Najlepiej wybrać kilka funduszy

Gdy chcemy oszczędzać przez kilka lat, część oszczędności powinniśmy zainwestować w akcje. Ponieważ samodzielne przeprowadzanie operacji na giełdzie wymaga sporej wiedzy, zalecamy skorzystanie z oferty funduszy inwestycyjnych.

W ciągu co najmniej 3 – 5 lat bardzo opłacalne powinny być inwestycje w akcje. Oczywiście, kluczowe znaczenie ma moment rozpoczęcia inwestycji. Zakup akcji w szczycie hossy może oznaczać, że na zyski będziemy musieli poczekać kilka lat. W ostatnich dwóch latach indeksy giełdowe wzrosły o ponad 70 proc., ale przez pięć lat średnio tylko o 50 proc.

Umiarkowany optymizm

Obecnie większość analityków umiarkowanie optymistycznie ocenia koniunkturę giełdową. Indeksy giełdowe rosną drugi rok, rośnie więc ryzyko, że wkrótce może dojść do dłuższej korekty. Eksperci zakładają jednak, że do końca przyszłego roku indeksy na warszawskiej giełdzie wzrosną jeszcze o co najmniej 10 proc. Jeżeli okaże się, że sytuacja gospodarcza na trwałe poprawiła się (a co za tym idzie, poprawiły się wyniki finansowe spółek giełdowych), to prawdopodobnie inwestując w akcje, po kilku latach osiągniemy satysfakcjonujące zyski. Dlatego przynajmniej część oszczędności powinniśmy trzymać w akcjach.

Mamy dwie możliwości: możemy samodzielnie kupować akcje na giełdzie lub powierzyć pieniądze specjalistom z funduszy inwestycyjnych. Wadą drugiej formy jest to, że trzeba zapłacić prowizję. Mimo to wszyscy, którzy nie znają się dobrze na rynku kapitałowym, nie mają dostatecznie dużo czasu, by śledzić, co się na nim dzieje, powinni korzystać z pośrednictwa funduszy.

Krótkoterminowe inwestycje w akcje (kilka czy nawet kilkanaście miesięcy) są obecnie bardzo ryzykowne, m.in. z powodu wysokich cen akcji i dużej liczby ofert pierwotnych stanowiących konkurencję dla rynku wtórnego. Z drugiej strony, jeśli utrzyma się wysokie tempo wzrostu gospodarczego i poprawią się wyniki spółek, ryzyko zmaleje. Dobierając akcje do portfela, warto zwrócić uwagę właśnie na nowe oferty, gdyż wśród nich mogą znaleźć się bardzo atrakcyjne spółki. Zawsze jednak trzeba być ostrożnym.

Najłatwiej ulokować w fundusz

W Polsce działa obecnie blisko 20 towarzystw funduszy inwestycyjnych. Praktycznie wszystkie mają w ofercie fundusze inwestujące w akcje. Najmniej ryzykowne są fundusze stabilnego wzrostu, które lokują w akcje z reguły 15 – 30 proc. środków. W funduszach zrównoważonych udział akcji może nawet przekraczać 40 – 60 proc. aktywów. Najbardziej narażone na ryzyko są typowe fundusze akcyjne, zwane też agresywnymi. Tam akcje mogą stanowić ponad 90 proc. portfela inwestycyjnego.

Wybór odpowiedniego funduszu zależy od ryzyka, jakie jesteśmy w stanie zaakceptować, przy czym trzeba pamiętać, że im więcej akcji, tym większa szansa na wyższy zysk, ale też większe ryzyko straty. Wydaje się, że inwestując na kilka lat, najlepiej wybrać fundusze zrównoważone; część ich portfela stanowią obligacje zapewniające względne bezpieczeństwo, a akcje stwarzają szansę na ponadprzeciętne zyski w okresie dobrej koniunktury giełdowej.

Oferta funduszy inwestujących w akcje jest bogata. Najlepiej więc wybrać kilka funduszy (maksymalnie trzy) z oferty różnych towarzystw. Dobre obecnie wyniki nie zawsze oznaczają, że tak będzie zawsze. Pomocny w wyborze funduszu może być ranking, który zaprezentujemy w „Moich Pieniądzach” 10 listopada.

Należy unikać kupowania jednostek funduszy w szczycie, czyli po najwyższych cenach. Jeżeli chcemy ulokować większą kwotę, najlepiej róbmy to stopniowo, na przykład wpłacając pieniądze co miesiąc lub co kwartał. Przy inwestowaniu w akcje nie ma nic gorszego niż ich zakup, gdy ceny są wysokie. W takiej sytuacji może się okazać, że potrzeba kilku lat na odrobienie strat. Wybierając fundusze, można kierować się tym, jaką politykę inwestycyjną prowadzą. Na przykład, można ulokować pieniądze w funduszu koncentrującym się na małych spółkach giełdowych (takie firmy były motorem ostatniej hossy) i w funduszu inwestującym w akcje zagranicznych spółek.

Bezpieczne i rentowne

Bezpiecznym i dochodowym sposobem odłożenia pieniędzy na rok czy dwa lata są obligacje. Oferta jest tak bogata, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

Decydując się na inwestycje w obligacje, mamy trzy możliwości:

bezpośredni zakup na rynku pierwotnym, czyli w sieci PKO BP (okienko bankowe lub biuro maklerskie należące do tego banku),
zakup na giełdzie,
pośrednictwo funduszu inwestycyjnego (obligacyjnego).
Wybór jest duży, co wcale nie znaczy, że prosty. O tym, na co się zdecydujemy, powinien decydować przewidywany okres oszczędzania oraz poziom naszej wiedzy.

Dla mniej lub bardziej doświadczonych

Kto nie ma głowy do giełdy, może kupić obligacje w PKO BP, gdzie dostępne są dwulatki (oprocentowanie listopadowej emisji wynosi 6,75 proc.), trzylatki (oprocentowanie w pierwszym półrocznym okresie odsetkowym – 6,98 proc.), czterolatki (oprocentowanie w pierwszym roku posiadania 6,9 proc.), pięciolatki (oprocentowanie 7,3 proc.) i dziesięciolatki. Kupując te papiery, nie płaci się prowizji. Opłata jest pobierana tylko przy przedterminowym wykupie. Pewny zysk w wysokości około 7 proc. rocznie powinien zadowolić ostrożnych inwestorów, zwłaszcza że znalezienie lokaty bankowej o zbliżonym oprocentowaniu wcale nie jest łatwe.

Poszukujący wyższych zysków mogą udać się na giełdę. Tam ceny obligacji są na takim poziomie, że uzyskanie rentowności powyżej 7 proc. nie jest problemem. Może być natomiast kłopot z płynnością obligacji, zwłaszcza tych najbardziej dochodowych. Jednak godząc się na trochę wyższą cenę, znajdziemy chętnego do sprzedaży.

Zaletą zakupu obligacji na giełdzie jest możliwość dokładnego określenia czasu naszej inwestycji. Można po prostu wybrać taki papier, który będziemy trzymać aż do dnia, kiedy wykupi go Ministerstwo Finansów. Dzięki temu wszelkie zawirowania na rynku (na przykład spadek cen obligacji) nie będą nas dotyczyć. Pamiętać należy, że taką strategię stosuje się w przypadku obligacji o stałym oprocentowaniu, a właśnie takie naszym zdaniem należy kupić. Warto dodać, że na giełdzie możemy czerpać dodatkowe zyski ze wzrostu kursu naszych obligacji, co jest nieosiągalne na rynku pierwotnym.

Dla najbogatszych

Dysponując kwotą kilkuset tysięcy złotych, można powierzyć pieniądze specjalistom z instytucji zajmującej się zarządzaniem aktywami na zlecenie (asset management). Wtedy można wybrać strategię dynamiczną; zarządzający będzie decydował, czy w danym okresie w portfelu powinno być więcej akcji czy obligacji. Z reguły daje to lepsze wyniki niż inwestowanie w fundusz, ale trzeba mieć zaufanie do firmy i osoby odpowiedzialnej za nasz portfel.

SZ.K., C.A., Rzeczpospolita