Krach sięgnie do portfeli

Skończy się wzrost płac, zaczną zwolnienia i problemy ze spłatą drożejących kredytów. Tak się stanie, jeśli sprawdzą się prognozy analityków, że wzrost PKB będzie znacznie niższy, niż szacuje rząd

Koniec szybkiego wzrostu płac będzie o tyle bolesny, że jednocześnie może utrzymywać się wysoka inflacja. Według Andrzeja Rzońcy z Forum Obywatelskiego Rozwoju przyszłoroczny wzrost cen będzie wyższy niż przewidywane przez rząd 2,9 proc. Słabszy złoty oznacza też wyższe ceny importowanych towarów. Dotyczyć to będzie również tak ważnych surowców jak ropa.

Wyhamowanie tempa wzrostu poniżej 4 procent oznacza także problemy dla budżetu. Przestaną szybko rosnąć wpływy podatkowe. Dlatego maleją szanse na zapowiadaną likwidację podatku Belki płaconego od dochodów z lokat i jednostek funduszy inwestycyjnych. Premier Donald Tusk jednak nie widzi powodów do obaw i obniżania prognozy rozwoju gospodarczego Polski.

Więcej na ten temat w Rzeczpospolitej.