Pawlak: trudno powiedzieć, czy przy prywatyzacji BSK złamano prawo

Przy prywatyzacji Banku Śląskiego (BSK) należy raczej mówić o niedochowaniu należytej staranności niż o złamaniu prawa – uznał b.premier Waldemar Pawlak podczas wtorkowego przesłuchania przez bankową komisję śledczą.

O to, czy urzędnicy rządowi złamali prawo, pytał Artur Zawisza (PR). „Nie mam przesłanek do tego, by jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć” – dodał Pawlak.

Jego zdaniem, można zastanawiać się, czy wyceniając akcje BSK przed ich sprzedażą przez ministra finansów, można było dokładniej porównać cenę z giełdowymi kursami banków takich jak WBK czy BRE.

Akcje BSK sprzedawano jesienią 1993 r. po 500 tys. ówczesnych złotych (50 zł). W dniu debiutu, w styczniu 1994 r., kurs akcji BSK wyniósł 6,75 mln zł (czyli 675 zł). Nie wszyscy akcjonariusze zainteresowani zbyciem akcji mogli jednak sprzedać posiadane walory, ponieważ opóźniało się potwierdzanie świadectw depozytowych. Był to wówczas element rejestrowania na rachunku inwestycyjnym akcji kupionych w ofercie publicznej.

Kwestia rozbieżności między ceną emisyjną BSK a kursem giełdowym jest jedną ze spraw, jakimi zajmuje się komisja badając prywatyzację tego banku.

Pawlak zwrócił jednak uwagę, że przy określaniu ceny BSK resort finansów działał zgodnie z procedurą prywatyzacji. „Trudno się dopatrzyć wprost złamania przepisów prawa” – dodał Pawlak. Podkreślił, że po rozpoczęciu giełdowych notowań BSK nie można było już odwrócić procesu prywatyzacji.

PAP, PB.pl