Nowe możliwości uniknięcia podatku giełdowego

Transakcje pakietowe mogą być wykorzystywane do odraczania, a nawet unikania podatku giełdowego. Problem w tym, że drobni inwestorzy nie mogą w nich uczestniczyć. Przeszkodą są zapisy regulaminu warszawskiej giełdy.

 

W pozasesyjnej transakcji pakietowej cena akcji może znacznie – nawet o 40 proc. – odbiegać od notowań giełdowych. Czy uczestniczący w pakietówce inwestor może ją uwzględnić, obliczając zyski z inwestycji na parkiecie, czy też musi wziąć pod uwagę kurs rynkowy? Wystosowaliśmy w tej sprawie pismo do Ministerstwa Finansów. Odpowiedź nie pozostawia wątpliwości: ceny z transakcji pakietowych są dla ich uczestników podstawą obliczenia dochodu z inwestycji, a więc i podstawą obliczenia podatku. To otwiera drogę do wykorzystywania „pakietówek” do odraczania płatności podatku giełdowego.

Załóżmy, że pod koniec roku inwestor podsumował inwestycje giełdowe i uznał, że ze sprzedaży papierów wartościowych osiągnął w danym roku zysk. Wie zatem, że będzie musiał zapłacić podatek. Pakietówki dają mu możliwość odroczenia płatności – o ile ma jeszcze jakieś papiery na rachunku. Najprostszym rozwiązaniem jest sprzedaż akcji w transakcji pakietowej po cenie, która wygenerowałaby stratę w odpowiedniej wysokości, i ewentualne odkupienie ich po 1 stycznia następnego roku. W przypadku inwestorów, którzy w każdym roku notują zyski, mechanizm pozwalałby tylko na „przesunięcie” podatku. Jednak dzięki niemu ci, którym powiodło się w jedynym roku, ale w kolejnym ponieśli straty przekraczające wcześniejsze zyski, mogą na dobre uniknąć daniny.

 

Jednocześnie możliwe jest, że część inwestorów zdecyduje się tworzyć za pomocą takiego mechanizmu tarczę podatkową. Generując stratę w pierwszym roku podatkowym, będą mogli ją rozliczać w kolejnych pięciu latach. Z możliwości, jakie dają pakietówki, nie mogą jednak korzystać wszyscy. Regulamin Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie stanowi, że minimalna wartość transakcji pakietowej musi wynosić co najmniej 3 mln zł w przypadku akcji wchodzących w skład indeksu WIG20, 1 mln zł dla pozostałych akcji z notowań ciągłych oraz 500 tys. zł dla reszty walorów.

 

Biorąc pod uwagę mechanizm antypodatkowych pakietówek, można dojść do wniosku, że giełdową daninę będą płacić głównie drobni inwestorzy. Choć nie mają dużego udziału w obrotach, to jednak są solą giełdy, czynią z niej żywy organizm. Jednocześnie z badań wynika, że jedną z największych grup wśród indywidualnych inwestorów są emeryci. Wygląda na to, że na nich chce się wzbogacić fiskus.

 

Krzysztof Stępień