W czwartek spodziewane lekkie odbicie

W środę na warszawskiej giełdzie po początkowych wzrostach indeksów nie zostało ani śladu i w końcówce sesji indeksy gwałtownie straciły na wartości. WIG20 zniżkował o 1,55% do 3 729,39 pkt, natomiast WIG stracił 0,81% do 64 940,20 pkt.

W ciągu dnia poznaliśmy dane z Polski dotyczące dynamiki produkcji przemysłowej oraz inflację PPI. Produkcja przemysłowa wzrosła w mniejszym stopniu niż spodziewał się rynek, jednak nie miało to bezpośredniego przełożenia na poziom notowań. Gwałtowną zniżkę indeksów pod koniec sesji można wytłumaczyć gorszym początkiem handlu w Stanach Zjednoczonych. Krajowy indeks zachował się podobnie do pozostałych indeksów europejskich. Nie bez znaczenia był również fakt, że wczoraj mieliśmy na rynku ostatni dzień, w którym notowane były akcje KGHM z prawem do dywidendy. Dziś wartość indeksu została skorygowana o wartość dywidendy. Jednak najważniejsza dla notowań giełdowych w dalszym ciągu jest sytuacja na świecie. Tak duża rozpiętość indeksu w trakcie jednej sesji (prawie 100 pkt) sprawia, że obowiązujący nadal trend wzrostowy może zostać zachwiany.

W Stanach Zjednoczonych po nieudanym początku sprzedaż dominowała przez większą część handlu, przyczyniając się do tego, że główne indeksy straciły ponad 1%. Ponownie przyczyną wzrostu niepokojów na rynku była rosnąca rentowność obligacji skarbowych. 10-latki zyskały z 5,086% do 5,125%. Również spadek cen ropy naftowej sprzyjał realizacji zysków na spółkach surowcowych. Z kolei na rynku azjatyckim ważniejsze od tego, co dzieje się w USA były informacje z regionu. Indeksy rosły na skutek dobrych danych dotyczących japońskiego eksportu. Wartość ta wyniosła 15,1% w skali roku

W czwartek rano WIG20 traci 0,29%, natomiast WIG zyskuje +0,36%. W najbliższym czasie można spodziewać się, że zarządzający funduszami inwestycyjnymi i OFE nie pozwolą indeksom na znaczne spadki.

Magdalena Grzybowska
Analityk rynków finansowych
Expander