Zmieniając bank, zaoszczędzisz nawet kilka tysięcy rocznie
Kredytobiorcy, którzy kilka lat temu pożyczali pieniądze na mieszkanie, powinni poddać swój bank próbie i złożyć wniosek o obniżenie oprocentowania. Klient regularnie spłacający kredyt nie powinien mieć problemów z wynegocjowaniem niższej stawki
Banki nauczyły się już, że jeśli odprawią z kwitkiem osobę starającą się o obniżenie oprocentowania, prawdopodobnie stracą tego klienta. Rynek kredytów hipotecznych zmienił się bowiem w kierunku, z którego klienci banków mogą się tylko cieszyć.
Silna konkurencja wymusiła obniżkę marż i w efekcie klient zaciągający dziś kredyt płaci znacznie mniej niż osoba, która pożyczała pieniądze kilka lat temu. Kredytobiorcy, o których już wiadomo, że regularnie spłacają swoje zobowiązania, są dla banków szczególnie apetycznym kąskiem. Jeśli taką osobę uda się skłonić do zmiany banku, prawdopodobnie kolejny kredyt będzie spłacała równie solidnie.
Klient, który zapożyczał się kilka lat temu, zwykle płaci za kredyt przynajmniej 2 pkt proc. powyżej ceny pieniądza (a więc oprocentowanie wynosi WIBOR lub LIBOR +2 punkty marży dla banku). Rozmawiając z bankiem dziś, byłby w stanie wynegocjować marżę na poziomie nieco powyżej 1 punktu procentowego. To, w zależności od kwoty kredytu i okresu spłaty, może oznaczać 100 zł, ale też 500 zł oszczędności miesięcznie. W skali 30 lat, czyli okresu, na jaki przeważnie zaciągane są kredyty hipoteczne, to kwota nie do pogardzenia. Aby zaoszczędzić, wystarczy więc zaciągnąć kredyt refinansowy i tymi pieniędzmi spłacić swoje zobowiązanie wobec poprzedniego banku. W dodatku refinansowanie zobowiązań staje się coraz tańsze i coraz prostsze.
W promocjach banki proponują klientom na dobry początek np. bezpłatną wycenę nieruchomości i rezygnują z pobierania prowizji za uruchomienie środków. Wiele banków chcąc przebić ofertę konkurencji, zbija marże i oprocentowanie do minimum, a w efekcie przez pierwsze dwa – trzy lata wręcz dopłaca do klienta.
Poprzedni kredyt upraszcza procedury
Wielu klientów, którzy chętnie zamieniliby kredyt, rezygnuje z takiej operacji ze względu na długotrwałe procedury i konieczność dostarczania do banków mnóstwa dokumentów. Nic więc dziwnego, że niektóre instytucje finansowe rozpoczęły starania o względy tej grupy.
Są to między innymi MultiBank, mBank i Millennium, które badają zdolność kredytową klienta na podstawie jego przeszłości jako kredytobiorcy. Nie wymagają więc zaświadczenia o dochodach, bo wystarcza im fakt posiadania kredytu hipotecznego od co najmniej 18 miesięcy (MultiBank i mBank) lub od roku (Millennium) i jego prawidłowa obsługa. Oznacza to, że raty muszą być spłacane regularnie, bez żadnych opóźnień czy przerw w płatnościach. Cała trójka jest gotowa pożyczyć tyle, ile wynosiło zobowiązanie wobec poprzedniego banku. Zaletą tych ofert jest brak prowizji za uruchomienie kredytu.
Dodatkowo MultiBank i mBank przejmują na siebie koszty ubezpieczeń (niskiego wkładu własnego i pomostowego, które są niezbędne do czasu wpisu hipoteki ) oraz opłaty za wpis hipoteki do księgi wieczystej.
Oczywiście nie ma nic za darmo. Wszystkie te banki zdają sobie sprawę, że klienci, którzy raz zmienili kredytodawcę, mogą to zrobić po raz kolejny, gdy znajdą korzystniejszą ofertę. Dlatego zabezpieczają się przed ich odejściem, wpisując do cenników… prowizje za przedterminową spłatę kredytu refinansowego.
Mariusz Gzyl, Rzeczpospolita