Bo podłoga była za śliska
W Polsce jak grzyby po deszczu wyrastają firmy walczące o odszkodowania
Pan Franciszek z Kalisza przed dwoma laty stracił w wypadku 24-letniego syna. Do dziś nie wiadomo, co było przyczyną tragedii. Bartek jechał z trójką przyjaciół polonezem, który niespodziewanie zjechał na przeciwny pas jezdni. Wszyscy zginęli. Ale firma, w której ubezpieczony był kierowca, odmówiła wypłaty odszkodowania za śmierć Bartka. – Walka trwała kilka miesięcy – opowiada pan Franciszek. – Otrzymaliśmy wreszcie 50 tys. zł.
Bitwę z zakładem ubezpieczeń toczy również pan Maciej spod Warszawy, któremu w marcu tego roku spłonął nowy dom. Straty oszacowano na kilkaset tysięcy złotych. Ale ubezpieczyciel zwodził go i nie chciał zapłacić nic. Właściciel w końcu wygrał, choć na większą część należności (chodzi o kilkaset tys. zł) czeka do dziś.
Jest coś, co łączy te dwie różne z pozoru sprawy. Obie prowadziły firmy specjalizujące się w odzyskiwaniu odszkodowań.
Polacy nie różnią się od Amerykanów
W całej Polsce istnieje już kilkadziesiąt takich firm i co miesiąc powstają kolejne. Wzorem dla naszych rodaków jest USA, gdzie jest ich kilka tysięcy (największe zatrudniają nawet kilkuset adwokatów!). Co roku ubezpieczalnie wypłacają Amerykanom kilkaset miliardów dolarów. Dostają je nie tylko ofiary wypadków i błędów medycznych, ale też osoby, które nieumiejętnie obchodziły się z bronią czy nałogowi palacze, którzy zachorowali na raka. Doszło nawet do takiego absurdu, że lekarze – w strachu przed gigantycznymi odszkodowaniami – boją się operować chorych!
McDonald’s – nawet w Polsce – w obawie przed pozwami ostrzega, że napoje i ciastka mogą być gorące, a podłoga – śliska.
– Polacy już niczym nie różnią się od Amerykanów – przekonuje Marcin Mielcarski z firmy ubezpieczeniowej Profit. – Przed lawiną pozwów odszkodowawczych zatrzymuje nas jedynie opieszałość sądów i niewielka liczba prawników. Ale to się już zmienia.
Z danych Komisji Nadzoru Ubezpieczeń wynika, że w Polsce w roku 2004 wypłacono ponad 14 mld zł odszkodowań. To aż o 20 procent więcej niż rok wcześniej! W pierwszym kwartale tego roku kwota ta wyniosła prawie 4 mld zł. A do Rzecznika Praw Ubezpieczonych trafiło w ub. roku ponad 4 tys. skarg na ubezpieczycieli, czyli o 30 proc. więcej niż rok wcześniej.
Dla ciebie wygramy każdą sprawę
O pieniądze stara się rocznie około pół miliona Polaków. Dla firm pomagających w odzyskaniu odszkodowań to prawdziwa żyła złota. Żyją z prowizji sięgającej od 5 do nawet 20 procent uzyskanej sumy odszkodowania. Nic dziwnego, że szukają klientów wszędzie, nawet reklamując się wśród chorych pod szpitalami, jak to miało miejsce np. w Łodzi.
– Ten rynek w naszym kraju rozwija się niezwykle szybko – mówi Adam Babik z firmy likwidator.com.pl. Firmy jak oka w głowie strzegą tajemnicy, ile spraw udaje im się wygrać. Mówią tylko enigmatycznie, że jest to „większość”.
– Podejmujemy się prowadzenia każdej sprawy – twierdzi Tomasz Winnicki z firmy Best. – Ważna jest jedynie wysokość roszczenia. Jeśli jest to zgięty błotnik auta warty 200 zł, to ani klientowi, ani nam walka z ubezpieczycielem się nie opłaca.
W przypadku spraw majątkowych odszkodowanie zależy od wartości wykupionej polisy. Przy ubezpieczeniach na życie i zdrowie największe odszkodowania sięgają 250 tys. zł i dotyczą trwałego kalectwa. Firma Aksedo wywalczyła np. 150 tys. zł i comiesięczną rentę dla 22-letniej kobiety, która w wypadku doznała urazu mózgu. Za śmierć w Polsce wypłaca się średnio 50 tys. zł.
Tak jak w Stanach do naszych firm odszkodowawczych coraz częściej trafiają sprawy „dziwne”. Celem ataków są hipermarkety (ktoś się pośliznął na podłodze), restauracje (podają za gorące napoje) czy zarządcy dróg (skręcona kostka na krzywym chodniku). Klienci skarżą się też na: trąby powietrzne, których nikt nie widział, a które im zniszczyły stodołę, lub śnieg spadający z przystanku na głowę (rzekomemu poszkodowanemu nic się nie stało).
Mam dobrą i złą wiadomość
Krzysztof Malinowski, prawnik zajmujący się ubezpieczeniami:
Odszkodowania to niezwykle intratny biznes. Ubezpieczyciele płacą niechętnie, odsyłając nas po pieniądze do sądu, bo wiedzą, że wielu klientów nie będzie miało na to czasu. Dlatego w Polsce powstaje tyle firm walczących o odszkodowania. I to dobra wiadomość dla klientów. Boję się jednak, by ten wyścig nie spowodował, że pieniądze będą wypłacane za coraz bardziej idiotyczne sprawy.
Krzysztof Olszewski, Dziennik Metro