Banki przesądzą o e-podpisie

Nadszedł czas, by Polak splamił się podpisem elektronicznym – oznajmił wczoraj Włodzimierz Kiciński, szef Nordea Bank. Od poniedziałku zestaw do składania tzw. bezpiecznego e-podpisu będzie można kupować w prawie 90 placówkach Nordea Banku w Polsce. Wystawcą e-podpisu będzie firma PWPW – jedna z trzech – obok KIR i Unizeto – spółek w Polsce, które się tym zajmują. Wszystkie trzy zapowiadają, że w tym roku nastąpi przełom i e-podpis, obecnie zupełnie niepopularny, nabierze masy krytycznej.

Kołem zamachowym miałby być obowiązek stosowania bezpiecznego e-podpisu, równoważnego prawnie z odręcznym, przez firmy w kontaktach z ZUS. Na razie jednak rząd zapowiedział, że pierwotny termin wejścia w życie tego wymogu (21 lipca) zostanie rozłożony na kolejne 12 miesięcy. Po drugie, obowiązek ZUS-owski dotyczy tylko przedsiębiorców. Czy będą go stosować także do innych celów? Na razie przedsiębiorcy są raczej zirytowani, że rząd wymusza na nich zakup technologii, która nie potrafiła się przebić na rynku masowym. Zestaw kosztuje ok. 300 zł, certyfikat jest ważny rok.

– Upowszechnienie się podpisu elektronicznego zależy głównie od tego, czy zaczną go stosować banki do kontaktów z klientami – uważa Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. – Dziś każdy bank ma inne metody, hasła jednorazowe, SMS-y, zdrapki. Gdyby to zastąpić jednym podpisem elektronicznym, akceptowanym w każdym banku, to koszty uwierzytelniania klientów w bankowości elektronicznej byłyby mniejsze.

– Jeśli któryś z największych banków zdecyduje się na wprowadzenie e-podpisu, to reszta pójdzie za nim – przewiduje Iszkowski. Jakie byłyby plusy takiej decyzji? Na pewno wzrost wiarygodności transakcji i mniejsza liczba przekrętów. Poziom bezpieczeństwa w e-podpisie jest mocno wyśrubowany – eksperci porównują jego stosowanie do sytuacji, w której każde urzędowe pismo czy PIT musiałyby być podpisywane notarialnie.

Ale bezpieczny e-podpis w bankowości jest stosowany rzadko. Jednym z wyjątków jest Nordea. Bank już dawno dopuścił e-podpis jako metodę uwierzytelniania transakcji. Efekt raczej marny – do niedawna korzystało z tego zaledwie kilkuset klientów.

Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.