Lichwę zastępują umowy sprzedaży i przechowania
Właściciele lombardów nie chcą dostosować się do limitu maksymalnych odsetek i starają się obchodzić przepisy. Zamiast umów pożyczki zawierają umowy sprzedaży i przechowania.
Przed wejściem w życie tzw. ustawy antylichwiarskiej lombardy pobierały zwykle odsetki w wysokości 20 proc. w skali miesiąca. Od 20 lutego tego roku mogą naliczać oprocentowanie w wysokości najwyżej 23 proc. w skali roku. Właściciele lombardów argumentują, że taka działalność gospodarcza przestaje się opłacać i szukają sposobów na obejście antylichwy.
Groszowe zarobki
Ustawa z dnia 7 lipca 2005 r. o zmianie ustawy Kodeks cywilny oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 157, poz. 1316) przewiduje, że maksymalny ustawowy limit odsetek nie może być wyższy niż czterokrotność stopy kredytu lombardowego NBP, czyli na dzień dzisiejszy 23 proc. Takie oprocentowanie dotyczy wszystkich czynności prawnych, czyli zarówno kredytów, jak i np. prywatnych pożyczek udzielanych sobie przez osoby fizyczne, czy oprocentowania obligacji.
Dlaczego zatem 23-procentowe oprocentowanie opłaca się bankom i firmom pożyczkowym, a nie opłaca się lombardom? Te ostatnie pożyczają zwykle pod zastaw niewielkie kwoty na krótki okres. Większość pożyczek lombardowych, czyli pożyczek udzielanych pod zastaw (najczęściej biżuterii i sprzętu elektronicznego), waha się w granicach od 50 do 500 zł. Pieniądze są zwykle pożyczane na kilka dni – rzadko zdarzają się zastawy na czas dłuższy niż miesiąc. Jeśli więc ktoś, przykładowo, pożycza w lombardzie 200 zł – na dzień dzisiejszy może zapłacić nie więcej niż 3,83 zł odsetek miesięcznie. Jeśli pożyczy na kilka dni – wynagrodzenie lombardu będzie liczone w groszach.
Trudno tu mówić o opłacalności prowadzenia działalności gospodarczej. Taki zysk nie odzwierciedla pracy związanej z przyjęciem przedmiotu w zastaw i papierkową pracą z tym związaną, nie wspominając o kosztach wynajęcia lokalu czy zatrudnienia pracowników. Przypomnijmy, że w trakcie prac nad ustawą antylichwiarską pojawiały się pomysły, aby wyłączyć spod jej działania niskie pożyczki udzielane na krótki okres, jednak ten postulat nie został uwzględniony.
Kosztowne przechowanie
Drastyczny spadek oprocentowania w lombardach spowodował, że szukają one sposobów na obejście ustawy. Jeden ze sposobów polega na podpisywaniu, oprócz umowy pożyczki pod zastaw, również umowy przechowania. W umowie pożyczki wskazywane są maksymalne ustawowe odsetki, czyli 23 proc. Taki limit nie dotyczy jednak umów przechowania, które dotyczą rzeczy przyjętych w zastaw. Drastyczny spadek oprocentowania w lombardach spowodował, że szukają one sposobów na obejście ustawy.
Przechowanie, zgodnie z kodeksem cywilnym, jest co do zasady odpłatne – nasza czytelniczka zapłaciła za dwutygodniowe przechowanie 80 zł – była to kwota kilkakrotnie wyższa niż odsetki. W umowie przechowania strony mogą dowolnie ustalić wysokość wynagrodzenia – ustawa antylichwiarska nie ma zastosowania do umowy przechowania, a jedynie do pożyczki. Tak więc lombardy rekompensują sobie w ten sposób obniżone oprocentowanie. – Nie rekomendujemy tego typu rozwiązań dla zrzeszonych u nas członków – mówi Michał Franczak ze Stowarzyszenia Właścicieli Kantorów i Lombardów – jesteśmy jednak przeciwni antyrynkowym rozwiązaniom, jakie wprowadziła tzw. ustawa antylichwiarska.
Ile zarabia lombard przed i po uchwaleniu antylichwy
Przed 20 lutego 2006 r.
Załóżmy, że Kowalski pożycza na miesiąc 200 zł, a lombard stosuje najczęstsze wówczas oprocentowanie, czyli 20 proc. w skali miesiąca.
Lombard zarabiał 40 zł
Po 20 lutego 2006 r.
Kowalski pożycza na miesiąc 200 zł, a lombard stosuje maksymalne ustawowe oprocentowanie, czyli obecnie 23 proc. w skali roku.
Lombard zarabia 3,83 zł
Sprzedaż zamiast pożyczki
Odpłatne przechowanie, obok umowy pożyczki, to nie jedyny sposób na obejście ustawy antylichwiarskiej. Dowiedzieliśmy się, że lombardy zamierzają zmieniać profil prowadzonej działalności tak, aby nie podlegać ustawie antylichwiarskiej. Formalnie zrezygnowałyby z udzielania pożyczek na rzecz obrotu rzeczami ruchomymi, jednak w praktyce sposób zarabiania pieniędzy byłby podobny. Z klientem zawierana byłaby umowa sprzedaży z prawem odkupu.
Tak więc właściciel lombardu, który obecnie przyjmuje rzecz w zastaw, kupowałby ją od klienta – wypłacając mu od razu pieniądze. W umowie zostałoby jednak zastrzeżone, że klient może w określonym czasie rzecz odkupić – oczywiście za niższą cenę niż sprzedał. Dotychczasowy właściciel lombardu zarabiałby więc na różnicy pomiędzy ceną sprzedaży a ceną odkupu. Do takiej umowy nie miałyby zastosowania przepisy ustawy antylichwiarskiej ani przepisy ustawy o kredycie konsumenckim, bo nie mamy tu do czynienia z żadnym kredytowaniem.
– Ustawę o kredycie konsumenckim trudno stosować w przypadku działalności lombardowej – mówi Bartosz Draniewicz – radca prawny z kancelarii adwokacko-radcowskiej B. Draniewicz, W. Peterek s.c. Przy pożyczce lombardowej trudno zrealizować chociażby prawo odstąpienia od umowy w ciągu 10 dni – dodaje.
Trudno dziwić się właścicielom lombardów, że szukają rozwiązań, które umożliwią im dalsze prowadzenie działalności gospodarczej. Tym bardziej że mają stałą klientelę – często ludzi starszych, i słabo zarabiających, którzy tylko w lombardzie mają szansę na szybką pożyczkę. Ustawa antylichwiarska miała, w założeniu, chronić m.in. takie osoby – gdyby lombardy w ogóle przestały istnieć, okaże się, że ustawodawca wylał dziecko z kąpielą.
Ewa Usowicz, Gazeta Prawna