Polacy słabo orientują się w kredytach
Zamiast rzeczywistymi ich kosztami kierują się reklamówkami lub idą tam, gdzie o kredyt… najłatwiej – to zastraszające wnioski z najnowszego raportu CBOS.
Polacy żyją na kredyt. Według NBP zadłużenie gospodarstw domowych wynosi już 112,6 mld zł i w ciągu roku wzrosło o 14 proc. Jednak tylko niewielka część kredytobiorców potrafi z gąszczu bankowych ofert wybrać najkorzystniejszą.
Z badań CBOS wynika, że do tej pory 13 proc. klientów banków wpadło w pętlę zadłużenia. Muszą pożyczać pieniądze tylko po to, by „przeżyć do pierwszego” – np. na żywność, środki czystości, opłacenie rachunków. Niewielką pociechą jest to, że wciąż częściej pożyczamy pieniądze na „inwestycje”: zakup nowych sprzętów do domu (prawie 20 proc.), czy nowy samochód (16 proc.).
Bardzo duża liczba osób nie widzi alternatywy dla kredytu. Aż dwie trzecie kredytobiorców twierdzi, że gdyby nie pożyczyła pieniędzy, musiałaby w ogóle zrezygnować z zakupu. Tylko co czwarty badany w przypadku nieotrzymania kredytu byłby gotów zacisnąć pasa i kupić towar później.
Pożyczkobiorcy są też coraz bardziej zdeterminowani, by się zadłużać. Prawie połowa ankietowanych byłaby gotowa spłacać raty wyższe nawet o jedną dziesiątą, jeśli w zamian mogłaby dostać kredyt bez formalności.
Mało kto zwraca natomiast uwagę na prawdziwą cenę kredytu, uwzględniającą płacone prowizje. Tylko co czwarty ankietowany wie, czym różni się rzeczywiste oprocentowanie od nominalnego – podawanego w reklamówkach. Prawie połowa badanych przez CBOS nie potrafiła wybrać spośród dwóch kart kredytowych tej, która daje oferuje lepsze warunki spłaty zadłużenia.
Według Norberta Jeziolowicza z ZBP to sygnał, że banki powinny częściej pomagać klientowi w wyborze, doradzać mu, edukować. – Ale to tylko półśrodki. Jedyną gwarancją długoterminowej poprawy edukacji ekonomicznej byłoby wprowadzenie zagadnień związanych z bankowością do programów szkolnych – zaznacza Jeziolowicz.
Wyniki badań to woda na młyn posłów SLD i PiS, którzy chcą ograniczyć do 16-18 proc. rocznie maksymalne odsetki bankowe. Posłowie twierdzą, że ustawa o kredycie konsumenckim, która nakłada na banki obowiązek podawania rzeczywistego oprocentowania kredytów, nie wystarczy, by ograniczyć liczbę Polaków padających ofiarą lichwy. A ustawowe ograniczenia odsetek od kredytów są tym, czego bankowcy boją się najbardziej. Ich zdaniem to zamknęłoby dostęp do pożyczek dwóm milionom ludzi.
– Duża część obywateli nie wyobraża sobie podnoszenia swej stopy życiowej bez wsparcia kredytem. To dowodzi, iż kredyty stanowią w Polsce narządzie tworzenia bogactwa. Nie można więc ograniczać ludziom dostępu do nich w sposób arbitralny, lecz edukować ich – argumentuje Andrzej Roter, prezes Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych, skupiającej banki i pośredników finansowych.
W ostatnim roku kredyt zaciągnięty bezpośrednio w oddziale banku spłacał prawie co czwarty ankietowany. Na drugim miejscu są zakupy na raty w sklepach oraz pożyczki u pośredników kredytowych. Z tych form skorzystała w ostatnim roku co piąta osoba. Badanie omnibusowe CBOS na próbach losowych reprezentatywnych dla dorosłych mieszkańców Polski przeprowadzono we wrześniu. Próba: 1904 osoby.
Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza