Jeden z najgorszych dni w historii warszawskiej giełdy

Inwestorzy mają za sobą jeden z najgorszych dni w historii warszawskiej giełdy. Główny indeks WIG w kilka godzin runął w dół aż o 5,6 proc.! Tym razem panika nadeszła z Azji – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Poniedziałek przyniósł kolejny akord dramatu na warszawskim parkiecie. Paniczna wyprzedaż akcji trwała od samego rana aż do ostatnich minut handlu. Spadek głównego indeksu WIG o prawie 5,6 proc. to aż jedna czwarta jego łącznej przeceny od początku roku! Po raz ostatni giełda tak mocno pikowała w sierpniu 2007 r. Wtedy w czasie jednej sesji WIG stracił na wartości aż 6,1 proc. Jeszcze gorzej było tylko w kwietniu 2000 r., tuż po pęknięciu bańki internetowej. Wówczas WIG zjechał w ciągu kilku zaledwie godzin o 8,1 proc.

Dla inwestorów giełdowych to jednak marna pociecha. Kryzys zaufania dotyka bowiem już nie tylko małe i średnie spółek, wcześniej mocno przewartościowane. Katastrofalny spadek o 6,7 proc. zanotował w poniedziałek indeks WIG20, obrazujący nastroje na rynku największych spółek, uznawanych za lokomotywy parkietu. Fala paniki nadeszła tym razem z Azji. Indeks w Bombaju stracił ponad 7 proc., giełda w Singapurze – ponad 6 proc. Z Azji śniegowa kula potoczyła się do Europy Zachodniej – niemiecki indeks DAX stracił ponad 7 proc. To dla światowych giełd najgorszy dzień od zamachów terrorystycznych 11 września 2001 r.

Na paniczną wyprzedaż akcji z rosnącym niepokojem patrzą przedstawiciele funduszy inwestycyjnych, którzy dopiero otrząsnęli się po ubiegłotygodniowej fali klientów wycofujących pieniądze. Choć według nieoficjalnych informacji Polacy wycofali z funduszy „tylko” 2-3 mld zł, to i tak musiały one masowo wyprzedawać akcje, bo ich rezerwy gotówki dawno się wyczerpały. A przecież u powierników wciąż trzymamy grubo ponad 120 mld zł, z tego dużą część w akcjach spółek. Powiernicy przygotowują się więc na drugą falę paniki klientów.

Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.