PZU zaczęło oszczędzać na częściach
Największy polski ubezpieczyciel PZU SA zmienił zasady rozliczeń szkód komunikacyjnych i w starszych autach zaleca montowanie nieoryginalnych, tańszych części – informuje „Gazeta Olsztyńska”.
Grupa PZU jest liderem sprzedaży polis komunikacyjnych, bo ubezpiecza ponad 60 proc. polskich kierowców. Ale płaci też największe odszkodowania, rocznie ponad trzy miliardy złotych. Głównie dlatego, że przy tzw. likwidacji szkód PZU nie zwracało dotychczas uwagi na ceny części. O tym klienci tej firmy powinni jednak zapominać.
Rosnące koszty zmusiły PZU do zmiany taktyki rozliczeń szkód komunikacyjnych. Do współpracujących z ubezpieczycielem zakładów bez specjalnego rozgłosu trafiły właśnie wytyczne, jak rozliczać naprawy uszkodzeń samochodów. Mówią wyraźnie, że w autach starszych niż trzyletnie PZU SA zaleca montowanie części alternatywnych.
Co się pod tym pojęciem kryje? – Chodzi o podzespoły, które parametrami nie odbiegają od części oryginalnych, ale są od nich o wiele tańsze – wyjaśnia Tomasz Fill, rzecznik PZU SA. Ale zaznacza, że chodzi tylko o auta leciwe, ponad trzyletnie. – W nowych bezwzględnie będą montowane części oryginalne – zapewnia.
Dzięki temu prostemu zabiegowi PZU chce oszczędzić. Ile? Na to pytanie nikt w tej firmie nie zna odpowiedzi. Ale sporo, bo „alternatywne” części są tańsze od oryginałów o 40, a czasem i więcej procent. Budzi to oburzenie kierowców.
W warsztatach słychać narzekania, że PZU psuje sobie markę firmy, która zawsze dbała o swoich klientów. – Niedługo to każą nam montować części ze szrotów – stwierdził właściciel czekającego na naprawę Volkswagena.
Zastosowane przez PZU zasady rozliczeń przy naprawach uszkodzonych aut nie są jednak niczym nowym. Większość firm ubezpieczeniowych, z różnymi modyfikacjami, stosuje je od dawna. Mimo że PZU tłumaczy zmiany w procedurze likwidacji szkód przepisami kodeksu cywilnego i normami Unii Europejskiej, kierowcy mają wiele wątpliwości. Ich wyjaśnieniem zajmie się Sąd Najwyższy.
PAP