W którą stronę podąży rynek funduszy inwestycyjnych?

Polacy, wybierając fundusz, patrzą przede wszystkim na jego stopę zwrotu za ostatni rok. Dlatego trudno powiedzieć, czy polski rynek funduszy pójdzie w stronę Wielkiej Brytanii, gdzie 75 proc. oszczędności zagospodarowały fundusze akcji, czy też w stronę Francji i Włoch, gdzie 80-proc. udział mają fundusze bezpieczne – mówi Rafał Doros, doradca Expandera

 

Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza: Czy rosnąca popularność funduszy inwestujących w akcje oznacza, że Polacy wreszcie przekonali się do bardziej ryzykownych inwestycji niż lokaty bankowe czy obligacje?

 

Rafał Doros: Odwrót od lokat to trwała tendencja. Natomiast ostatni wzrost popularności funduszy inwestujących w akcje kosztem tych bezpiecznych może być przejściowy. Polacy są rozczarowani ubiegłorocznymi wynikami funduszy obligacji, które były hitem w poprzednich latach. I tylko dlatego zwrócili się w stronę funduszy zrównoważonych. Jednak pierwsze poważniejsze straty tych funduszy mogą wystraszyć część inwestorów.

 

I nastąpi gremialny powrót do bezpiecznych funduszy?

 

Niekoniecznie. Jeśli chodzi o proporcję funduszy z udziałem akcji do funduszy bezpiecznych, to zbliżamy się do średniej europejskiej. W UE jest to mniej więcej 50:50. U nas 40 proc. to fundusze z akcjami w portfelach, a 60 proc. – fundusze obligacji i rynku pieniężnego. Trudno powiedzieć, czy Polska pójdzie w stronę Wielkiej Brytanii, gdzie trzy czwarte oszczędności zagospodarowały fundusze akcji, czy też w stronę Francji i Włoch, gdzie ich udział wynosi tylko 20 proc.

 

Czy można mówić o stabilnej strukturze rynku, skoro większość oszczędzających, wybierając fundusz, największą uwagę zwraca na zysk, jaki można osiągnąć, a pomija inne aspekty?

 

To prawda, wygląda na to, że Polacy, wybierając fundusz, patrzą przede wszystkim na jego stopę zwrotu za ostatni rok. Tymczasem nie mamy żadnej gwarancji, że dobry wynik uda się powtórzyć w przyszłości. Ostatnio świetnie sobie radzą małe fundusze, które dzięki stosunkowo niskim aktywom mogą wykorzystywać wszelkie giełdowe okazje. Ale czy poradzą sobie z większą masą pieniędzy? Nie wiadomo.

 

Porozmawiajmy więc o świadomym wyborze funduszu. Na co – poza stopą zwrotu – należy zwrócić uwagę? Na ile istotny powinien być czas inwestycji? Czy to on tak naprawdę determinuje rodzaj funduszu, który powinniśmy wybrać?

 

Tak. Doświadczenia krajów z długą historią rynków kapitałowych pokazują, że w perspektywie wielu lat najlepiej spisują się akcje. W XX wieku średnia roczna stopa zwrotu z amerykańskiego rynku akcji wyniosła 10 proc. To więcej, niż dały zarobić jakiekolwiek papiery bezpieczne. W Polsce ta prawidłowość też się ujawni. Wynika ona stąd, że sektor prywatny najbardziej efektywnie pomnaża pieniądze, a w okresie np. 20 lat okresowe wahania koniunktury przestają mieć znaczenie. Na długim dystansie nieźle spisują się również nieruchomości. Nie warto oszczędzać długoterminowo w funduszach rynku pieniężnego. Ale im krótszy horyzont inwestycji, tym bardziej warto myśleć o funduszach bezpiecznych. Niezależnie od tego, czy inwestujemy na krótko, czy na długo, rozsądnie byłoby rozłożyć pieniądze pomiędzy kilka funduszy.

 

Ale czy mając do ulokowania mniej niż 50 tys. zł – mało kto ma większe rezerwy finansowe – warto w ogóle myśleć o dywersyfikacji?

 

Oczywiście. Na rynku dostępne są programy oszczędnościowe oparte na wielu funduszach. Wystarczy miesięczna regularna wpłata na poziomie 150 zł. Nawet niewielką kwotę można rozdysponować między fundusze zarządzane przez różne TFI. A wkrótce będzie jeszcze łatwiej. Nowa ustawa o funduszach inwestycyjnych wprowadza kategorię umbrella funds. Będą to fundusze składające się z kilku subfunduszy o różnych strategiach.

 

Coraz więcej analityków mówi też o dywersyfikacji geograficznej. Czy już nadszedł czas, by część pieniędzy ulokować w funduszach kupujących zagraniczne akcje lub obligacje?

 

Dywersyfikacja geograficzna ogranicza ryzyko związane z tempem rozwoju polskiej gospodarki. Jednocześnie wystawiamy się jednak na ryzyko kursowe. Na pewno taką strategię można polecić osobom, które mają już oszczędności w walutach obcych i nie chcą ich zamieniać na złotówki, lub też tym, którzy mają kredyt mieszkaniowy w walucie.

 

Przejdźmy do konkretów: jak radzi Pan ulokować 30 tys. zł, żeby – nie ryzykując wielkich strat – w ciągu najbliższych trzech lat co roku inkasować dwucyfrowy zysk?

 

Dwucyfrowy zysk może zapewnić tylko rynek akcji. Jednak trzy lata to za krótki czas, by mieć pewność jego osiągnięcia. Radziłbym więc raczej zainwestować te pieniądze na dłużej, z zastosowaniem prostej strategii: najpierw wpłacamy całą kwotę do funduszu rynku pieniężnego lub nawet funduszu typu gwarantowanego. Następnie stopniowo przenosimy pieniądze do kilku funduszy akcji, tak by osiągnąć bardziej zróżnicowaną strukturę portfela. W przypadku inwestowania z perspektywą 20-30 lat (na emeryturę) udział akcji powinien wynieść od 60 do 90 proc. Przy inwestycjach krótszych, powinien on być znacznie mniejszy. Ważne jest to, by zapewnić sobie możliwie tanią opcję „przerzucenia” oszczędności z funduszu do funduszu.

 

Wywiad ukazał się w dodatku o funduszach inwestycyjnych Gazety Wyborczej 28.04.2004 r.