Kredyty we frankach pójdą w górę
Drożeją najbardziej popularne kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Szwajcarski bank centralny (SNB) podniósł główną stopę procentową o 0,25 pkt proc.
Dwie trzecie kredytobiorców w Polsce wybiera tańsze kredyty w walutach obcych, przede wszystkim we frankach szwajcarskich (CHF). Rocznie pożyczają w ten sposób grube miliardy złotych. Jak decyzja szwajcarskich bankierów wpłynie na oprocentowanie franków tak kochanych przez Polaków?
– Oprocentowanie tych kredytów opiera się na rynkowych stopach procentowych, a te już na kilka tygodni przed decyzją banku uwzględniały w pełni podwyżkę. Tak czy inaczej stopy procentowe rosną, a w ślad za nimi drożeją kredyty we frankach. Banki aktualizują oprocentowanie co kwartał lub co pół roku. Np. w Millennium w tej chwili obowiązuje LIBOR 3M z końca marca – 1,25 pkt proc. Dopiero od lipca będzie obowiązywała w banku nowa stawka i podwyżki odbiją się na cenach kredytów. Podobnie działa to w innych bankach – tłumaczy Maciej Kossowski, analityk z firmy doradczej Expander. Wyliczył, że wyniku podwyżki stóp rata kredytu w kwocie 100 tys. zł zaciągniętego na 20 lat wzrośnie o blisko 13 zł – z 530 do 543 zł miesięcznie.
Trochę inaczej jest z nowymi, teraz zaciąganymi kredytami. Jeśli ktoś dzisiaj bierze kredyt, to w jednym banku (np. BPH) może mieć naliczone oprocentowanie na bazie aktualnej stawki rynkowej powiększonej o marżę, a w innym będzie to stawka „historyczna” (np. Millennium czy GE Money Banku). W efekcie przy tej samej marży może być różne oprocentowanie.
Decyzja Szwajcarów nie była zaskoczeniem, bo na rynku powszechnie przewidywano właśnie podwyżkę o 0,25 pkt proc. To już trzecia z rzędu w ostatnich miesiącach podwyżka stóp o ćwiartkę. Obecnie główna wynosi 1,5 proc. (to środek 1-2 proc. widełek trzymiesięcznej stawki LIBOR, czyli ceny pieniądza na rynku międzybankowym). Cena kredytu w Szwajcarii jest obecnie najwyższa od ponad pięciu lat i ma pomóc tam w walce z inflacją. Rynek oczekuje, że bank nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w sprawie podwyżek. Kolejna przewidywana jest jesienią, najprawdopodobniej też o ćwiartkę.
– Jeśli wzrost gospodarczy będzie przebiegał zgodnie z prognozami, to SNB będzie dalej przystosowywał do tego swoją politykę monetarną – zapowiedział cytowany przez PAP prezes SNB Jean-Pierre Roth. Dodał, że rosnąca cena ropy może podnieść inflację trochę powyżej prognozowanego w marcu 1 proc.
– Według oczekiwań rynku LIBOR 3M do końca roku wzrośnie do 2 proc., co oznacza, że możemy się spodziewać jeszcze dwóch podwyżek o 0,25 pkt proc. każda lub jednej o 0,5 pkt proc. – przewiduje Michał Kowalski, analityk z Expandera.
Tak wynika z kontraktów na stopy procentowe, czyli w uproszczeniu zakładów inwestorów o przyszły poziom ceny pieniądza. Kossowski szacuje, że o ile banki nie obetną swoich marż (nadal nieco wyższych niż dla złotówek), o tyle w kolejnych miesiącach ceny kredytów we frankach zbliżą się do 3,5-4 proc, co może przełożyć się na wzrost popularności złotówek. O rosnącej chęci do zadłużania się w złotym mówią ostatnie badania TNS OBOP dla Instytutu Globalizacji – aż 49 proc. osób zaciągnęłoby długoterminowy kredyt w złotych, a 20 proc. we frankach.
Podwyżka stóp w Szwajcarii wpisuje się w politykę zaciskania pasa prowadzoną w ostatnim czasie przez większość banków centralnych. Powodem jest podnosząca się inflacja, głównie z powodu drogich surowców i coraz szybciej rozwijających się gospodarek. Amerykański bank centralny (Fed) cykl podwyżek stóp prowadzi już od dwóch lat. W tym czasie kredyt zdrożał już 16 razy i główna stopa wynosi aktualnie 5 proc. Tylko w tym roku Fed zdecydował się trzy razy podnieść stopy. Podobnie postępuje Europejski Bank Centralny (EBC). Trzy podwyżki od grudnia zeszłego roku podbiły koszt kredytu do 2,75 proc. – najwyższego poziomu od trzech lat. Na tym tle nasza Rada Polityki Pieniężnej prowadzi politykę taniego pieniądza, bo w tym roku stopy spadły dwukrotnie – do najniższego poziomu w historii 4 proc. Ale coraz częściej słychać głosy, że era taniego pieniądza w Polsce również się kończy i nadejdzie czas na podwyżki stóp wzorem USA, Eurolandu i Szwajcarii.
Idące w górę stopy procentowe to zmartwienie nie tylko dla kredytobiorców, ale także inwestorów giełdowych. Coraz wyższe stopy windują atrakcyjność bezpiecznych obligacji, które konkurują z akcjami o przyciągnięcie kapitału. W tym tygodniu na światowych giełdach doszło do bardzo ostrej przeceny akcji z powodu obaw, że coraz droższy kredyt spowoduje spowolnienie globalnego wzrostu gospodarczego, co uderzy rykoszetem w wyniki finansowe spółek.
W Warszawie i na innych młodych giełdach naszego regionu gracze przeżyli czarny wtorek, bo wyprzedaż akcji z portfeli zagranicznych inwestorów doprowadziła do paniki na parkietach. Inwestorzy z ogromnym niepokojem oczekują teraz posiedzenia Fed 29 czerwca, na którym spodziewana jest już 17. z rzędu podwyżka stóp o ćwiartkę.
Tomasz Prusek, Gazeta Wyborcza