Mało użyteczne chipy w kartach kredytowych

Karta płatnicza z mikroprocesorem jest w Polsce ciągle tylko dość drogim gadżetem. Paradoksalnie popularyzację tej kosztownej we wprowadzeniu technologii opóźnia niski poziom oszustw kartowych

Znacznie bezpieczniejsze karty płatnicze, na których obok paska magnetycznego znajduje się mikroprocesor (mieści się na nim znacznie więcej danych), to raptem nieco ponad 5 procent polskiego rynku.

Znacznie więcej jest już płatniczych terminali Point of Sale (POS), które powinny sobie radzić z ich odczytem. Jednak nawet wtedy, gdy posiadacz nowoczesnej karty chce zapłacić za zakupy w urządzeniu z czytnikiem kart chipowych, bardzo często do odczytu danych używany jest nadal pasek magnetyczny, a nie mikroprocesor. Problem dotyczy przede wszystkim kart z logo MasterCard.

Kto pomaga we wdrażaniu

Na krajowym rynku kart z mikroprocesorem Visa generalnie radzi sobie lepiej niż MasterCard. Przedstawiciele banków przyznają, że ta organizacja wykazywała większą determinację we wdrażaniu tzw. standardu EMV (obsługa kart mikroprocesorowych), a na początkowym etapie przygotowała programy pomocy dla banków i akceptantów, oferując im niewielkie wsparcie finansowe. – MasterCard też pomaga, ale patrzy na to jak na czysty biznes, na którym każdy musi zarabiać sam – mówi anonimowo przedstawiciel jednego z banków.

Jednym z efektów większego zaangażowania Visy jest szybsze dostosowanie terminali do współpracy z mikroprocesorem na jej kartach. Aby przy płatności w sklepie mógł być użyty chip, nie wystarczy wyposażenie terminalu w odpowiedni czytnik. Agent rozliczeniowy musi jeszcze uzyskać certyfikację organizacji kartowej dla transakcji mikroprocesorowych, a następnie przystosować do tej zmiany swoje terminale. Na przykład CardPoint, który certyfikację EMV MasterCarda ma od lutego, deklaruje, że wszystkie jego urządzenia będą prawidłowo współpracowały z chipami na tych kartach dopiero pod koniec roku.

Formalności z Visą zostały sfinalizowane wcześniej, więc do obsługi jej kart terminale CardPoint są już przygotowane niemal w 100 procentach. Podobnie w eService. Na drugim biegunie znajduje się CKC Pekao, które na razie nie posiada certyfikacji EMV żadnej organizacji kartowej.

Podobne zasady dotyczą operatorów bankomatów. Sam czytnik chipa nie wystarczy, sieć musi najpierw uzyskać certyfikację, a dopiero potem dostosować do obsługi mikroprocesora wszystkie maszyny do wypłaty gotówki. To także trwa. Na przykład Euronet, który formalności sfinalizował wiosną ubiegłego roku, dodziś uporał się z przeprogramowaniem około 2/3 swojej sieci.

Kart przybywa wolno

Znacznie wolniej niż terminali i bankomatów przybywa kart z mikroprocesorem. Pod tym względem zdecydowanie wyróżnia się BZ WBK, który wydał ich już ok. 1,2 mln. Obecnie wszystkie karty wydawane klientom tego banku, zarówno nowe, jak i wznawiane (także debetowe), są wyposażone w chip. Ostatnia partia kart wyłącznie z paskiem straci ważność w lipcu tego roku.

Kredyt Bank umieścił chip na czterech rodzajach kart, przede wszystkim kredytowych. Bank szacuje, że wydał ich ok. 70 tysięcy. W pierwszej trójce największych wydawców znajduje się też Lukas Bank, który jednak nie podaje wielkości emisji. Znaczący w skali polskiego rynku pilotaż kart Visa Electron prowadzi PKO BP. Sporą partią chipowych plastików wydanych klientom korporacyjnym może się pochwalić BRE. Pozostałe projekty albo niedawno wystartowały (np. Santander Consumer Bank), albo wciąż znajdują się na etapie testów prowadzonych na niewielkich grupach użytkowników.

Paradoksalnie popularyzację tej kosztownej we wprowadzeniu technologii opóźnia niski poziom oszustw kartowych w Polsce. Obowiązujące od 2005 r. regulacje przeniosły wprawdzie odpowiedzialność za nadużycia na tego uczestnika systemów kartowych, który nie wprowadził EMV, jednak pozostawiła bankom, operatorom bankomatów i agentom rozliczeniowym wybór. Kto uznał, że na wdrażanie nowej, kosztownej technologii jest jeszcze za wcześnie, i wolał ryzykować, mógł nadal wydawać lub obsługiwać wyłącznie karty z paskiem. Ta dobrowolność skończy się dopiero wtedy, gdy wprowadzenie chipa wymuszą unijne regulacje dotyczące utworzenia wspólnego wewnętrznego obszaru płatności (SEPA).

Upowszechnienie mikroprocesora nie musi wcale oznaczać natychmiastowej śmierci paska magnetycznego. Część bankowców oczekuje, że karty z dwoma systemami zapisu danych mogą być w użyciu jeszcze przynajmniej przez 10 lat.
Piotr Ceregra, Rzeczpospolita