Odcisk palca zamiast PIN w karcie płatniczej

Czy idąc do bankomatu po pieniądze, nie będziemy musieli pamiętać o numerze PIN, a nawet o karcie, bo zastąpi je odcisk palca? Takie systemy wprowadza się już na świecie

W przyszłym roku czeka nas wielka rewolucja w paszportach. Zgodnie z nowymi wymogami UE dane w paszporcie powinien uzupełnić cyfrowy zapis owalu twarzy umieszczony albo na pasku magnetycznym (już jest w naszym paszporcie), albo w czipie. Pod koniec 2007 r. dane paszportowe ma uzupełnić jeszcze cyfrowy zapis odcisku palca. Owal twarzy i linie papilarne na palcu to tzw. dane biometryczne. Pozwalają one odróżnić ludzi dużo precyzyjniej niż np. tradycyjna fotografia. W wielu państwach świata od USA po Rosję paszporty z danymi biometrycznymi albo już się wprowadza, albo szykuje ich wprowadzenie.

Upowszechnienie dokumentów z danymi biometrycznymi będzie zapewne sprzyjać zastosowaniu biometrii w innych dziedzinach. Na przykład w bankowości.

Aby dokonać transakcji za pomocą karty płatniczej albo korzystając z niej, pobrać pieniądze z bankomatu, zwykle nie wystarczy włożyć kartę do czytnika. Trzeba jeszcze wstukać odpowiednią kombinację cyfr zwaną PIN. Bez tego zabezpieczenia złodzieje po kradzieży karty bez trudu oczyściliby nam konto. Jednak dla wielu osób konieczność zapamiętania numeru PIN jest zmorą tym większą, jeśli korzysta się z kilku kart.

Ta zmora znika, jeżeli w bankomacie zamontuje się skaner odcisku palca. Zamiast wstukiwać numer PIN, a nawet wsuwać kartę, wystarczy przyłożyć palec do skanera i bankomat wypłaca żądaną kwotę. Fantazja? Bynajmniej. Takie urządzenia stosuje się już w bankowości, na największą skalę – w Ameryce Południowej.

Od końca 2002 r. bankomaty ze skanerami odcisku palca stosuje BanCafe, piąty co do wielkości bank w Kolumbii obsługujący plantatorów kawy. Korzysta z nich już prawie jedna czwarta z 1 mln klientów BanCafe. Początkowo urządzenia miały problemy z rozpoznaniem odcisków palców osób starszych albo klientów, którzy z powodu ciężkiej pracy mają wyjątkowo zniszczone dłonie. Jednak z czasem system usprawniono i liczba odcisków palców, które trudno rozpoznać, spadła z 30 do 8 proc. Partię bankomatów z czytnikiem odcisków palca zamówił także bank Baco Falabella w Chile.

W 350 bankach w USA skanery odcisków palców otwierają skrytki depozytowe. Takie zabezpieczenie skrytek stosuje też 150 oddziałów Ludowego Banku Chin. W amerykańskich bankach Zions First National Bank w Salt Lake City i w Federal Credit Union w Południowej Karolinie montuje się urządzenia, które skanują całą dłoń, a następnie na podstawie danych o szerokości dłoni, długości palców i położeniu innych szczególnych punktów na dłoni rozpoznają właściciela skrytki depozytowej. Japoński bank Suruga od zeszłego roku testuje bankomaty, które rozpoznają właściciela konta na podstawie układu żył na dłoni.

Amerykańska firma Diebold testowała także bankomaty z urządzeniem analizującym tęczówkę oka, której wzór również pozwala doskonale rozróżnić ludzi. Testy na razie wypadły kiepsko, bo nie dość, że urządzenia były bardzo drogie, to jeszcze okazały się zupełnie niepraktyczne. Klienci musieli tak bardzo przysuwać twarz do bankomatu, że uderzali weń nosem.

Polscy bankowcy z pewną rezerwą podchodzą do upowszechnienia rozwiązań wykorzystujących biometrię. – To bardzo drogie urządzenia i wcale nie muszą stanowić lepszego zabezpieczenia przed kradzieżą niż rozwiązania kryptograficzne. Wystarczy na skanerze umieścić podkładkę żelową i zdobyć w ten sposób odcisk palca, który potem można łatwiej wykorzystywać do obejścia zabezpieczeń niż przy zastosowaniu danych kryptograficznych. Polskie karty, w których stosuje się zabezpieczenia kryptograficzne, są najbezpieczniejsze w Europie – uważa Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich. Jego zdaniem prędzej urządzenia wykorzystujące biometrię będą wykorzystywane jako dodatkowe wewnętrzne zabezpieczania np. skarbców w bankach.

Nasi bankowcy nie skreślają jednak z góry zastosowania rozwiązań biometrycznych na szerszą skalę. – Będziemy obserwować rozwój zabezpieczeń biometrycznych i weryfikować ich przydatność dla klientów – zapewnia Kaszubski.

Andrzej Kublik, AP, Gazeta Wyborcza