Złoty tracił

Raport miesięczny WGI

Inflacja rośnie. Wskaźnik inflacji kontynuuje trend wzrostowy. W grudniu osiągnął poziom 1,7 proc. licząc rok do roku. Oznacza to, że RPP musi być ostrożna przy ewentualnym obniżaniu stóp procentowych w najbliższym półroczu.
Bezrobocie nie spada. Pomimo wyraźnych oznak ożywienia gospodarczego bezrobocie utrzymuje się na wysokim poziomie. Oznacza to, że obserwowane ożywienie gospodarcze to wynik poprawy efektywności gospodarczej w przedsiębiorstwach.
Reorganizacja rządu Millera. Odwołano ministra skarbu Piotra Czyżewskiego. Jednocześnie Józef Oleksy został wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Były minister MSWiA Krzysztof Janik został szefem klubu parlamentarnego SLD.
Ważą się losy Planu Hausnera. Opozycja (PiS, PSL, Samoobrona i LPR) dąży do odrzucenia planu w całości. Opowiadają się też za ogłoszeniem wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Zaplanowane na przełom stycznia i lutego głosowanie w Sejmie w sprawie budżetu nie wróży dobrze.
Senat wybrał nowych członków. Nowymi członkami Rady Polityki Pieniężnej z ramienia Senatu zostali Marian Noga, Stanisław Owsiak i Halina Wasilewska-Trenkner. Pozostali jeszcze do obsadzenia członkowie z ramienia prezydenta, gdyż Sejm wybrał już swoich przedstawicieli: Jana Czekaja, Stanisława Nieckarza oraz Mirosława Pietrewicza.
Huebner na komisarza. Kandydatura Danuty Huebner jako komisarza europejskiego została zgłoszona do KE, po uzyskiwaniu zgody parlamentarnej komisji europejskiej.

MIESIĘCZNY KOMENTARZ WALUTOWY

Rynek krajowy

Koniec ubiegłego roku przyniósł spadek notowań naszej waluty. 31 grudnia odchylenie złotego znalazło się w okolicy dawnego parytetu, choć jeszcze kilka dni wcześniej wynosiło 1,3 proc. po jego mocnej stronie. Wraz ze znacznym wzrostem kursu EUR/USD cena euro zwyżkowała z ok. 4,6300 do 4,7316 i znalazła się na rekordowo wysokim poziomie. Cena dolara poruszała się w przedziale 3,7150 – 3,7675. Na rynku, w związku z okresem świąteczno – noworocznym, panowała jednak dość spokojna atmosfera, a obroty były znikome. Inwestorzy nie zareagowali w większym stopniu na opublikowane 30 grudnia dane NBP o wynoszącym 286 mln EUR deficycie na rachunku obrotów bieżących w listopadzie. Na rynku oczekiwano, że wyniesie on tylko 100 mln EUR.
Na początku stycznia nasza waluta z nawiązką odrobiła jednak poniesione wcześniej straty. Inwestorzy kupowali złotówki licząc na to, że nowo wybierani członkowie Rady Polityki Pieniężnej będą chętnie podejmowali decyzje dotyczące obniżek stóp procentowych. Jako że na arenie międzynarodowej notowania wspólnej waluty do dolara nieustannie pięły się do góry kurs USD/PLN spadł przejściowo w okolice poziomu 3,6300. Był on najniższy od stycznia 1999 r. Do ok. 4,6400 zniżkowała także cena euro. Odchylenie naszej waluty od parytetu sięgnęło poziomu 2,2 proc. po jego mocnej stronie.
Niestety, ci, którzy prognozowali dalszą aprecjację złotego zawiedli się. W kolejnych dniach stycznia cena euro zwyżkowała, aż do 4,7737 i ustanowiła nowy, najwyższy poziom w historii. W tym samym czasie cena dolara wzrosła 3,7975. Odchylenie złotego od dawnego parytetu znalazło się po jego słabej stronie, sięgając poziomu 0,8 proc. Początkowo powodem wyprzedaży złotówek była napięta sytuacja na Węgrzech. Później znać o sobie dały czynniki wewnętrzne. Na rynku, po pierwsze, spadły oczekiwania, co do tego, że wybór nowych członków RPP oznacza szybkie obniżki poziomu stóp. Potem sytuację pogorszył wicepremier ds. gospodarczych. Jerzy Hausner, który nie zdołał porozumieć się ze związkami zawodowymi i poinformował, że w 2004 r. waloryzacja rent i emerytur będzie przeprowadzona według starych zasad. Zmiana tych reguł miała przynieść oszczędności dla budżetu rzędu 1,3 mld złotych. Minister gospodarki stwierdził też, że oszczędności trzeba poszukać w innym miejscu. Natychmiast wzrosły obawy, że trudności z wdrożeniem w życie planu redukcji wydatków, przygotowanego Jerzego Hausnera mogą być duże. Dodatkowo na rynku pojawiła się plotka o tym, że Jerzy Hausner ma się podać do dymisji, jednak została ona zdementowana. 16 stycznia premier Leszek Miller nie wykluczył swojej dymisji w przypadku, gdyby nie doszło do przyjęcia planu Hausnera.
Przed złotówką gorący okres. W takiej atmosferze łatwo o dalsze spadki wartości. Rynek jest bardzo podzielony, jeśli chodzi o prognozy dotyczące wartości naszej waluty. Część inwestorów obstawia, że plan oszczędnościowy Jerzego Hausnera nie zostanie w toku prac nad nim zbytnio rozwodniony i uda się go wprowadzić w życie. Zakładają więc, że nasza waluta będzie się wzmacniać. Inni, obstawiając kolejną przecenę złotego, szukają okazji do kupowania dewiz. W obecnej chwili trudno jednoznacznie wskazać, która ze stron będzie miała rację. Jeżeli już trzeba pokusić się o prognozę, to minimalnie większe szanse można dać przewidującym powrót złotego na mocną stronę parytetu. Na równającemu się kryzysowi gospodarczemu fiasku programu Jerzego Hausnera i związanemu z tym wzrostem rentowności obligacji oraz przecenie złotego nie zależy chyba nikomu.

Rynek międzynarodowy

EUR/USD

W drugiej połowie grudnia 2003 r. oraz pierwszej części stycznia br. notowania europejskiej waluty do dolara poruszały się tylko w jednym kierunku. Kurs EUR/USD, który jeszcze 22 grudnia wynosił 1,2350 do 12 stycznia wzrósł do 1,2898 i znalazł się na najwyższym poziomie w historii.
Powody systematycznej wyprzedaży amerykańskiej waluty nie tylko do euro, ale i w stosunku do wszystkich kluczowych walut były identyczne jak w ciągu ostatnich miesięcy. Pierwszym z nich były obawy inwestorów o trapiący Stany Zjednoczone problem ogromnego, podwójnego deficytu handlowego i budżetowego. Zdaniem większości analityków pewnym rozwiązaniem pierwszej kwestii mogło być właśnie osłabienie dolara. Tańsza krajowa waluta zwiększałaby bowiem konkurencyjność krajowego eksportu. Co do sprawy deficytu budżetowego, to wpływ na jego zwiększenie miały w głównej mierze podjęta wiele miesięcy wcześniej przez prezydenta Busha decyzja o obniżeniu podatków w USA oraz ogromny koszt prowadzonych działań zbrojnych w Iraku. Drugim czynnikiem napędzającym spiralę deprecjacji amerykańskiej waluty była bardzo napięta sytuacja geopolityczna. Ataki terrorystyczne, ostrzeżenia przed nimi, kilkuset amerykańskich żołnierzy poległych w Iraku od czasu oficjalnego zakończenia wojny przekonywały inwestorów, co do tego, że jeżeli już coś trzeba robić z dolarami to należy je sprzedawać. Trzecim powodem przeceny „zielonego” do euro były wypowiedzi europejskich polityków, że coraz silniejsza wspólna waluta, jak na razie, nie stanowi powodów do niepokoju. Należy jednak zauważyć, że im bliżej kurs EUR/USD znajdował się poziomu 1,3000 tym wystąpień tych było mniej, a co więcej, powoli zaczęły się pojawiać głosy mówiące o tym, że zbyt silne euro może być szkodliwe. Ostatnim czynnikiem spadku ceny dolara, i przez bardzo wielu analityków uważanym za kluczowy, był utrzymujący się, najniższy od 45 lat poziom stóp procentowych w USA. Główna stopa procentowa tego kraju, funduszy federalnych wynosi 1 proc., a amerykańscy politycy w swoich wypowiedziach wyraźnie dawali do zrozumienia, że pozostanie ona na niskim poziomie jeszcze przez dłuższy czas.
Do złamania w górę poziomu 1,3000 jednak nie doszło. Począwszy od drugiej części sesji 12 stycznia amerykańska waluta zaczęła zyskiwać na wartości do euro. W ciągu kolejnych 4 dni kurs EUR/USD spadł, aż do 1,2350 i w 100 proc. odrobił poniesione w pierwszej części omawianego okresu straty. Największy wpływ na wzmocnienie się „zielonego” miała niewątpliwie wypowiedź szefa ECB z 12 stycznia. Jean-Claude Trichet, po spotkaniu szefów 10 największych banków centralnych świata, które obyło się w Bazylei w siedzibie Banku Rozliczeń Międzynarodowych podkreślił, że zdaniem Europy „nadmierna niestabilność i brutalne wahania kursowe są niepożądane”. W kolejnych dniach dołączył do niego szereg innych, europejskich polityków obawiających się negatywnego wpływu na gospodarkę strefy euro zbyt mocnej wspólnej waluty. Dolarowi we wzroście wartości pomogła również publikacja dobrych danych z USA. 14 stycznia podano, że deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych w listopadzie wyniósł 38,1 mld USD wobec 41,58 mld dolarów po korekcie w październiku. Na rynku oczekiwano figury na poziomie 42 mld dolarów wobec 41,77 mld dolarów przed rewizją. Z kolei 16 stycznia Departament Skarbu USA poinformował, że w listopadzie napływ inwestycji kapitałowych netto do Stanów Zjednoczonych wyniósł aż 87,6 mld dolarów wobec 27,8 mld dolarów po korekcie w październiku. Zagraniczni inwestorzy zakupili netto amerykańskie papiery skarbowe za 33,4 mld USD oraz akcje za 8,78 mld USD.
Dalszy kierunek ruchu kursu EUR/USD stoi pod znakiem zapytania. Zdania na rynku, co do tego, czy cena euro ponownie zacznie piąć się do góry, czy też będzie kontynuowała spadki od dawna nie były już tak podzielone. W obecnej chwili dalszy ruch w dół kursu w kierunku poziomu 1,2110/30, jak i powrót ceny euro do wzrostowego trendu wydają się równie prawdopodobne.

USD/JPY

W ciągu ostatnich kilku tygodni notowania amerykańskiej waluty do jena spadły. Inwestorzy sprzedawali dolary pomimo obaw o to, że podobnie jak miało to miejsce w całym roku 2003, na rynku może dojść do kolejnej interwencji ze strony proeksportowych władz Japonii. Warto przypomnieć, że w 2003 r. skupiono interwencyjnie, aż 20 bln jenów. Zarówno w grudniu, jak i styczniu, przedstawiciele resortu finansów tego kraju kilkakrotnie podkreślali, że w przypadku zbyt dużych zmian na rynku podejmowane będą odpowiednie działania. Kurs USD/JPY, który 22 grudnia na otwarciu wynosił 107,64 na początku stycznia znalazł się poniżej poziomu 106,00. Tak jak należało tego oczekiwać w tygodniu od 5 do 9 stycznia doszło do serii interwencji. Na ich fali cena dolara wzrosła nawet do 108,23. Przecena jena względem waluty amerykańskiej była jednak krótkotrwała. W kolejnych dniach do ataku ruszyli znowu kupujący japońską walutę. 16 stycznia kurs USD/JPY spadł 105,73, tj. do najniższego poziomu od 8 września 2000 r. Do dalszego spadku ceny dolara nie doszło.
Zdaniem większości analityków tego dnia na rynku po raz kolejny ukrycie interweniował Bank of Japan (władze jak zawsze odmówiły komentarza w tej sprawie). Cena dolara sięgnęła poziomu 107,00. Dodatkowy wpływ na wzmocnienie waluty amerykańskiej miał fakt ogólnej poprawy sentymentu dla niej na arenie międzynarodowej wynikającego m.in. z publikacji dobrych danych makro z USA.
Zdaniem dużej części analityków w miarę zbliżania się zaplanowanego na początek lutego posiedzenia szefów państw grupy G7 japońskie władze mogą wstrzymywać się podejmowaniem interwencji na rynku. Istniałaby więc szansa na spadek kursu USD/JPY nawet do 103,00. Najbliższe silne wsparcia znajdują się na 105,80 oraz na 104,75. Jak na razie nie wydaje się jednak, aby trwały spadek ceny dolara poniżej poziomu 106,00 nastąpił już w najbliższym okresie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kurs USD/JPY będzie pozostawać w szerokim przedziale 105,80 – 108,10.

Marek Nienałtowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.