

Gazeta Prawna:

Tylko dwa lata osoby uzyskujące przychody z najmu cieszyły się z możliwości uproszczonego rozliczania się z fiskusem. Gdy wielu wynajmujących, którzy wcześniej ze względu na zbyt duże ciężary fiskalne pozostawali w szarej strefie, zdecydowało się ujawnić przychody i płacić ryczałt ewidencjonowany, rząd planuje zlikwidować tę formę opodatkowania. Konsekwencją dla wynajmujących będzie wzrost obciążenia podatkiem.

Konsekwencją likwidacji ryczałtu ewidencjonowanego, zapowiadanej w rządowym raporcie „Przedsiębiorczość w Polsce 2004”, ma być pozbawienie wynajmujących prawa do rozliczania przychodów z najmu w uproszczonej formie. Dla przychodów z tego źródła, osiąganych poza działalnością gospodarczą, oznacza to powrót do stanu sprzed 2002 r., gdy objęte one były progresywną skalą podatkową. Dla większości wynajmujących jest to równoznaczne z drastycznym wzrostem opodatkowania.

Od 1 stycznia 2003 r. podatnicy osiągający przychody z najmu i nieprowadzący jednocześnie pozarolniczej działalności gospodarczej mogą nie łączyć ich z przychodami z innych źródeł i opodatkować w wysokości 8,5 proc. przychodu, a dopiero po przekroczeniu równowartości 4 tys. euro (w br. jest to 18 274 zł), stawką 20 proc. przychodu ponad ten limit. W tym roku z tego przywileju korzystają już, bez ograniczeń, wszystkie osoby fizyczne. Natomiast wcześniej oraz w przyszłości, po likwidacji ryczałtu, dla ustalenia podatku z najmu trzeba sięgać po tabelę o progresywnej skali 19, 30 i 40 proc.

Gazeta Wyborcza:

Ministerstwo Skarbu nie zdąży do 9 lipca złożyć w KPWiG prospektu emisyjnego PKO BP – twierdzą źródła zbliżone do doradców prywatyzacyjnych. – Nic nam nie wiadomo o jakichkolwiek opóźnieniach – odpowiada resort.

Przedstawiciele resortu skarbu obiecywali, że prospekt emisyjny PKO BP trafi do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd najpóźniej na przełomie czerwca i lipca. Ostatnio minister Jacek Socha mówił, że nastąpi to do 9 lipca. Tymczasem z nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do doradcy prywatyzacyjnego (konsorcjum CSFB i BM BGŻ) wynika, że ten termin jest poważnie zagrożony i prospekt może trafić do KPWiG nawet w sierpniu.Powodem opóźnień ma być długotrwała procedura odbioru przez ministerstwo skarbu analiz przedprywatyzacyjnych banku. Chociaż doradca złożył analizy w wymaganym terminie (28 czerwca), ich akceptowanie przez urzędników może zabrać sporo czasu. – W podobnych przypadkach trwa to zwykle kilka tygodni – powiedział agencji ISB jeden z doradców współpracujący z resortem skarbu przy wielu prywatyzacjach.

Rzeczpospolita:

W pierwszym półroczu Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje i bony skarbowe warte 65 mld zł. Popyt był ponad dwukrotnie większy, wyniósł 161,4 mld zł.
Dla porównania, w pierwszym półroczu ubiegłego roku Ministerstwo Finansów zaoferowało obligacje i bony skarbowe warte ponad 68 mld zł. Popyt na nie był prawie trzykrotnie większy i wyniósł ponad 191 mld zł. Resort sprzedał papiery warte 65,57 mld zł.W ciągu ostatnich sześciu miesięcy inwestorzy najchętniej kupowali bony skarbowe. Wydali na nie 26 mld zł. Resort finansów powrócił, po bardzo mocnym spadku cen papierów późną jesienią 2003 r., do sprzedaży obligacji pięcioletnich i dziesięcioletnich. Jednak zainteresowanie obligacjami o długim terminie wykupu jest wciąż małe. W pierwszym półroczu udało się sprzedać papiery dziesięcioletnie za 2,3 mld zł (w ubiegłym roku w analogicznym okresie sprzedano je za 4 mld zł). Znacznie chętniej inwestorzy kupują pięciolatki.

Na ofertę ministerstwa, która wynosiła 8,8 mld zł, odpowiedzieli popytem w wysokości 23,3 mld zł. – Najbardziej tymi obligacjami zainteresowani są inwestorzy zagraniczni. Co miesiąc kupują spore pakiety. W maju nabyli je za około 3,5 mld zł – mówi Przemysław Magda, analityk z Banku Handlowego.
Resort finansów ma nadzieję, że inwestorzy coraz chętniej będą nabywać obligacje długoterminowe. Zdecydował się nawet zaoferować w tym kwartale papiery dwudziestoletnie, których nie sprzedano od ponad półtora roku. W ostatnim półroczu ministerstwo finansów powróciło do oferowania obligacji o zmiennym oprocentowaniu. Nowe papiery sprzedawały się dobrze. Inwestorzy chętniej jednak kupowali obligacje trzyletnie niż siedmioletnie.