Co zrobić z kredytem w euro ?
Czy ktoś kto zaciągnął kredyt w euro dwa lata temu podjął złą decyzję? Niekoniecznie. Mówiąc precyzyjnie: nie podjął decyzji najlepszej – nie pożyczył w dolarach. Jeśli wybrałby złotówki oddałby bankowi więcej niż w przypadku euro. Nawet mimo wzrostu kursu wspólnej waluty.
Państwo Zielińscy w maju 2001 roku zaciągnęli 20-letni kredyt w euro na równowartość 150 tys. zł. Wypłata środków nastąpiła 10 maja 2001 po kursie kupna euro w jednym z polskich banków. Euro było wówczas wyjątkowo słabe – kurs ten wynosił 3,46 zł. Pamiętajmy, że im niższy kurs przy wypłacie kredytu, tym więcej euro do spłaty. W przypadku Państwa Zielińskich wyszło 43.352 EUR.
Oprocentowanie kredytów w euro w połowie 2001 r. wynosiło ok. 7,5 proc. Obecnie jest to ok. 5 proc. (w Eurolandzie spadły stopy procentowe). Dla większej przejrzystości symulacji przyjmijmy, że Państwo Zielińscy przez cały czas płacili odsetki według jednej stałej stawki oprocentowania – 6,05 proc. (jest to średni EURIBOR 3M w od czerwca 2001 r. do lutego 2004 r. powiększony o marżę 3 pkt. proc.). Przy takim założeniu równa rata kapitałowo-odsetkowa naszych kredytobiorców wynosi 312 euro.
Państwo Zielińscy spłacają pierwszą ratę na początku czerwca 2001 r. Kwota w euro przeliczana jest po kursie sprzedaży wspólnej waluty (wyższym od kursu kupna o kilkanaście groszy). Pierwsza rata to 1.068 zł. Potem jest coraz gorzej. Kurs euro idzie do góry, a raty rosną. W czerwcu 2002 r. 312 euro warte jest już 1.188 zł. Tyle muszą znaleźć w domowym budżecie kredytobiorcy. Prawdziwy koszmar czeka ich jednak w roku 2003 i 2004 roku. W styczniu 2003 r. płacą już 1.270 zł, w czerwcu 1.384 zł, a lutym 2004 r…. 1.516 zł. To o 42 proc. więcej niż na początku spłaty.
Od czerwca 2001 r. do lutego 2004 r. Państwo Zielińscy spłacili 33 raty składające się z odsetek i kapitału. Suma spłaconego przez nich kapitału to 3.339 EUR, a zatem ich dług po spłaceniu raty lutowej wynosi 40.012 EUR. Gdyby chcieli przewalutować kredyt na złotówki wówczas okazałoby się, że mają do spłaty 197.771 zł (według dzisiejszego kursu sprzedaży euro), a zatem więcej niż pożyczyli. Gdyby Państwo Zielińscy zdecydowali się zostać przy złotówkach i spłacać dalej kredyt według obecnego harmonogramu wówczas co miesiąc musieliby oddać bankowi 1.648 zł (oprocentowanie 7 proc.). Zostając przy kredycie w euro taką ratę mieliby w przypadku wzrostu kursu wspólnej waluty do 5,28 zł!
Konwersja na złotówki nie ma więc sensu. A może franki? 197.771 zł dzielimy wówczas przez 3,0273 (aktualny kurs kupna CHF) i otrzymujemy 65.329 franków szwajcarskich. Przyjmijmy oprocentowanie kredytu w CHF na poziomie 3,5 proc. Liczba rat do spłaty to 207. Po przejściu na CHF Zielińscy będą płacić 1.326 zł (421 CHF pomnożone przez aktualny kurs sprzedaży szwajcarskiehj waluty). To o 190 zł mniej niż ostatnia rata kredytu w euro (1.516 zł). Pamiętajmy jednak o naszym złożeniu: oprocentowanie kredytu w euro zostało uśrednione dla całego okresu spłaty. Obecnie powinno wynosić ok. 5 proc., a zatem faktyczna różnica będzie nieco mniejsza.
Przewalutowanie na CHF nie jest najlepszym wyjściem. Miesięczna rata co prawda spadnie jednak kredyt nadal będzie wystawiony na ryzyko kursowe. Kurs franka przeważnie „idzie” w ślad z euro. Dochodzi także spore ryzyko stopy procentowej. Obecnie stopy procentowe w Szwajcarii są bliskie zera. Jesli gospodarka tego kraju zacznie się szybciej rozwijać stopy pójdą w górę, a wraz nimi oprocentowanie kredytów w CHF.
Pamiętajmy również, że nie wszystkie banki oferują atrakcyjnie oprocentowane franki szwajcarskie. Może się okazać, że przejście na tę walutę będzie miało sens wówczas, gdy przeprowadzimy się do innego banku. Refinansowanie kredytu to już poważne koszty. Należy się liczyć z prowizją za wcześniejszą spłatę pobieraną przez bank, który opuszczamy oraz z prowizją za nowy kredyt (obie po ok. 1-2 proc.). Co więcej, konieczna będzie zmiana hipoteki wpisanej do księgi wieczystej (opłata sądowa). Przy czym za wykreślenie starej hipoteki zapłacimy połowę opłaty za wpis. Natomiast w przypadku przewalutowania (bez zmiany banku) głównym kosztem będzie prowizja za tę operację (ok. 1,5 proc. konwertowanej kwoty). Zmiana waluty wpisanej hipoteki powinna kosztować w sądzie tylko 30 zł przy czym niektóre sądy liczą opłatę od różnicy między starą, a nową hipoteką (według interpretacji Ministerstwa Sprawiedliwości – niesłusznie). Tak czy inaczej nie powinniśmy zapłacić w sądzie więcej niż 100-150 zł.
Przejście na niżej oprocentowane franki szwajcarskie można więc polecić Państwu Zielińskim tylko wówczas, gdy spadek raty rzędu 100-150 zł uratuje ich płynność finansową. Analiza opłacalności takiego rozwiązania może wyglądać zupełnie inaczej jeśli konwertując kredyt mieszkaniowy na CHF Zielińscy postanowią spłacić jednocześnie np. kredyt samochodowy, gotówkowy czy w karcie kredytowej. Umożliwiają to tzw. kredyty konsolidacyjne. Zamieniająć kilka drogich, krótkoterminowych kredytów na jeden, niżej oprocentowany, o długim okresie spłaty możemy obniżyć swoje miesięczne płatności nawet o połowę. Taka oszczędność powinna zrekompensować niekorzystne skutki przewalutowania.
Jeśli jednak Zielińscy nie mają żadnych kredytów konsumpcyjnych, których przy okazji mogliby się „pozbyć”? Wówczas powinni sobie raczej dać spokój z przewalutowaniem czy refinansowaniem kredytu. To prawda, że raty są obecnie na bardzo wysokim poziomie jednak sytuacja na rynku walutowym szybko się zmienia. Eksperci podkreślają, że nie ma podstaw dla dalszego osłabienia złotówki. Amerykańska gospodarka rozkręca się – nie powinien więc rosnąć kurs EUR/USD, który dzięki mechanizmowi kursów krzyżowych ciągnął w górę także relację EUR/PLN. Szanse na przyjęcie oszczędnościowego planu Hausnera są znaczne, a to właśnie obawa o stan polskich finansów publicznych jest od połowy ub.r. drugim „kamienien u szyi” złotówki. Państwo Zielińscy powinni więc spokojnie poczekać. Warto spróbować negocjować z bankiem wysokość oprocentowania. Być może zgodzi się on także na wydłużenie okresu spłaty.
Na koniec ciekawostka. Gdyby w maju 2001 Państwo Zielińscy zaciągnęli kredyt w złotówkach średnie oprocentowanie takiego długu sięgnęłoby 10,8 proc. Co miesiąc kredytobiorcy płaciliby bankowi średnio 1.533 zł podczas, gdy średnia rata ich kredytu w euro wyniosła 1.282 zł (odpowiada to kredytowi w PLN oprocentowanemu stawką 8,3 proc.). Nie była to więc najgorsza decyzja w tamtych warunkach rynkowych. Najlepiej wyszli oczywiście ci kredytobiorcy, którzy wybrali dolara…
Chcesz zamienić swój kredyt w euro na tańszy? Spłacasz kilka drogich kredytów i chciałbyś płacić mniej? Umów się z doradcą Expandera
Maciej Kossowski