UniCredito nie odda BPH

Przedstawiciele UniCredito nie biorą pod uwagę sprzedaży BPH jakiemukolwiek bankowi. Prawnicy i analitycy nie wiedzą, w jaki sposób rząd mógłby przekonać Włochów, by sprzedali polski bank holenderskiemu Rabobankowi.

We wczorajszej „Rz” przedstawiliśmy rządową koncepcję na jednoczesne rozwiązanie dwóch konfliktów skarbu państwa z inwestorami zagranicznymi. Pierwszy dotyczy sporu z Eureko o prywatyzację PZU. Drugi – sprzeciwu wobec planowanej przez UniCredito fuzji Pekao i BPH. Zgodnie z tym pomysłem Ministerstwo Skarbu przewiduje, że włoski bank, który jest inwestorem strategicznym Pekao, nie otrzyma zgody nadzoru bankowego na połączenie z BPH. Włosi, zmuszeni do sprzedaży akcji tego banku, mieliby się ich pozbyć na rzecz Rabobanku, który jest dużym akcjonariuszem Eureko. W zamian za to Eureko (Rabobank ma 37 proc. jego akcji) przestanie się domagać realizacji umowy prywatyzacyjnej, w której ma obiecane uzyskanie kontroli nad PZU.

Większość pytanych o opinię wskazuje, że taki projekt byłby trudny, jeśli nie niemożliwy do przeprowadzenia. – Nie ma żadnych podstaw prawnych do tego, aby zmusić UniCredito do sprzedaży BPH jakiemukolwiek wskazanemu inwestorowi – powiedział „Rz” Leib Fogelman, prawnik kancelarii Dewey Ballantine, reprezentujący interesy UniCredito w Polsce.

– Daję temu zero szans – oznajmił nam jeden z bankierów inwestycyjnych. Andrzej Powierża, analityk BDM PKO BP, stwierdził, że nawet jeżeli skarbowi państwa uda się przekonać UniCredito do pozbycia się BPH, to nie wiadomo, jak skłonić Włochów, by sprzedali jego akcje wskazanemu przez rząd inwestorowi. Jego zdaniem trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Rabobank, jako jeden z akcjonariuszy, w zamian za BPH miałby wpłynąć na to, by Eureko zrzekło się roszczeń wobec skarbu państwa. – Takie działanie byłoby na szkodę innych akcjonariuszy Eureko – twierdzi Powierża.

Nasi rozmówcy nieoficjalnie podkreślają, że każda ze stron może mieć w zanadrzu silne argumenty, by walczyć o swoje racje. Grozi to wieloletnim sporem prawnym. – Będę rygorystycznie przestrzegał mandatu prawnego. W państwie prawa to nie minister ustala reguły gry, tylko przepisy, których wszyscy powinni przestrzegać – mówił dziennikarzom w Katowicach Leszek Balcerowicz, przewodniczący Komisji Nadzoru Bankowego. Jak się dowiedzieliśmy, „w jego kalendarzu” nie ma zaplanowanego nadzwyczajnego spotkania z przedstawicielami UniCredito.

Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu, pytany, w jaki sposób resort może skłonić UniCredito do sprzedaży akcji BPH, odpowiada, że odpowiednie procedury przewiduje kodeks cywilny. Nadal jednak nie wiadomo, jakiego haka ma umowa, na podstawie której sprzedano UniCredito walory Pekao. Takiego haka – jeśli on rzeczywiście istnieje – mógłby użyć rząd. – Bez komentarza – odpowiedział nam Andrzej Mikosz, były minister skarbu i autor koncepcji rozwiązania obu sporów. Jak udało się nam ustalić, porozumienie dotyczące części planowanej transakcji w imieniu rządu miałby przygotować mecenas Marek Wierzbowski. Jest on członkiem rady nadzorczej BPH. W początkowej fazie reprezentował on rząd w sprawie arbitrażowej z Eureko. Według naszych informacji jest wytypowany bank inwestycyjny, który miałby przygotować całą operację. Nasi rozmówcy wskazują, że najbardziej prawdopodobne typy to CSFB i HSBC.

Co może zrobić UniCredito? Jeden z prawników powiedział nam: – Jeżeli Włosi nie dostaną niezbędnych zgód na połączenie Pekao i BPH, to oprócz skargi do Komisji Europejskiej mogą sprzedać posiadane akcje BPH za wysoką cenę, ale niekoniecznie inwestorowi, który byłby mile widziany w Polsce.

Nadal kwestią otwartą dla nowego inwestora byłoby uzyskanie zgody nadzoru bankowego, o które jak na razie nieskutecznie zabiega UniCredito. Posiedzenie nadzoru zaplanowano na dziś, ale sprawą fuzji ma się on zająć dopiero w lutym.

– Nie kontaktowała się z nami żadna ze stron: ani BPH, ani UniCredito, ani polski skarb państwa. Na pewno jesteśmy zainteresowani rozwojem w Polsce i na pewno wypatrujemy wszelkich możliwości. Ale, jak nam się wydaje, BPH nie jest na sprzedaż. Gdyby był, chcielibyśmy się mu przyjrzeć – komentował opisaną przez nas koncepcję agencji Reutera rzecznik Rabobanku Ernst Moeksis.

Szymon Karpiński, Rzeczpospolita