BPH głównym beneficjentem wzrostów
W ostatnim czasie więcej niż połowa udzielanych kredytów hipotecznych była zaciągana w złotych. Co prawda portfel kredytów walutowych zwiększył się w ciągu zeszłego roku o 4,8 mld zł, wobec 4,7 mld zł w przypadku kredytów złotowych, jednak uwzględniając osłabienie krajowej waluty o średnio 9 proc., realny przyrost wyniósł tylko 4,4 mld zł – wynika z szacunków Domu Inwestycyjnego BRE Banku.
Zdaniem ekspertów, mimo dynamicznego ożywienia w segmencie kredytów hipotecznych, większość banków notowanych na warszawskim parkiecie nie zdołała przekroczyć średniego poziomu wzrostu dla całego sektora. – Z koniunktury skorzystał głównie Bank BPH, który na przestrzeni roku osiągnął wzrost wolumenu o 76 proc., w stosunku do 48-proc. przyrostu dla całej branży – podkreśla Andrzej Powierża, doradca inwestycyjny Domu Inwestycyjnego BRE.
Złoty i waluty
Przyczyną słabszych wyników np. BZ WBK czy też Pekao miały być preferencje tych podmiotów odnośnie do udzielania kredytów głównie w rodzimej walucie. Trzeba zwrócić uwagę, że na początku roku BPH zdetronizował dotychczasowego lidera, a więc PKO BP. Przypomnijmy, że ten ostatni specjalizuje się głównie w udzielaniu kredytów złotowych (ok. 90 proc. wartości portfela). – Jednak nawet przesunięcie zainteresowania klientów w kierunku wspomnianego już segmentu kredytów złotowych nie zachwiało pozycją BPH – dodaje A. Powierża. – Wystarczy wspomnieć, że udział tego segmentu w całkowitym portfelu banku zmniejszył się w ciągu roku z 89 proc. do 60 proc., a mimo to stopa wzrostu wszystkich kredytów mieszkaniowych w BPH uległa podwyższeniu z 63 proc. do 76 proc. Portfel takich instytucji, jak wspomniany BZ WBK oraz Bank Pekao, zwiększył się odpowiednio: o ok. 36 proc. i 17 proc. W tym samym okresie Bank Millennium odnotował przyrost rzędu 42 proc., a ING BSK 23 proc.
W ostatnim czasie więcej niż połowę udzielanych kredytów stanowiły kredyty złotowe. – Co prawda portfel kredytów walutowych zwiększył się w ciągu zeszłego roku o 4,8 mld zł, wobec 4,7 mld zł w przypadku kredytów złotowych, to jednak uwzględniając osłabienie krajowej waluty o średnio 9 proc., realny przyrost wyniósł tylko 4,4 mld zł – podkreśla doradca inwestycyjny DI BRE. Według niego, w obecnej chwili rynek można podzielić na dwie grupy podmiotów. Chodzi tutaj o ścisłą czołówkę, a więc Bank BPH i PKO BP oraz pozostałe instytucje, które starają się uzyskać jak największe korzyści z dynamicznego ożywienia na rynku.
Kto korzysta na segmentacji
Warto też zwrócić uwagę na pojawiającą się segmentację. Oprócz spółek oferujących dany produkt, coraz częściej lukratywnym zajęciem staje się jego sprzedaż. Dotychczasowi konkurenci starają się również nawiązywać bliższą współpracę, która ma zwiększyć atrakcyjność ofert.
Przykładem może być wspólne przedsięwzięcie Citibanku z GE Bankiem Mieszkaniowym w zakresie oferowania kredytów hipotecznych. W wybranych oddziałach Citibanku klienci mają więc możliwość zapoznania się z ofertą i warunkami kredytowania GE Banku Mieszkaniowego. – Biorąc pod uwagę, że Citigroup nie zajmuje się bankowością hipoteczną, trudno oczekiwać, aby znajdujący się w grupie Bank Handlowy próbował na własną rękę zdobywać doświadczenie w tej dziedzinie – uważa A. Powierża.
Kolejnym symptomatycznym zjawiskiem mogą być informacje ogłoszone przez pośrednika i doradcę finansowego, jakim jest Expander. Firma wynegocjowała dla swoich klientów niższe oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w BPH i Pekao od warunków, jakie mogą uzyskać bezpośredni klienci obu instytucji. – O ile w przypadku pierwszego z wymienionych banków nasycenie własnej bazy klientów może być główną przesłanką do pozyskania nowych zewnętrznych kredytobiorców, to decyzje zarządu Pekao wydają się dosyć niezrozumiałe. Biorąc pod uwagę nie tylko gorsze warunki kredytowe, ale też konieczność opłacania dodatkowych, często zbędnych produktów, które są dołączane do konta, nie wykluczam, że liczba osób zamykających rachunki w Pekao będzie wzrastała – podkreśla A. Powierża.
Hipoteczne na cenzurowanym?
Ostatnio pojawiły się obawy nadzoru bankowego, które podzielą) część instytucji (szczególnie konserwatywnie nastawionych do rynku), odnośnie do zbyt dużego udziału kredytów hipotecznych w strukturze bankowych portfeli. Wśród nowych propozycji znalazły się zapowiedzi ograniczenia wspomnianych udziałów do poziomu 60 proc. wartości portfela, a także obniżenia relacji wysokości kredytu w stosunku do całej inwestycji mieszkaniowej. – Zaniepokojenie nadzoru budzi zbyt dynamiczny przyrost wolumenu kredytów udzielanych w walutach obcych, a także finansowanie długoterminowych kredytów hipotecznych w oparciu o depozyty o krótkim horyzoncie inwestycyjnym. Uważam, że wprowadzenie obostrzeń może uderzyć szczególnie w dwa banki, zwiększające akcję kredytową w walutach obcych, a więc BPH i Millennium – dodaje A. Powierża.
Bardziej rygorystyczne podejście nadzoru będzie sprzyjać rozwojowi banków hipotecznych. Dlatego też BPH, posiadający w grupie wyspecjalizowaną instytucję tego typu, powinien bez problemów poradzić sobie z nową sytuacją.
Beneficjentem zmian może być ING BSK, który obecnie prowadzi konserwatywną politykę finansowania zakupu nieruchomości. Jednak dzięki obecności w grupie kapitałowej banku hipotecznego jest dobrze przygotowany do ofensywy, w sytuacji gdyby zatrzymany został dynamiczny rozwój rynkowych liderów.
Krzysztof Pączkowski, Gazeta Prawna