Czy opłaca się inwestować za granicą
Nie trzeba mieć obecnie żadnych specjalnych zezwoleń, aby założyć konto w innym kraju, ulokować tam pieniądze w banku, kupić za granicą papiery wartościowe czy jednostki funduszy. Ale nie są to inwestycje dla każdego. Opłacają się tym, którzy dysponują dużymi oszczędnościami i chcą zróżnicować swój portfel, mają dostateczną wiedzę na temat obcych rynków i akceptują ryzyko kursowe.
Od października 2002 roku, kiedy weszło w życie nowe prawo dewizowe (Dz. U. nr 141, poz. 1178), bez żadnych przeszkód możemy zakładać konta i lokować oszczędności za granicą. Ale uwaga, ograniczenia zostały zniesione tylko w stosunku do krajów należących do Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Oczywiście w grupie tej znajdują się kraje, które razem z Polską stały się członkami Unii 1 maja tego roku.
Gdy chcemy otwierać rachunki i lokować pieniądze w pozostałych państwach, zgodnie z prawem nadal powinniśmy mieć zezwolenie prezesa NBP. Są jednak wyjątki. Jeśli wyjedziemy na przykład na studia lub służbowo, mamy prawo – bez konieczności ubiegania się o jakiekolwiek zezwolenia – otworzyć konto osobiste, ale w ciągu dwóch miesięcy od zakończenia pobytu musimy je zamknąć. Bez zezwoleń i jakichkolwiek ograniczeń czasowych możemy otworzyć rachunek, jeśli w tych krajach chcemy inwestować w papiery wartościowe lub fundusze inwestycyjne (minister finansów wydał rozporządzenie, które na to pozwala).
Nie ma już praktycznie żadnych ograniczeń w przewożeniu gotówki za granicę. Bez problemów można wywieźć równowartość 10 tys. euro. Jeśli jest to większa kwota, trzeba mieć przy sobie dowód wypłaty tych środków z rachunku walutowego lub dowód ich zakupu. Ograniczenia te nie obowiązują, jeśli robimy przelew w banku lub korzystamy z usług pośredników, np. Western Union.
Nie wszędzie potraktują dobrze
Polskie prawo dewizowe nie przewiduje ograniczeń w inwestowaniu za granicą; nie oznacza to jednak, że każda zagraniczna instytucja finansowa przyjmie nas z otwartymi rękami. Banki i inne instytucje stawiają własne wymagania. Trzeba nie tylko okazać dokumenty potwierdzające tożsamość, ale często trzeba też podać miejsce zamieszkania w danym kraju (choćby po to, by np. bank mógł tam przesyłać korespondencję). Zazwyczaj każda instytucja określa minimalną kwotę inwestycji.
Oczywiście mogą pojawić się problemy językowe. Na ogół jednak instytucje finansowe, zwłaszcza duże, mają specjalne oferty dla osób z innego kraju.
To samo dotyczy nabywania nieruchomości. Nasze prawo dewizowe pozwala Polakom kupować je za granicą, ale każdy kraj może mieć własne ograniczenia w sprzedaży nieruchomości cudzoziemcom.
Inwestowanie w innych państwach to propozycja dla najzamożniejszych. Przede wszystkim, trud z tym związany nie opłaca się, jeśli dysponujemy niewielką sumą, zwłaszcza że oprocentowanie lokat i obligacji za granicą jest niższe niż w Polsce. Właściwie jest to oferta dla tych, którzy mają już w Polsce duże oszczędności i część z nich chcieliby przenieść za granicę na przykład z myślą o przyszłości, kiedy to Polska przystąpi do strefy euro (lokowanie za granicą ma sens oczywiście także wtedy, gdy przewidujemy tam dłuższy pobyt).
Uwaga na koszty
Niestety, z inwestycjami zagranicznymi wiążą się dwa poważne problemy (nie licząc tego, że powinniśmy mieć choćby podstawową wiedzę o tamtych rynkach). Pierwszy to ryzyko kursowe istniejące dopóty, dopóki zarabiamy i wydajemy w złotych. Zawsze ryzykujemy, że wartość naszych oszczędności walutowych wyrażona w złotych nie wzrośnie albo wręcz spadnie. Inwestycje takie są korzystniejsze dla osób, które osiągają dochody w walutach obcych – wtedy przynajmniej nie traci się na różnicach kursowych przy zakupie i sprzedaży waluty.
Drugi problem to koszt transferu pieniędzy za granicę; prowizje sięgają 1 proc. kwoty przelewu. Niestety, działające w Polsce banki, mające zagranicznych właścicieli, nie stosują preferencyjnych stawek, jeśli przelew jest dokonywany na konto prowadzone przez zagraniczny bank-matkę. Gdy skorzystamy z usług specjalistycznych firm, które zajmują się przekazywaniem pieniędzy (np. Western Union, Money Gram), zapłacimy jeszcze więcej.
Wszędzie są podatki
Lokując pieniądze za granicą, raczej nie unikniemy podatku od dochodów z oszczędności. Regułą jest, że dochody takie osiągnięte za granicą opodatkowane są w Polsce na zasadach ogólnych, a więc doliczamy je do pozostałych dochodów i płacimy podatek według obowiązującej u nas skali podatkowej. Zazwyczaj jednak podatek jest pobierany już za granicą. Wtedy mamy prawo odjąć go od naliczonego w Polsce. Dokładnie zasady rozliczeń określają umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania między Polską a danym krajem. Zawsze inwestując za granicą, należy podkreślić, że jest się nierezydentem.
Zagraniczne instytucje nie mają obowiązku przekazywania deklaracji podatkowych polskim urzędom skarbowym, chyba że zostaną o to poproszone. Jeśli jednak niezgodnie z prawem rozliczymy dochody z zagranicy i fiskus dowie się o tym, grożą nam kary.
Polskie prawo dewizowe zezwala bez żadnych ograniczeń inwestować w następujących krajach: Australia, Austria, Belgia, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Islandia, Japonia, Kanada, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Niemcy, Norwegia, Nowa Zelandia, Portugalia, Słowacja, Słowenia, Szwajcaria, Szwecja, Turcja, USA, Węgry, Wielka Brytania, Włochy.
Paweł Blajer, Rzeczpospolita