Zacznie się polowanie na okazje?

Najważniejsze wydarzenia z 14 stycznia 2008 r.:

  • Grudniowa inflacja PPI w Wielkiej Brytanii wyniosła 5%, wyraźnie więcej od oczekiwanych 4,7%, bazowy wskaźnik zwiększył się do 2,5% i wypadł też gorszej od prognoz
  • Listopadowa produkcja przemysłowa w strefie euro wzrosła o 2,7% wobec prognoz na poziomie 2,8%
  • Grudniowa podaż pieniądza w Polsce wzrosła mniej niż się spodziewano, bo o 2,1%. Retoryka członków RPP pozostaje jednak dość ostra – nawet Sławomir Skrzypek, prezes NBP, mówił wczoraj o gotowości do podjęcia kroków trzymających inflację w ryzach

Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych

Fatalna passa warszawskiej giełdy trwa i chyba tak naprawdę to bardzo kiepskie nastroje inwestorów są jedynym powodem dla którego można oczekiwać przynajmniej chwilowej poprawy sytuacji. Inne czynniki nadal skłaniają do ostrożności. Zewsząd słychać nawoływania, że na giełdzie będzie trudno zarobić, a skoro takie przekonanie się umacnia, to coraz więcej inwestorów myśli o skracaniu niż zajmowaniu pozycji. W przypadku naszego WIG nie utrzymała się wczoraj psychologiczna bariera, jaką stanowił poziom 50 tys. pkt. Bez większego problemu podaż zepchnęła notowania poniżej tego poziomu, potwierdzając słabą kondycję rynku. Coraz bardziej realna staje się nasza prognoza na najbliższy czas dotycząca tego, że giełda znajdzie twardsze dno dopiero przy 46 tys. pkt dla WIG. Niepewność inwestorów może wzmagać to, że podobnie źle jak nasza giełda, wypadają inne rynki w naszym regionie. Bukareszt prowadzi w zestawieniu najgorszych giełd w tym roku, niewiele wyprzedzając Czechy. Do tej pory raczej przeważała opinia, że nasz region powinien być odporny na zawirowania w światowej gospodarce, związane z kryzysem na rynku nieruchomości w USA. Teraz okazuje się, że przewodzi zniżkom. To oznaka dużej słabości, tym bardziej, że najważniejsze giełdy świata pierwszy dzień tygodnia zaczęły od zwyżek.

Mimo pesymistycznego zakończenia poniedziałkowej sesji można było dopatrzyć się pierwszych oznak zainteresowania przecenionymi akcjami. Tak można interpretować wzrost kursu Banku Millennium, który należy do spółek mocniej przecenionych w branży. Takie nagłe odbicia, bez konsolidacji notowań, która pozwalałby na akumulację walorów, mają zazwyczaj nietrwały charakter i są raczej wyrazem polowania na okazje niż stanowią czynnik zapowiadający poprawę sytuacji na dłużej. Inwestorów ogarnął strach i nawet sygnały, że nasze akcje stają się bardziej atrakcyjne, nie zwiększają chęci do kupna.

Podobnie jest na świecie. Codziennie analitycy wynajdują nowe powody dla których trudno liczyć na możliwość poprawy atmosfery. Wczoraj przeważały komentarze dotyczące chińskiego spowolnienia, które miałoby wzmocnić oddziaływanie amerykańskich kłopotów na globalną gospodarkę. Rzeczywiście, pierwsze oznaki niewielkiego schłodzenia koniunktury w Państwie Środka widać, ale wciąż rozwój jest bardzo wysoki, jak na nasze standardy. Prognozy wzrostu azjatyckich gospodarek obniżył wczoraj Goldman Sachs, potwierdzając negatywne oddziaływanie amerykańskiego spowolnienia na globalną gospodarkę. Nic dziwnego, że azjatyckie parkiety przeżywają w tym tygodniu słabsze chwile. Spadły wyraźnie w poniedziałek. Również dziś zakończyły notowania pod kreską. Wczoraj napływały jednak nie tylko złe doniesienia. Mile wynikami zaskoczył IBM, co wlało w serca inwestorów wiarę, że nie dla wszystkich branż IV kwartał będzie musiał być stracony.

W całej obecnej sytuacji najgorsze jest to, że zmieniły się zupełnie oczekiwania inwestorów dotyczące przyszłości. Jeszcze u progu 2008 r., czyli dwa tygodnie temu, bagatelizowano dość powszechnie zagrożenie trwalszym pogorszeniem nastrojów. Teraz taka obawa przeważa. To zaś determinuje zachowanie kupujących – nikt nie spieszy się z wydawaniem pieniędzy. Jednocześnie jednak inwestorzy są dość mocno podzieli na tych, którzy uważają, że obecne wyceny stały się już atrakcyjne i na tych, którzy sądzą, że rzeczywiście wyceny zaczynają być zachęcające, ale w związku z wcześniejszym przewartościowaniem akcji, teraz dojdzie do ich niedoszacowania. W związku z tym kupno przy neutralnych wycenach nie ma sensu. Dziś oprócz wyników Citigroup uwagę inwestorów będą przyciągać głównie amerykańskie dane o inflacji PPI. W związku z narosłymi oczekiwaniami na radykalne cięcia stóp, które w minionym tygodniu potwierdził sam Ben Bernanke, można oczekiwać dużego przewrażliwienia rynków na ewentualne gorsze od oczekiwanych wiadomości o wzroście cen. Mocny wzrost inflacji PPI w Wielkiej Brytanii, która została opublikowana wczoraj (do 5%) jest sygnałem ostrzegawczym, że presja w tym względzie wciąż jest na świecie mocna. Dane o inflacji w USA mogą nawet przyćmić sprzedaż detaliczną, która jak wiadomo była dość słaba, a do tego inwestorzy wybiegają w przyszłość i nie patrzą co było do tej pory.

Dziś na rynkach
15 I 2008 r.

  • Kolejny dzień spadek odnotowały rynki azjatyckie
  • Grudniowa inflacja CPI w Wielkiej Brytanii
  • Grudniowa sprzedaż w Wielkiej Brytanii
  • Grudniowa inflacja CPI w Polsce
  • Grudniowa inflacja PPI w USA
  • Grudniowa sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych

Katarzyna Siwek, Expander