Uwaga na sektor technologiczny w USA

Najważniejsze wydarzenia z 14 lutego 2008 r.:

  • Japoński PKB wzrósł w IV kwartale 2007 r. znacznie więcej niż się spodziewano – o 0,9% w porównaniu z poprzednim kwartałem
  • Grudniowa produkcja przemysłowa w Japonii wzrosła nieco bardziej niż się spodziewano – o 0,8%
  • Wzrost PKB w IV kwartale 2007 r. w strefie euro wyniósł 2,3% wobec spodziewanych 2,2%
  • Podaż pieniądza w styczniu w Polsce wzrosła o 1,4 m/m, nieco więcej od oczekiwań
  • Grudniowy bilans handlowy USA zamknął się mniejszym deficytem od spodziewanego – wyniósł 58,8 mld USD
  • W minionym tygodniu przybyło w USA 348 tys. nowych bezrobotnych. Oznaczało to niewielki spadek w porównaniu z poprzednim tygodniem

Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych

Choć 50 tys. pkt to dla WIG jedynie psychologiczna bariera, to w ostatnich dwóch dniach widać jej oddziaływanie na przebieg zdarzeń na rynku. Wczoraj praktycznie przez cały dzień notowania kręciły się wokół tego poziomu, a aktywność inwestorów była spora. Ze względu na to, że bariera ma psychologiczny charakter, a i tak są kłopoty z jej przebiciem (przypomnijmy, że w początkach lutego mieliśmy pierwszą próbę przełamania tego poziomu), trzeba to traktować na dłuższą metę jako sygnał słabości naszej giełdy. Nawet mimo tego, że w krótkim terminie to popyt ma przewagę.

Na zachowanie naszej giełdy można spojrzeć jeszcze z innej perspektywy. Jesteśmy w gronie 20 najmocniej rosnących rynków, licząc od styczniowego dołka. Wyszliśmy nieznacznie ponad szczyt z początku lutego, choć nie udało się to jeszcze największym parkietom świata. W związku z tym ostatnia zwyżka naszych indeksów jest rodzajem zakładu, że również na najważniejszych globalnych giełdach dojdzie do kontynuacji zwyżki. To jednak nie jest takie pewne. Nie tylko dotychczasowy wzrost nie zrobił dotąd dobrego wrażenia. Również wczorajsza sesja dała powody do niepokoju. Dotyczy to głównie amerykańskiego parkietu. Jego zachowanie nie było jednoznacznie zrozumiałe. Z jednej strony, powody do obaw o gospodarkę USA dał Ben Bernanke mówiąc w Kongresie o trwającym spowolnieniu. Jednocześnie jednak wyraził gotowość do dalszych obniżek stóp procentowych, więc mogłoby to zostać przyjęte pozytywnie. Rentowność obligacji szła wczoraj jednak w górę i to mocno. W przypadku 10-latek o ponad 0,1 pkt proc., do najwyższego poziomu od 10 stycznia.

To zaś wskazywało, że są jakieś inne czynniki niepokojące inwestorów niż spowolnienie gospodarcze. Można było notowania obligacji wiązać z drożejącymi dalej surowcami. Głównie w górę szły ceny produktów rolnych, zyskiwała też ropa naftowa. W takiej sytuacji nietrudno było o powrót obaw inflacyjnych. Nic więc dziwnego, że ruszono do wyprzedaży akcji. Nie dość, że dotychczasowe cięcia stóp procentowych nie przynoszą na razie efektów w postaci tańszych kredytów, bo banki żądają wyższej marży za podejmowane ryzyko, to jeszcze ewentualnym kolejnym obniżkom stóp towarzyszyć będzie jeszcze większe ryzyko niż dotychczas.

Podawane wczoraj dane makroekonomiczne nie były jednoznaczne. Deficyt handlowy USA wypadł znacznie lepiej od prognoz, ale to oznacza, że gospodarka amerykańska hamuje. Mniejszy import ogranicza deficyt. Podobna sytuacja miała miejsce w 2001 r., kiedy deficyt spadał, ale wiązało się to z występującą recesją. Podobnie było z cotygodniowymi danymi o nowych bezrobotnych. Ich liczba trochę spadła, ale i tak utrzymała się na wysokim poziomie. Dlatego obawy przed pogorszeniem się sytuacji na rynku pracy i negatywnym wpływem ich na kondycję rynku nieruchomości oraz skłonności do wydawania pieniędzy są nadal aktualne. Notabene rynek nieruchomości wciąż daje nowe powody do niepokoju. Z wczorajszych informacji wynikało, że w IV kwartale 2007 r. ceny domów spadły w rekordowej liczbie miast, bo aż w ponad połowie. Mediana obniżyła się aż o 5,8 proc., co przy uwzględnieniu wysokiej inflacji oznacza rzeczywiście pokaźny spadek wartości nieruchomości.

Z różnych sygnałów z rynków uwagę zwraca słabość sektora technologicznego w trakcie odbicia rozpoczętego w drugiej połowie stycznia. To obecnie jeden z newralgicznych segmentów rynku. Jego zachowanie może dać odpowiedź na postrzeganie przez inwestorów dalszych perspektyw gospodarki. Do tej pory zakładano, że ta branża zbytnio nie ucierpi na spowolnieniu, bo przedsiębiorstwa w miarę dobrze je przetrwają. Kłopoty skoncentrują się na wybranych sektorach powiązanych najbardziej z rynkiem nieruchomości. Teraz można mieć obawy, że obejmie on inne sfery gospodarki, a w związku z tym założenia, że w drugiej połowie roku zyski przedsiębiorstw zaczną znów rosną i to w szybkim, kilkunastoprocentowym tempie rok do roku, stają się wątpliwe.

Założenia dla naszego rynku są obecnie takie. Nadal oddziałuje na niego psychologiczna bariera 50 tys. pkt (wczoraj została przekroczona symbolicznie). Jednocześnie dopóki notowania WIG nie spadną poniżej 49,4 tys. pkt, czyli zamknięcia z 4 lutego, jest nadzieja na dalsze próby umocnienia się ponad tym poziomem. Zniżka poniżej 47,3 tys. pkt skłaniałaby znów do kreślenia spadkowych scenariuszy z atakiem na styczniowy dołek włącznie.

Dziś na rynkach
15 II 2008 r.

  • Japoński bank centralny pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,5%
  • Styczniowa nadwyżka bilansu handlowego Chin była większa niż prognozowano (sięgnęła 19,5 mld USD), co pobudziło obawy inflacyjne
  • Grudniowy bilans handlowy strefy euro
  • Styczniowa inflacja w Polsce
  • Styczniowe płace i zatrudnienie w Polsce
  • Grudniowy napływ kapitału zagranicznego do USA
  • Produkcja przemysłowa i wykorzystanie mocy produkcyjnych w USA w styczniu
  • Lutowy indeks zaufania amerykańskich konsumentów Uniwersytetu Michigan

Katarzyna Siwek
Expander