„Groszowe” sprawy
Kupując sto franków szwajcarskich w kantorze zapłacę średnio 239 zł i 2 grosze. Jeśli zaraz sprzedam te same franki dostanę prawie o 8 zł mniej. Kantor musi z czegoś żyć – zarabia sprzedając waluty drożej i kupując taniej. Innych źródeł zysku nie ma.
Banki, które pożyczają pieniądze na mieszkanie, zarabiają na odsetkach. Okazuje się jednak, że nie pogardzają także „mechanizmem kantorowym”. Kredyt wypłacany jest po kursie kupna waluty, a raty musimy spłacać po kursie sprzedaży. Sęk w tym, że różnica między tymi kursami w bankach może być nawet trzykrotnie wyższa niż w kantorach. I każdy kto zadłuża się na pół życia we frankach szwajcarskich zobowiązuje się jednocześnie do kupowania franków od banku co miesiąc po wysokim kursie.
Średnio na rynku spread dla franka szwajcarskiego wynosi w bankach ok. 10 groszy (a kantorach ok. 7 groszy). Przykładowo: w Noble Banku różnica między kursem kupna a kursem sprzedaży szwajcarskiej waluty przekracza 18 groszy! Bank kieruje swoją ofertę do bardzo zamożnych klientów załóżmy więc, że ktoś pożycza 500 tys. zł. Ta kwota zostanie najpierw przeliczona na franki po kursie kupna. Według stanu na 13 kwietnia wyjdzie nieco ponad 225 164 franki. Rata wyliczona od tej kwoty (dla przykładowego oprocentowania 3,5 proc. i 20-letniego okresu spłaty) to 1305,86 franków. Spłacać ją trzeba po kursie sprzedaży franka (2,4027 zł) co oznacza 3167,60 zł. Gdyby nie było opisanego wyżej „kantorowego” przeliczenia wówczas rata byłaby o 237,80 zł niższa. W tym przypadku spread oznacza podwyższenie oprocentowania o ok. 0,9 pkt proc. A więc kredyt który wg. banku kosztuje 3,5 proc. w rzeczywistości generuje ratę na takim poziomie jak gdyby kosztował 4,4 proc.
Niektóre banki (np. Fortis, Deutsche Bank, Millennium czy Nykredit) pozwalają na spłatę rat kredytu bezpośrednio w walucie obcej. W efekcie można kupić odpowiednio kwotę franków, czy euro w kantorze i zanieść do banku. Co miesiąc można by w ten sposób zaoszczędzić kilka czy kilkanaście złotych.
Wątpię jednak by kredytobiorcy byli skłonni tracić czas na takie manewry. Trudno oczekiwać by banki zniosły spread (chociaż na rynku można znaleźć oferty gdzie tych widełek nie będzie). Skoro poza pobieraniem odsetek muszą zarabiać także na walutach to mogłyby chociaż dorównać do poziomu kantorów…
Maciej Kossowski, źródło: Blog Money.pl