Fundusze inwestycyjne obniżają opłaty

Przyciśnięte do muru fundusze inwestycyjne na wyścigi obniżają opłaty. Próbują zatrzymać odpływ klientów, którzy ostatnio wybierali raczej akcje prywatyzowanych spółek i lokaty bankowe. Dziś jest to walka o rynek wart 34 mld zł. W ostatnich dniach o promocyjnej obniżce opłat dystrybucyjnych poinformowały aż trzy towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Do końca listopada o połowę spadają stawki pobierane przy zakupie jednostek wszystkich funduszy z rodziny TFI Arka. Podobną promocję obejmującą fundusze akcyjne i zrównoważone ogłosił TFI Skarbiec. Najdalej poszło skandynawskie TFI SEB – do końca roku w ogóle nie będzie pobierać prowizji przy zakupie jednostek swoich funduszy. Z naszych informacji wynika, że podobne posunięcia przygotowuje kilku kolejnych powierników.

Choć najwięksi gracze na rynku – TFI Pioneer Pekao, TFI ING oraz TFI PKO/Credit Suisse – na razie nie zdecydowali się na obniżenie prowizji, to analitycy już teraz podkreślają, że mamy do czynienia z największą od lat falą obniżek prowizji pobieranych przez fundusze. Od czasu, gdy największym sprzedawcą funduszy stały się banki, klienci płacili wyśrubowane prowizje przy zakupie jednostek – nawet do 5,5 proc. w funduszach akcji.

Tonący promocji się chwyta

Tym, co skłoniło powierników do zmiany strategii, jest największy od niepamiętnych czasów kryzys na rynku. W poprzednich latach ludzie przynosili do funduszy po kilka miliardów złotych nowych oszczędności (głównie likwidując lokaty bankowe). W tym roku sytuacja jest odwrotna – klienci znacznie częściej wybierają inne formy oszczędzania.

Od stycznia majątek wszystkich polskich funduszy zwiększył się zaledwie o niecały miliard, z 33,2 do 34,1 mld zł. A prognozy na cały 2004 r. mówiły o wzroście rzędu 8-10 mld zł. Bezpiecznym funduszom dały się we znaki niedawne podwyżki stóp procentowych i rosnąca atrakcyjność lokat bankowych – niektóre banki płacą za roczny depozyt ponad 7 proc. Od funduszy inwestujących w akcje odciągają zaś ciułaczy zyskowne oferty akcji, w tym prywatyzacyjne sukcesy PKO BP i wydawnictwa WSiP. Na akcjach obu spółek można było zarobić po debiucie giełdowym ponad 20 proc.

Groźna giełda

Wiceprezes TFI ING Sebastian Buczek przyznaje, że lokaty bankowe, a przede wszystkim giełda, to nowi, bardzo groźni konkurenci funduszy w walce o pieniądze oszczędzających. – Udany debiut PKO BP sprawił, że więcej osób myśli o inwestowaniu w kolejne sprzedawane akcje, np. TVN – mówi Buczek.

Nowe emisje mogą być śmiertelnym zagrożeniem dla funduszy, bo tylko w czasie oferty akcji PKO BP klienci wycofali z nich ponad 1,3 mld zł. I wcale nie jest powiedziane, że po zyskownej sprzedaży akcji PKO BP ciułacze wrócą do funduszy.

Prezes TFI Skarbiec Jarosław Bauc nie ukrywa, że obniżka opłat ma uatrakcyjnić tę część oferty funduszy, która bezpośrednio konkuruje z giełdą. – Ostatnio na giełdzie mamy do czynienia z dobrą koniunkturą. W ślad za tym obserwujemy zwiększone zainteresowanie inwestorów funduszami inwestującymi w akcje. Stąd pomysł na obniżenie opłat w tych funduszach, co powinno zachęcić potencjalnych inwestorów – powiedział nam Bauc.

Co się liczy naprawdę

Zwykle jesień do okres żniw dla powierników. Między październikiem a grudniem wygasa bowiem większość tzw. lokat antypodatkowych, które oszczędzający zakładali w bankach tuż przed wprowadzeniem podatku Belki (od zysków z oszczędności). Z szacunków TFI Union Investment wynika, że do wzięcia w tym roku jest 1,5 mld zł. Czas na promocyjne obniżki opłat jest więc idealny.

Sebastian Buczek z TFI ING przyznaje, że część klientów – zwłaszcza tych, którzy kupują jednostki uczestnictwa w biurach maklerskich, gdzie obok siebie sprzedawane są fundusze wielu towarzystw – zwraca uwagę na wysokość opłaty pobieranej przy zakupie. I tani fundusz może dzięki promocji sporo zyskać. – Ale nie ma co przesadzać, ludzie patrzą przede wszystkim na wyniki funduszy – przekonuje Buczek, dodając, że jego TFI nie zamierza iść na „wojnę prowizyjną”.

Według Szymona Midery, rzecznika mBanku, obniżki opłat dystrybucyjnych to nie tylko sezonowa nowinka, ale początek trendu, do którego przyczynił się internet. Stworzony niespełna dwa lata temu na stronach mBanku internetowy Supermarket Funduszy Inwestycyjnych (SFI) ma już na koncie 66 tys. klientów, którzy bez prowizji kupili jednostki różnych funduszy za prawie 400 mln zł.

Jakie opłaty pobierają fundusze

Prowizja manipulacyjna – przy zakupie jednostek uczestnictwa. Przeważnie idzie na pokrycie kosztów sprzedaży (np. wynagrodzenie dystrybutora). Im bezpieczniejszy fundusz i im więcej pieniędzy klient wpłaca, tym mniejsza jest opłata. Fundusze rynku pieniężnego nie pobierają jej w ogóle, w funduszach obligacji wynosi maks. 2 proc. inwestowanej kwoty, a w akcyjnych nawet 5,5 proc. Niektóre fundusze część opłaty dystrybucyjnej pobierają na starcie, a część – gdy inwestor kończy inwestycję.

Opłata za zarządzanie – naliczana rocznie, ale pobierana codziennie przez fundusz (rodzaj prowizji od wypracowanych zysków). Nie przekracza 4 proc. w skali roku.

Maciej Samcik, Gazeta Wyborcza