Chcemy pożyczać tak jak Anglicy
Przy średnich dochodach w wysokości 500 euro miesięcznie mamy takie same apetyty na kredyty konsumpcyjne jak najzamożniejsi w Unii Europejskiej Anglicy, Norwegowie czy Szwedzi
W opracowanym na zlecenie European Credit Research Institute raporcie podsumowującym rynek kredytów konsumenckich w Europie wśród 21 zbadanych państw znalazła się także Polska. Autorzy z londyńskiej firmy konsultingowej Mercer Oliver Wyman podkreślają, że obok Wielkiej Brytanii, Czech, Portugalii, Węgier, Hiszpanii i Włoch Polska należy do najdynamiczniej rozwijających się rynków. Wpływ na to mają m.in. wysoki poziom innowacji, wzrastająca konkurencja i liberalne przepisy prawne, Dobrze rozwijają się i mają znaczny potencjał także rynki kredytowe w Grecji, Turcji, Finlandii, Holandii, Szwecji, Irlandii i Norwegii. Niepokój analityków wzbudziło sztywne prawodawstwo francuskie oraz niewielki rozwój rynku w Niemczech, Austrii i Belgii. Twórcy raportu podkreślają, że w tych trzech państwach – poza słabymi wskaźnikami makroekonomicznymi – wpływ na niski poziom udzielanych kredytów konsumenckich ma także tradycyjna niechęć obywateli do zadłużania się, mająca podłoże kulturowe. Najgorsze oceny spośród objętych badaniem państw zebrały Szwajcaria, Dania i Luksemburg za powstrzymywanie rozwoju rynku i niski poziom konkurencyjności.
Małe dochody, duże potrzeby
Największą liczbą klientów korzystających z dopuszczalnych sald debetowych, kredytów samochodowych i pożyczek gotówkowych mogą pochwalić się banki w Wielkiej Brytanii, Norwegii i Szwecji.Zobowiązania te sięgają od 11 do 16 proc. PKB danego kraju. Analitycy tłumaczą to wysokimi dochodami na głowę mieszkańca i społecznymi skłonnościami do zadłużania się – pewność i stabilność dochodów sprawiają, że klienci zaspokajają z kredytu swoje potrzeby bez obaw o kłopoty ze spłatą. Co ciekawe, podobny mechanizm zadłużania się zaobserwowano w Polsce, Czechach, na Węgrzech i w Turcji, a więc w krajach o niskich dochodach, ale dużym potencjale rozwoju gospodarczego. Polacy zaciągnęli pożyczki w wysokości 5 proc. produktu krajowego brutto, wyprzedzając Holendrów, Włochów i Szwajcarów. – Mamy niskie dochody i jednocześnie rozbudzone potrzeby konsumpcyjne. Ta dysproporcja potrzeb i możliwości stwarza popyt na szybkie kredyty gotówkowe i ratalne. Oczywiście zwiększaniu akcji kredytowej sprzyja wysoka dynamika PKB – potwierdza Maciej Kossowski z Expandera.
Pół karty na mieszkańca
Zdecydowanie najgorzej wypadamy pod względem liczby posiadanych kart płatniczych na tysiąc mieszkańców. Polska znalazła się na ostatnim, 21. miejscu. Statystycznie na jednego mieszkańca naszego kraju przypada pół karty. Przeciętny Brytyjczyk nosi w portfelu dwie i pół karty, a po dwie mają mieszkańcy Portugalii, Hiszpanii, Norwegii i Belgii. Biją nas na głowę również Czesi i Węgrzy – w ich krajach na tysiąc mieszkańców przypada ok. tysiąca kart. Największą liczbą kart debetowych mogą pochwalić się Belgowie, w Wielkiej Brytanii najpopularniejsze są typowe karty kredytowe, zaś we Francji i Szwecji prawie połowę wszystkich plastikowych pieniędzy stanowią karty wydawane przez sieci handlowe, którymi można dokonywać płatności tylko w ich sklepach.
Mimo ogromnego rozwoju rynku kredytów hipotecznych, których udzielono w ubiegłym roku blisko 200 tys., nadal pozostajemy europejskim Kopciuszkiem, podobnie zresztą jak Czesi. Nasz udział w kredytach hipotecznych wynosi średnio 5 proc. PKB, natomiast na Węgrzech jest to 10 proc., a w Grecji dwukrotnie więcej.
Mariusz Gzyl, Rzeczpospolita