Czy Unia otworzy nam głowy?

Co Unia przyniesie polskim oszczędzającym? Czy przekona nas, byśmy zaczęli myśleć i inwestować globalnie?
W ostatniej dekadzie nastąpiło gwałtowne rozszerzenie możliwości inwestowania w Polsce. Być może nawet zbyt duże, aby większość osób mogła je ogarnąć. Dziś Polacy – poza lokatami bankowymi i obligacjami rządowymi – mogą wybierać spośród ponad 200 spółek giełdowych i 120 funduszy inwestycyjnych. A po akcesji do UE ten wybór stanie się jeszcze większy – pojawią się w Polsce europejskie towarzystwa funduszy i zarządzający aktywami, którzy będą chcieli sprzedawać swoje usługi.

Te zmiany mogą wywołać zawrót głowy u wielu polskich oszczędzających mających przecież znacznie mniejsze doświadczenie w lokowaniu oszczędności niż ich koledzy w krajach wysoko rozwiniętych. Statystyki pokazują, że mniej niż 40 proc. Polaków ma rachunki bankowe, a mniej niż 2 proc. osób inwestuje w akcje i fundusze inwestycyjne, co jest wielkością niemal niezauważalną, kiedy porównamy to z ponad 70-proc. odsetkiem takich osób w USA.

Na szczęście tempo, w jakim rozwija się polski rynek kapitałowy, wymusza przyspieszoną edukację ekonomiczną Polaków. A dystans do państw rozwiniętych nie jest już wcale tak przepastny, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. To prawda, że w Europie jest ponad 40 tys. funduszy, w Stanach Zjednoczonych inwestor ma do dyspozycji 10 tys. akcji i 7 tys. funduszy. Jednakże nawet tam, choć duży odsetek obywateli tego kraju inwestuje, niewielu z nich jest w stanie rozumieć rynek kapitałowy i śledzić wszystkie dostępne możliwości.

Po wejściu do Unii Europejskiej najpoważniejszym testem dla polskich inwestorów będzie to, czy potrafią spojrzeć na swoje oszczędności globalnie, z punktu widzenia „obywatela Europy”. I zróżnicować je geograficznie, uniezależniając się od kondycji polskiej gospodarki będącej tylko częścią tej globalnej. Polskie papiery wartościowe stanowią mniej niż 0,1 proc. kapitalizacji światowej. Czy warto więc inwestować 100 proc. swoich pieniędzy w Polsce?

Mówiąc językiem wytrawnych inwestorów, ograniczać się do inwestycji w Polsce to tak, jakby twierdzić, że będziemy kupować akcje tylko tych firm, których nazwy zaczynają się na literę „P”. A przecież równie dobrze, a może i lepiej, można zarobić na papierach spółek spod litery „A”. Nie mówiąc już o tym, że litery alfabetu w ogóle nie powinny być żadnym kryterium przy inwestowaniu!

O tym, że nie warto inwestować „alfabetycznie”, przekonaliśmy się w Polsce już na początku lat 90. Na warszawskiej giełdzie, która była jeszcze w powijakach (w obrocie było tylko 50 spółek), niemal z dnia na dzień pojawiło się pół miliona nowych inwestorów, którzy w miarę jak rynek rósł, coraz więcej kupowali. Jak to się skończyło – nikomu nie trzeba przypominać. W 1994 r. nastąpił dramatyczny spadek cen o 90 proc., a wiele osób straciło oszczędności całego życia.

Nie tylko polscy inwestorzy uczą się na własnych błędach. Ten sam casus powtórzył się w Chinach pod koniec lat 90., kiedy na rynku nastąpił gwałtowny wzrost, a następnie spadek o blisko 50 proc. A pamiętacie boom akcji spółek internetowych w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 90.? To kraj, w którym mieszkają miliony doświadczonych inwestorów! A jednak włożyli miliardy dolarów w nieposiadające większego uzasadnienia pomysły. I w końcu stracili połowę swoich pieniędzy.

Nie ma inwestorów z natury mądrych lub z natury głupich. Każdy może odnieść sukces, o ile będzie uczył się na cudzych, a nie na swoich błędach. Inwestowanie to ekscytująca wyprawa i im wcześniej ją rozpoczniecie, tym lepsze będzie jej zakończenie. Im więcej się dowiecie, tym lepiej się będzie wam podróżować. Im więcej zarobicie, tym lepiej będziecie się bawić.

Jak wybrać odpowiedni fundusz?

  • Rozpocznij jak najwcześniej
  • Inwestuj regularnie, szczególnie wtedy, gdy ceny spadają.
  • Poznaj siebie – nie inwestuj w akcje, jeśli spadek ich wartości o 20 proc. powoduje u ciebie panikę
  • Określ horyzont inwestycyjny – w akcje inwestuj tylko te pieniądze, których nie będziesz potrzebował w ciągu najbliższych trzech lat.
  • Najpierw wybierz najodpowiedniejszą dla siebie kategorię funduszy (akcji, obligacji, pieniężne), a dopiero potem wybieraj konkretny fundusz
  • Wybieraj fundusze zarządzane przez osoby osiągające najlepsze wyniki w dłuższym okresie.
  • Nie wybieraj funduszu tylko dlatego, że miał najlepsze wyniki w ostatnim kwartale czy nawet w ostatnim roku. Pierwsze przykazanie inwestowania brzmi: „kupuj tanio – sprzedawaj drogo”. Kiedy kupujesz fundusz po okresie bardzo dobrych wyników, łamiesz pierwszą część tego przykazania i prawdopodobnie stracisz.
  • Bierz pod uwagę opłaty roczne. Jeżeli długoterminowe wyniki dwóch funduszy są podobne, kupuj ten z niższymi opłatami.
  • Rozdziel pieniądze na kilka kategorii (akcje, obligacje, nieruchomości), a także między kilka regionów świata.
  • Dywersyfikacja między wieloma funduszami w tej samej kategorii nie jest konieczna. Każdy z wybranych funduszy ma w ramach swojej kategorii zdywersyfikowaną grupę inwestycji.