Coraz częściej będziemy wstukiwać PIN

Posiadacze kart płatniczych będą musieli potwierdzać kodem PIN większość transakcji, gdy obecne karty z paskiem magnetycznym zostaną wymienione na karty z mikroprocesorem – poinformował Tomasz Sekutowicz z firmy Setec podczas odbywającego się w czwartek w Warszawie VIII Forum Bankowości Elektronicznej.

Polscy wydawcy kart będą w przyszłości wymieniać karty z paskiem magnetycznym na karty z mikroprocesorem, który zapewnia większe bezpieczeństwo, ponieważ m.in. chipa nie da się tak skopiować jak paska magnetycznego. Ponadto mikroprocesor umożliwia dołączanie innych zastosowań do karty płatniczej. Obecnie tylko kilka polskich banków wydaje karty z chipem.

Wymiana kart związana jest z wprowadzaniem zwiększonej odpowiedzialności za transakcje oszukańcze. Po 1 stycznia 2005 roku wejdzie w życie zasada, w której za transakcje oszukańczą ponosi odpowiedzialność ta strona transakcji, która – gdyby obsługiwała kartę z chipem – mogła uniemożliwić oszustwo.

Sekutowicz zwrócił uwagę, że obecnie tylko część polskich klientów potwierdza transakcje PIN-em, poza użyciem karty w bankomacie. Dotyczy to części kart debetowych. Większość transakcji potwierdzana jest podpisem.

Natomiast po wprowadzeniu mikroprocesora będzie to dotyczyć również kart kredytowych. „Posiadacze kart będą musieli się nauczyć nowego zachowania” – powiedział Sekutowicz.

Podczas Forum uczestnicy zwracali uwagę, że polskie banki zwlekają z rozpoczęciem wymiany kart z paskiem magnetycznym na karty z chipem, ponieważ są z tym związane wysokie koszty, zaś poziom transakcji oszukańczych jest w Polsce niewielki. Banki zatem więcej wydałyby na wymianę kart, niż zaoszczędziły.

Banki są zatem zachęcane do wykorzystywania innych możliwości mikroprocesora – np. dołączania do kart programów lojalnościowych. „Ludzie zachęceni do używania kart częściej ich używają” – powiedział Sekutowicz. Korzystają z tego zarówno banki, jak i partnerzy handlowi banków, którzy oferując klientom np. punkty premiowe, zwiększają sprzedaż.

Jacek Błahut z firmy OPTeam podał przykłady sieci perfumerii, która po wprowadzeniu programu lojalnościowego i wydaniu 260 tys. kart lojalnościowych zauważyła, że osoby korzystające z programu wydają jednorazowo średnio 30 proc. więcej niż osoby nie korzystające z kart. Z kolei w sieci sklepów detalicznych prowadzącej podobny program, jednorazowa wartość zakupów dokonywanych przez osobę z kartą lojalnościową jest o 100 proc. większa niż przez osobę nieuczestniczącą w programie.

PAP